-
Artykuły„Jednym haustem”, czyli krótka historia opowiadaniaSylwia Stano6
-
ArtykułyUwaga, akcja recenzencka. Weź udział i wygraj powieść „Fabryka szpiegów“!LubimyCzytać1
-
ArtykułyLubimy czytać – ale gdzie najbardziej? Jakie są wasze ulubione miejsca na lekturę?Anna Sierant28
-
Artykuły„Rękopis Hopkinsa”: taka piękna katastrofaSonia Miniewicz2
Cytaty z tagiem "mitologia" [92]
[ + Dodaj cytat]Oto leży tu olbrzymi, czerwonozłocisty smok, pogrążony w głębokim śnie; z paszczy i z nozdrzy dobywa się pomruk i kłęby dymu, lecz podczas snu potwora ogień ledwie się tli w jego wnętrznościach. Pod nim, nakryte jego cielskiem i wielkim zwiniętym ogonem, a także wszędzie dokoła rozsypane po ziemi i ginące w ciemnościach, piętrzą się niezliczone, drogocenne przedmioty, złoto surowe i kute, rzadkie kamienie i klejnoty, srebro czerwieniejące w rdzawym świetle. Smaug leżał ze złożonymi skrzydłami niby ogromny nietoperz(...).
Tak zaczęła się ta bitwa, której nikt nie oczekiwał, nazwana później bitwą pięciu armii. Bój był krwawy. Po jednej stronie walczyły gobliny i dzikie wilki, po drugiej - elfy, ludzie i krasnoludy. A doszło do tych wydarzeń tak: od dnia śmierci Wielkiego Goblina z Gór Mglistych nienawiść tego plemienia do krasnoludów rozpaliła się aż do furii.
Matką naszego hobbita... ale co to jest hobbit? Zdaje mi się, że wymaga to wyjaśnienia. W dzisiejszych czasach bowiem hobbitów bardzo rzadko można spotkać: nie ma ich wiele, a poza tym unikają Dużych Ludzi - jak nazywają nas. Hobbici są - czy może byli - małymi ludźmi, mniejszymi od krasnoludów - różnią się też od nich tym, że nie noszą brody - lecz znacznie większymi od liliputów.
Nick mógłby przysiąc, że Victorowi w oczach stanęły łzy.
- Wiesz, od ilu lat ludzie próbują stworzyć program, który mówi i myśli jak człowiek? Jak myślisz, ile warte jest takie odkrycie? Milion, Nick! Miliardy! Ale my dostajemy to gratis jako dodatek do płatków śniadaniowych! Dlaczego?
Nick musiał przyznać, że do tej pory nie patrzył na to w ten sposób. Gra od początku wydawała mu się żywym organizmem, ale nigdy nie zastanawiał się nad jej wartością.
Gra, której nie można kupić. Gra, która z tobą rozmawia. Gra, która cię obserwuje, nagradza, która ci grozi i wyznacza zadania.
,,Czasem wydaje mi się, że ona żyje" - powiedział Colin. Nie był wprawdzie potencjalnym kandydatem do Nagrody Nobla, ale nie był też naiwny. Nie, oczywiście, że gra nie żyła, ale była niesamowita. I to nawet bardzo.
,,Wybierz profesję" - mówi czwarta tablica.
Zabójca, bard, czarodziej, myśliwy, zwiadowca, wartownik, wojownik, złodziej - wybór jest bardzo szeroki. Postać zapoznaje się z plusami każdego zajęcia. Dowiaduje się, że wilkołaki są świetnymi czarodziejami, a wampiry mają talent zarówno do zabijania, jak i złodziejstwa. Również elfy, jak on sam, są dobrymi złodziejami.
Telepatia to sztuka wymagająca niemałego skupienia. Pod koniec zajęć, poziom skupienia w sali był już tak ogromny, że konieczne było otwarcie okna.
Jak tu trafić? Zapytaj dziecko. Ono wskaże ci drogę na Warmię. A jeśli jesteś już zbyt głuchy i ślepy, żeby zrozumieć cokolwiek, dziecko cię zaprowadzi. Polecicie na łabędziu przytuleni do jego białej szyi, uważając, żeby głową nie zahaczyć o gwiazdy. W świetle księżyca zobaczysz rozwidlenie drogi. To tam.
Codziennie przez chatę Borowej przetaczał się cały świat. Okiennice przepuszczały drobinki kurzu, które wirowały w zatęchłym powietrzu jak maleńkie diamenty. Gdy cisza układała się wśród słojów wypełnionych zaklętymi darami lasu, kąty wypełniał szmer barstuków dobiegający głęboko spod ziemi, zaplątany w korzenie drzew. Drewniane deski przyjmowały zmęczone dniem światło, które kładło się długimi cieniami. Ciało Ciotki wydawało woń wilgotnej ziemi połączonej ze słodyczą przegniłych liści i mchu. Było w tym coś kojącego, przez co wiele poranionych dusz szukało u niej schronienia.
Stara czarownica krzątała się po izbie. W środku było ciepło od ognia buchającego z rozgrzanego pieca. Nad paleniskiem podskakiwał kocioł, do którego Borowa co chwila wrzucała susz z lnianych worków. Mieszała w garze, a spod nosa wylatywały tylko jej znane słowa. Wypuszczała je z każdym wydechem, a one wzbijały się pod sękate belki. Zwisały nad głową Ciotki jak sople lodu, aby kropla po kropli sączyć się do gęstej cieczy, bulgoczącej na ogniu.