-
Artykuły17. Nagroda Literacka Warszawy. Znamy 15 nominowanych tytułówLubimyCzytać1
-
ArtykułyEkranizacja Chmielarza nadchodzi, a Netflix kończy „Wiedźmina” i pokazuje „Sto lat samotności”Konrad Wrzesiński6
-
ArtykułyCzy książki mają nad nami władzę? Wywiad z Emmą Smith, autorką książki „Przenośna magia“LubimyCzytać1
-
ArtykułyŚwiatowy Dzień Książki świętuj... z książką! Sprawdź, jakie promocje na ciebie czekają!LubimyCzytać7
Cytaty z tagiem "izrael" [53]
[ + Dodaj cytat]
Większość jego [Tel Awiwu] dzielnic jest okropnie brzydka, domom z lat trzydziestych pozwolono się starzeć bez choćby odrobiny makijażu, a tuż obok nich pobudowano nowe gmachy, żeby było nowocześniej i coraz bardziej high-tech.
Brzydkie miasto, tak, ale miasto, które żyje bardzo szybko, jakby jutro znaczyło tyle co „nigdy”, jakby wszystko miało umrzeć za kilka godzin i trzeba było przed wielkim skokiem ostatni raz zatańczyć, wypić ostatni kieliszek, upić się miłością, muzyką, alkoholem.
Tel Awiw, największe miasto Izraela, chce zapomnieć, że znajduje się w Izraelu, o kilka kilometrów od terytoriów palestyńskich. Tel Awiw wierzy w morze, w kawiarnie, w dyskoteki, tak jak Jerozolima wierzy w Boga.
Oba miasta zresztą nie lubią się i prowadzą ze sobą nienazwaną wojnę od roku 1926, daty narodzin Tel Awiwu, którym Jerozolima pogardza z wysokości swoich trzech tysięcy lat. Stary dowcip mówi: ‘Jakie miejsce mieszkaniec Tel Awiwu woli od Jerozolimy? Odpowiedź: drogę do Tel Awiwu’. I vice versa.
A ja pokochałam oba miasta [Jerozolimę i Tel Awiw]. Nie mam nigdy dość kamieni Jerozolimy, światła, które nad nią wybucha, zapachów, twarzy, religii – żydowskiej, chrześcijańskiej, muzułmańskiej – które nadały kształt jej ulicom. Lubię przechadzać się po arabskim suku Starego Miasta, pić kawę po turecku, gęstą i gorzką, podaną w szklance, albo jeść na śniadanie arabski chleb z sezamem lub tymiankiem. Zafascynowana przyglądam się pobożnym Żydom pod Zachodnim Murem, szczątkiem świątyni zniszczonej dwa tysiące lat temu przez Rzymian, po francusku błędnie nazywanym Ścianą Płaczu. Bo ci, co kiwają się tutaj zatopieni w modlitwie, wcale nie płaczą. Mają oszołomione oczy, jakby widzieli coś, czego ja nie widzę – Boga? – i zwracali się do niego na ‘Ty’, prosząc, by wtrącił się w sprawy oszalałego świata.
Jerozolimę można opisywać na tysiąc sposobów, ale kochać można ją tylko w jeden, tak jak ja: chodząc bez przerwy, od części arabskiej do części żydowskiej, od dzielnicy ormiańskiej do dzielnicy chrześcijańskiej, od murów Starego Miasta do kawiarni nowego miasta.
Ale potrzebuję też Tel Awiwu, żeby oddychać w nim powietrzem tych, co mają dwadzieścia lat i chcą, żeby świat był podobny do nich: wolny, szalony, przechodzący od radości do smutku, od beztroski do powagi, żeby potem bardziej kochać radość.
- Oni teraz mają swoje państwo. Mają żydowskie okręty wojenne, żydowskie samoloty, żydowskie czołgi. Mają na pana żydowskie wszystko z wyjątkiem żydowskiej bomby wodorowej.
Kultura żydowska w swoim najlepszym wydaniu jest kulturą negocjacji. Targowania się. Argumentów za i przeciw. przenikliwości i siły perswazji. Przeświadczenia, że "jedno i drugie to słowa Boga żywego".
Być może to właśnie niedostatek deszczu czyni nas - mieszkańców tej ziemi, Żydów i Arabów - ludźmi tak niespokojnymi i wybuchowymi, że pokój stale nam się wymyka.
Czyż bycie Żydem w państwie Izrael na początku XXI w. nie stanowi odpowiednika sytuacji Białego na południu Stanów Zjednoczonych w latach 50. XX w. lub sytuacji Francuzów w Algierii przed 1962 rokiem? Czy status Żyda w Izraelu nie przypomina pozycji Afrykanera w Afryce Południowej przed 1994 rokiem? (...)
Czy sam fakt nazywania siebie Żydem w Izraelu nie stanowi aktu przystąpienia do uprzywilejowanej kasty, dokonującej wokół siebie krzyczących niesprawiedliwości?
Nierówność wobec „drugiego”, który nie jest Żydem, nie zawsze jest taka jednoznaczna, jak ta sformułowana w Talmudzie: „Ty jesteś nazwany człowiekiem, ale narody na świecie nie są nazywane ludźmi” (Jewamot 51:1). Nie jest też przypadkiem, że Abraham Izaak Kook, główny architekt procesu nacjonalizacji religii żydowskiej w XX w., a także pierwszy wielki rabin wspólnoty osadników w Palestynie przed utworzeniem państwa Izrael, mógł tak napisać w swoim dziele zatytułowanym Lumières: „Różnica między duszą Żyda, z jej wiarygodnością, wewnętrznymi pragnieniami, dążeniami, jakością i postrzeganiem, a duszą wszystkich nie-Żydów, na wszystkich poziomach, jest większa i głębsza aniżeli różnica pomiędzy duszą człowieka a duszą zwierzęcia; pomiędzy tymi ostatnimi zachodzi bowiem tylko różnica ilościowa, gdy tymczasem między tymi pierwszymi a tymi drugimi zachodzi specyficzna różnica jakościowa”.
Pisma rabina Kooka stanowią jeszcze dzisiaj rodzaj przewodnika duchowego dla wspólnoty osadników narodowo-religijnych zamieszkujących terytoria okupowane.
A dziadek upierał się przy swoim. Szczypał mnie w ucho i szeptał, że żeby wiedzieć, co to przyjemność, musimy też wiedzieć, co to smutek. I ja próbowałem, tyle że życie było strasznie piękne wtedy, latem siedemdziesiątego szóstego i choćbym się nie wiem jak wysilał, nie udawało mi się siebie niczym zasmucić.
Uważał, że musimy wypędzić brytyjskich okupantów i ustanowić tu państwo żydowskie, do którego mogliby przybyć wszyscy prześladowani Żydzi z całego świata. (...) musi być ono dla całego świata wzorem sprawiedliwości, nawet wobec Arabów, jeżeli zechcą pozostać i żyć tu między nami. Tak, mimo całego zła, które nam wyrządzają, podburzani przez prowodyrów, będziemy ich traktować z przykładną wielkodusznością, ale nie wynikającą ze słabości. Gdy w końcu powstanie państwo żydowskie, żaden łotr na świecie nie poważy się mordować lub upokarzać Żydów. A jeżeli to uczyni, dopadniemy go, bo gdy nadejdzie czas, będziemy mieć doprawdy długie ręce.