-
Artykuły„Jednym haustem”, czyli krótka historia opowiadaniaSylwia Stano6
-
ArtykułyUwaga, akcja recenzencka. Weź udział i wygraj powieść „Fabryka szpiegów“!LubimyCzytać1
-
ArtykułyLubimy czytać – ale gdzie najbardziej? Jakie są wasze ulubione miejsca na lekturę?Anna Sierant28
-
Artykuły„Rękopis Hopkinsa”: taka piękna katastrofaSonia Miniewicz2
Cytaty z tagiem "apokalipsa" [79]
[ + Dodaj cytat]Dzień za dniem powoli mija. Coraz dłuższa życia szyja. Wszystko wokół się pierdoli, my w niewoli, my w niewoli.
- [...] Po co, do licha, nosi pan przy sobie miecz?
- Na wypadek apokalipsy zombi. Miecz ma tę zaletę, że nigdy się nie kończy amunicja.
Chyba żartujesz. Kontynuacja? Apokalipsa Dwa, akurat kiedy wszyscy myśleli, że mogą bezpiecznie grzeszyć ?
No dobra - westchnął Gabriel. - Ty jesteś pewien. My nie. Załóżmy jednak, że to
Jasność nakazała ci zniszczyć Ziemię. Czyli, zaczynają się właśnie Czasy Ostateczne. A my
musimy się na nie przygotować. Nie tylko przyjąć to do wiadomości, ale natychmiast zabrać
się do roboty. Zaznaczam, ciężkiej roboty, która prędko się nie skończy. Trzeba powołać
sztab kryzysowy, żeby odnaleźć proroków, wysłuchać przepowiedni, spełnić wizje, jakoś
logistycznie przeprowadzić wskrzeszenie takiej rzeszy nieżywych, znaleźć tymczasowe
miejsce na dusze ludzi, którzy wskutek zagłady Ziemi zejdą z tego świata, przeprowadzić
ewidencję wszystkich dotychczasowych zmarłych, przetrzepać Raj i Głębię w poszukiwaniu
zaginionych, a pewnie będzie ich niemało, przygotować miejsce pod Sąd i Jasność sama wie
co jeszcze. Oczywiście nie liczę tu parad z trąbami i konnicą, łamania pieczęci, przelotów
eskadry ptactwa niebieskiego z okrzykami: „Biada! Biada!”, popisów Czterech Jeźdźców,
występów Lewiatana, Bestii, Smoka Ognistego, programu artystycznego Nierządnicy
Babilońskiej i akrobacji powietrznych z wylewaniem czar goryczy czy wymachiwaniem
mieczami i oliwnymi gałązkami. Cholerna olimpiada w Pekinie może się przy tym schować.
Przykucnął obok Daimona i spojrzał mu prosto w twarz oczami pełnymi blasku i śmierci. Były tam wirujące galaktyki, płonące planety, eksplodujące słońca i jasność nie do pojęcia, i mrok pierwotnej nicości, i ostatni oddech tysięcy milionów istot, i czerń nieskończonych grobów, a nad tym wszystkim gradową chmurą wisiały stada głodnych sępów niby strzępy podartych sztandarów.
PRZEŻYWOLNOŚĆ: Skłonność do wyobrażania sobie siebie jako ostatniego człowieka na ziemi, który się tym świetnie bawi. „Latałbym helikopterem i zrzucał kuchenki mikrofalowe na McDonaldy
W tym nowym świecie tylko ten, kto potrafi zadbać o własną dupę, ma szansę zobaczyć kolejny wschód słońca.
W czasie kursów samoobrony byłam uderzana, kopana, popychana i przyduszana przez najróżniejszych przeciwników, ale nic nie boli bardziej, niż policzek wymierzony przez matkę.
Telewuzja, mój kolego, to antychryst i ośmileam się twierdzić, że wystarczą rzy lub cztery pokolenia, aludzie nie będą wiedzieć, jak się samemu bąka puszcza, człowiek wróci do jaskini, do średniowiecznego barbarzyństwa i do stany zidiocenia, zktórego pierwotniak pantofelek wyrósł już w okresie plejstocenu. Ten świat nie zginie od bomb atomowej, jak prorokują gazety, ale umrze ze śmiechu, ze strywializowania, z obracania wszystkiego w żat, na domiar złego w kiepski żart.
Historyk zajmujący się warszawską apokalipsą znajduje się w wyjątkowo trudnej sytuacji, ponieważ musi zmierzyć się ze świętością narodową i legendą, której nie zniweczyły żadne zabiegi.