-
Artykuły„Jednym haustem”, czyli krótka historia opowiadaniaSylwia Stano6
-
ArtykułyUwaga, akcja recenzencka. Weź udział i wygraj powieść „Fabryka szpiegów“!LubimyCzytać1
-
ArtykułyLubimy czytać – ale gdzie najbardziej? Jakie są wasze ulubione miejsca na lekturę?Anna Sierant28
-
Artykuły„Rękopis Hopkinsa”: taka piękna katastrofaSonia Miniewicz2
Cytaty z tagiem "biblioteka" [245]
[ + Dodaj cytat]Skryta w ochronnej skorupie z jasnego kamienia, biblioteka wydaje mi się cenna i krucha, jak dziewięćdziesięcioletnia staruszka. Jej zapach to połączone wonie żółknących kartek, kurzu i starego drewna. Dla mnie to zapach bezpieczeństwa i otuchy. Świętości.
- Biblioteka to kolebka ciszy? – spytał David.
- Bo wszystkie słowa zostały już zużyte przez książki. – Tak właśnie myślałam, kiedy byłam mała: że ludziom każe się być cicho, żeby książki nie mogły kraść im słów. Wyobrażałam sobie, że książki nie mogą istnieć bez słów. W istocie tak właśnie jest. Ale ja wymyśliłam sobie, że chodzi o słowa niewypowiedziane.
To nie było tylko miejsce do wybierania książek- to było miejsce dla czytelników. Miejsce, w którym można było się schować i zaszyć na długie godziny.
Cudowny słodki, trochę stęchły zapach starych książek. [...] Był to zapach komfortu, wiedzy, fantastycznych przygód i odległych miejsc.
A może był to syk powietrza, uchodzący z ciała nieboszczyka, którego duch, wydostawszy się z sieci martwych tkanek, unosił się ponad bibliotecznymi regałami w postaci niedostrzegalnej gołym okiem mgiełki?
Doprawdy, chciałam mu wierzyć. Niestety Adama nie było przy tym, jak Zaremba opiekała mnie na ruszcie własnej wersji zdarzeń.
Urządzenia emitowały charakterystyczny, wątły szum, a powietrze przenikał dobroduszny zapach papieru z recyklingu.
Po chwili auta znów ruszyły, a wśród nich wóz policyjny, którego falujące odbicie ślizgało się teraz po przyciemnianych szybach baru.
Bursztynowy blask zachodzącego słońca ślizgał się po żebrach żaluzji i kładł na parkiet drżące, świetliste pręgi.
Przeglądanie starych czasopism miało w sobie coś z magii. Ludzie, którzy kiedyś nabywali je od gazeciarzy, żyli jak on, dzień po dniu. Teraz Stanislaw, jakby obdarzony nadnaturalną mocą, mógł wędrować, swobodnie przeskakiwać z tygodnia na tydzień, cofać się w czasie. Patrzył na losy miasta z zewnątrz, nieograniczony upływem dni i lat.
Żądza wiedzy wtrąciła mnie na poddasze, gdzie pracowałem w nocy, dzień zaś spędzałem w sąsiedniej bibliotece.