-
ArtykułyUwaga, akcja recenzencka. Weź udział i wygraj powieść „Fabryka szpiegów“!LubimyCzytać1
-
ArtykułyLubimy czytać – ale gdzie najbardziej? Jakie są wasze ulubione miejsca na lekturę?Anna Sierant18
-
Artykuły„Rękopis Hopkinsa”: taka piękna katastrofaSonia Miniewicz2
-
ArtykułyTrzeci sezon „Bridgertonów” tuż-tuż, a w Świątyni Opatrzności Bożej niecodzienni gościeAnna Sierant4
Cytaty z tagiem "medycyna" [177]
[ + Dodaj cytat]Jeżeli ktoś mówi, że istnieje lek kompletnie bezpieczny, który nie ma żadnych efektów ubocznych, to znaczy, że ten lek nie działa. Stare twierdzenie - każdy lek trucizną, każda trucizna lekiem - jest absolutnie prawdziwe. Homeopatia to po prostu duży biznes. Ale chodzi przecież o to, żeby ludzie się dobrze czuli. Jeżeli komuś przechodzi po takim leku ból głowy, to niech się leczy homeopatycznie.
Przy zwykłym, przeciętnym starzeniu się psychika również ulega pewnym zmianom, choć mogą one być bardzo niewielkie, ledwie dostrzegalne. Na plan pierwszy wybija się osłabienie pamięci, krytycyzmu i orientacji. Słabnie pamięć przede wszystkim dotycząca faktów świeżych, np. starzec taki nie pamięta, co przed chwila zrobił lub mówił, natomiast dobrze może pamiętać fakty ze swojej młodości. W zaburzeniach orientacji dużą rolę odgrywa również osłabienie wzroku i słuchu - stąd nieporadność w obcym otoczeniu, różnego rodzaju omyłki itp. Osłabienie krytycyzmu prowadzi nieraz do wyczynów śmiesznych lub przykrych dla otoczenia, jak np. niekończące się nudne przemówienia, popisywanie się śpiewem, narzucanie się, wybuchy gniewu itp. Rysy charakteru zaostrzają się, wady stają się wyraźniejsze. Częstym objawem jest pewien egoizm i żądza posiadania, co przy braku krytycyzmu może prowadzić do namiętnego kolekcjonowania różnych bezużytecznych przedmiotów - w skrajnych przypadkach nawet zwykłych śmieci. Nierzatko występuje skłonność do urojeń, nawet halucynacji, do idei prześladowczych, podejrzeń, zazdrości na tle seksualnym itp. Charakterystyczne jest, że te nienormalności nasilają się nocą. Noc jest niebezpieczna dla starców, prawdopodobnie w związku z występującymi wtedy zaburzeniami krążenia mózgowego. Znane są tzw. "nocne deliria zatrudnienia" - czyli napady bezsensownej pracy (wyciaganie walizek, przewracanie w szafie i szufladach), nocne napady bezprzyczynowej trwogi, a nawet ucieczki z domu i błąkanie się po ulicach.
Inaczej podchodzą do tej sprawy ludzie, którzy wartość życia upatrują w walce i działalności, w realizowaniu takiej czy innej idei, w twórczości czy nawet tylko w dążeniu do kariery. Ich szczęście jest trudne, lecz nie mogą się go wyrzec. Im więcej woli i namiętności wkładają w swą walkę, tym bardziej się "spalają", lecz tym więcej również mogą rozwinąć swe siły i więcej zyskać zadowolenia. Ci ludzie często mają okresy ciężkie, w których potrzebują podniety, i nierzadko zdarza się, że nadużywanie tych podniet, przepracowanie, brak wypoczynku, złe odżywianie i lekceważenie wszystkich zasad higieny doprowadzają ich do choroby i wyraźnie skracają życie - lecz cóż to wszystko dla nich znaczy wobec rozkoszy walki i zwycięstwa. Trzeba też na ten problem spojrzeć z punktu widzenia warunków życiowych,które stają się coraz bardziej skomplikowane. Rozbudowana technika znacznie zmniejsza wysiłek fizyczny, ale nie obciąża systemu nerwowego - przeciwnie - stawia mu coraz większe wymagania. Niewątpliwie łatwiej było sto lat temu być woźnicą na kotle parowozu niż dziś prowadzić samochód lub samolot. Jeszcze trudniej będzie prowadzić statki kosmiczne. Wszystko to wymaga wzmożonej sprawności umysłowej, i dlatego coraz bardziej pożąda się bodźca i podniety.
Tego wieczoru promieniałam dumą z mojego osiągnięcia. Spotkałam się z lekarzem dziecięcym i oznajmiłam mu, że zebrałam sześćdziesiąt tysięcy rupii na zakup lekarstw. Nie chciał wziąć tych pieniędzy.
- Jeśli pokażą się tutaj lekarstwa inne środki - ostrzegł mnie - zostaną natychmiast rozkradzione przez pielęgniarki i praktykantów i sprzedane na czarnym rynku.
Byłam przerażona tym, co usłyszałam, i odparłam:
- To niech pan zajmie się ich pilnowaniem i rozprowadzaniem. Wzruszył ramionami i odrzekł: - To jest po prostu niemożliwe.
Nie zrezygnowałam i wkrótce dostarczono na oddział dziecięcy sprzęt do ratowania życia wartości sześćdziesięciu tysięcy rupii. Zwołałam pielęgniarki i powiedziałam: - Widzicie to? Radzę wam tego nie ruszać!
Nie tak dawno uważał pan, że lekarz i pacjent to partnerzy w walce z chorobą. Że nie ma wielkiego lekarza i siedzącego naprzeciw niego małego pacjenta, że naprzeciw siebie zasiada dwóch równych. Jeden ma wiedzę, doświadczenie, drugi intuicję, najlepiej zna siebie i swoje reakcje. (...) Byłem pana partnerem, jak długo się na wszystko zgadzałem. Cały układ diabli wzięli, kiedy zacząłem postępować nie po pana myśli. Nie ma już równości. Bardziej odpowiadałoby panu poddaństwo? A może historycznie jeszcze starszy, sięgający swoimi korzeniami do starożytności. Co pan powie o niewolnictwie? W końcu oczekuje pan ode mnie niewolniczego posłuszeństwa.
Niewydolność serca to gówniana sprawa. Faceci, którzy odmówili finansowania naszych badań, powinni kiedyś stanąć przy stole chirurgicznym i przekonać się o tym na własne oczy.
Choroba to jest stan medyczny. Pacjent to rola społeczna. Pacjentem jest ten, kto chodzi do lekarza, leczy się, bierze lekarstwa. To, czy jakiś chory zostanie pacjentem, jest sprawą jego decyzji. Przyjęcie roli pacjenta wynika w gruncie rzeczy z poczucia bezradności wobec własnego cierpienia i wiary, że uzyskamy pomoc. Wymaga też odwagi. W naszym kraju – i nie tylko – trzeba mieć sporo odwagi, żeby pójść do psychiatry.
Nie zdarzyło mi się jeszcze spotkać takiej matki, która chciałaby zabić swoje nienarodzone dziecko, nawet jeżeli wszystkie wyniki badań wskazują, że dziecko jest ciężko i nieodwracalnie chore, a wielokrotnie prowadziłem
takie rozmowy. Trzeba tylko poświęcić swój czas, wszystko wytłumaczyć i pozwolić podjąć decyzję samej kobiecie dotkniętej tym nieszczęściem, bez jazgotu mediów i bez podszeptów osób trzecich, które nie ponoszą żadnych konsekwencji swoich rad.
Pacjenci są coraz bardziej roszczeniowi. Coraz więcej oczekują. Tak jakby im się wszystko należało. Nie wiesz nigdy, czy nie spotkasz się z nim w sądzie, bo są gotowi składać pozwy o wszystko.
Dla trudnych spraw, na granicy rozwiązywalności, nie ma procedur.