-
Artykuły„Jednym haustem”, czyli krótka historia opowiadaniaSylwia Stano6
-
ArtykułyUwaga, akcja recenzencka. Weź udział i wygraj powieść „Fabryka szpiegów“!LubimyCzytać1
-
ArtykułyLubimy czytać – ale gdzie najbardziej? Jakie są wasze ulubione miejsca na lekturę?Anna Sierant28
-
Artykuły„Rękopis Hopkinsa”: taka piękna katastrofaSonia Miniewicz2
Cytaty z tagiem "fantastyka" [169]
[ + Dodaj cytat]Zaschło mi w gardle. Bez problemu wyczuwałem jej esencję, a także zmianę, która się w niej dokonała. Niesamowite, że wystarczyło jedno spotkanie z potępionym, aby człowiek stał się wrakiem siebie samego, a jego esencja nie mogła się odbudować. Drgała niczym latawiec na porywistym wietrze, a ja odnosiłem wrażenie, że zaraz oderwie się od osłabionego ciała i ucieknie na zatracenie.
Szedłem wolno, uważając, by nie obudzić Laureen. Próbowałem nie myśleć o oddechu odbijającym się od mojej piersi i idącym dalej w górę ku szyi, o spokojnym biciu jej serca, o dłoniach założonych za moim karkiem. Nie rozumiałem, co się ze mną działo. Jednak nie to miało teraz znaczenie. W myślach kotłowało się od pytań, na które nie znałem odpowiedzi.
- Czego potrzebujecie: środka transportu? Narzędzi? Jakiegoś sprzętu?
- Naszym wrogiem jest obcy statek kosmiczny wyładowany bombami atomowymi. - odparłem - A my mamy kątomierz.
- W porządku. Poszukam w domu, może uda mi się znaleźć linijkę i kawałek sznurka.
- Byłoby świetnie.
Najpewniejszy sposób na to, by skłonić nas do zrobienia czegoś, to powiedzieć, że tego nie potrafimy; sprowokować nas do pokazania, że jest inaczej.
Przez ostatnie trzy dni przebywałem otoczony znacznie większym, wielotysięcznym tłumem, ogromną masą generalnie młodych ludzi, którzy też mieli dostęp do piwa i imprezowali często przez całą noc. Ale jak inny był to tłum, jak innymi emocjami emanował... A to na fandomitów patrzy się jak na dziwaków, podczas gdy dla wielu kibice to filar narodu.
- Kim jesteś?
- Na początku była całość... - odezwała się mgielna istota.
Jedność. Nieskończoność.
Usłyszał w myślach.
- Potem pojawiliśmy się my...
Mówi się, że konwencja fantastyczna myśli za autorów. Jak każda konwencja. Ale myśli zwłaszcza za tych, którzy nie mają nic do powiedzenia. Ci, którym coś ważnego coś leży na sercu i którzy nie zamierzają tego ukrywać, rozbijają konwencję, poszerzają ją.
Fantastyka jest dziś językiem i wspólnotą. Uczyć innych tego języka, to znaczy powiększać wspólnotę, ale i narażać ją na niebezpieczeństwa. Nie uczyć, to ryzykować zamknięcie w towarzystwie wzajemnej adoracji, wyrodniejącym w swoisty fantastyczny skansen, w którym powiela się gesty coraz bardziej konwencjonalne, wyprane z wartości artystycznej, emocji i znaczenia.
Mogłem cię tak znienawidzić tylko dlatego, że naprawdę mi na tobie zależało.
Przejrzał się w lustrze, przeczesał palcami włosy i udał się do drzwi wyjściowych. Zwykłym ruchem nacisnął klamkę, pchnął lekko skrzydło ramieniem i wyszedł na zewnątrz. W chwili, gdy drugą nogą dotknął chodnika zgasło światło.
Tak to w pierwszej chwili ocenił, zjawisko jednak bardziej odczuł tak, jakby go nagle zaatakowała i otoczyła całkowita ciemność. Nie widział absolutnie nic. Nie było znaczenia czy zamknął oczy, czy otworzył, otaczała go aksamitna prawie dotykalna ciemność. Co więcej, nie miał już świadomości, że stoi na chodniku. Stopy nie czuły ciężaru ciała, ale też nie zwisały. Nie czuł góry ani dołu. Nie rozpoznawał czy stoi, czy leży, czy się porusza, czy trwa w jakimś niebycie. Nawet w pewnej chwili był pewien, że dryfuje w pozycji poziomej. Po prostu nie wyczuwał grawitacji. Nawet ramiona lekko powędrowały na boki, jakby nieściągane siłą ciężkości w dół. Nie wiedział ile czasu to trwało, może kilkanaście sekund, gdy nagle poczuł, że jakaś siła go wsysa, ciągnie w konkretną stronę, jakby na powrót zapanowały nad jego ciałem siły ciążenia. Gdy siłę tę odczuł, zorientował się, że ciało unosi się jednak w pozycji poziomej i że spada. Wyciągnął przed siebie w geście obronnym ręce i pomimo w dalszym ciągu panującej pełnej ciemności, wyczuł dłońmi, że spada na jakieś gałęzie. Jakby na kępę krzewów. Automatycznie zamknął oczy i poczuł, że faktycznie spadł w jakąś kępę krzaków uginającą się pod jego ciężarem. Ciało rozpoznało, że osuwa się w prawą stronę, więc spróbował się przetoczyć w tym kierunku i gruchnął o ziemię. Otworzył oczy.
Leżał plecami na czymś, co przypominało w dotyku żwir.