-
Artykuły„Jednym haustem”, czyli krótka historia opowiadaniaSylwia Stano5
-
ArtykułyUwaga, akcja recenzencka. Weź udział i wygraj powieść „Fabryka szpiegów“!LubimyCzytać1
-
ArtykułyLubimy czytać – ale gdzie najbardziej? Jakie są wasze ulubione miejsca na lekturę?Anna Sierant26
-
Artykuły„Rękopis Hopkinsa”: taka piękna katastrofaSonia Miniewicz2
Cytaty z tagiem "bol" [2 252]
[ + Dodaj cytat]Ale ślepota miała swoją cenę. Kiedy przy tobie roztrzaskuje się leżącym ludziom głowy, a ty milczysz, nie wypowiedziane gromadzi się, kiśnie i gnije.
Śniło mi się, że umarłem i obudziłem się szczęśliwy. Potem zdałem sobie sprawę, że to był tylko sen. Wtedy uczucie euforii gdzieś zginęło, zastąpione tępym, porannym bólem, do którego zdołałem już przywyknąć przez te wszystkie lata. Przez te lata, w których każdy dzień witał mnie słowami 'jesteś nikim', a potem dodawał: 'i tak już zostanie, na zawsze'.
Za każdym razem gdy widział Emmę, jej widok był jak nóż wbity w pierś - tyle że to był mile widziany ból. To było ostrze, które wbijał sobie własną, ręką, dociskał do serca; nic i nikt nie mogło mu tego odebrać.
``ból uspokaja się podczas snu``. (str 133).
(...) moje serce jest mięśniem jak wszystkie inne. Może boleć.
Czekając na ofiarę, kat przejrzał się swojej robocie. Torturowany przedstawił się jako Tito, co pewnie było prawdą, bo pod koniec krzyczał, co mu tylko przyszło do głowy i raczej nie miał czasu na zmyślanie. Obecnie oprawca patrzył już na jego szczątki. Pechowcowi nie pozostał żaden z palców rąk czy nóg. Nie miał także nosa, uszu ani genitaliów.
Otaczam się samotnością jak kocem, a serce pęka mi w piersi na milion kawałków. Czuje się niechciana i niekochana. Jak ludzie mogą żyć w ten sposób?
(...) jakiś czas temu miałem depresję (...). To było nie do zniesienia. Nikt nie mógł mi pomóc. Nie mogłem się niczego uczepić. Kiedy mówię "nie do zniesienia", uważam, że to słowo jest bardzo dalekie od prawdy. To było śmiertelne, tak. To było tak, jak gdybym topił się w powietrzu. Nie mogłem otworzyć żadnego okna na ulicę, na świat, na kogokolwiek. Uduszenie. Jak powiedzieć jeszcze... Tygodnie i miesiące, w czasie których każdy ruch wymagał znacznego wysiłku i zadawał mi tyleż cierpienia co bezruch. Nie do wytrzymania, tak, to to. Absolutnie nie do wytrzymania. Potrawy straciły smak. Umarły, który by nie umarł. Żywy, który nie byłby już żywym. Sam na pustyni bez granic. Albo przeciwnie, w celi otoczonej murami bardzo wysokimi, z szarym światłem u samej góry, niezdolny przeczytać książki. I cóż mnie obchodzi to, co mówili ludzie? Ich słowa obojętne albo przyjazne, albo przykre, nie dochodziły do mnie lub odpychałem je, uciekałem od nich. Na sam ich widok, kiedy przechodzili ulicą, jeden za drugim, zrywały mnie mdłości (...). Ale też nie mogłem znieść samotności. Mijały dni i dni, i dni, a ja krążyłem od drzwi do okna od okna do drzwi, nie mogąc się zatrzymać. To nie był lęk, to była nuda, nuda materialna, nuda fizyczna, ani poruszać się, ani stać. Wszystko było cierpieniem, gangreną duszy. Oby tylko to nie wróciło. Każda sekunda dłużyła się bez końca. Azylem był sen. Nie mogłem spać cały dzień, niestety! A kiedy spałem, śniło mi się, że się nudzę.
Nasz cielesny zegar nie jest racjonalny. Dokładnie tak samo jak miłosny zawód: nie wiemy, kiedy zdołamy się z niego otrząsnąć. W chwilach największego cierpienia myślimy, że rana nigdy się nie zagoi. A potem któregoś ranka dziwimy się, że nie czujemy już strasznego ciężaru. Jakie zaskoczenie: stwierdzić, że ból istnienia przeminął. Dlaczego tego dnia? Dlaczego nie później ani wcześniej? To autorytarna decyzja naszego ciała.