cytaty z książki "Most na Drinie"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Najgorszą i najtragiczniejszą ze wszystkich słabości ludzkich jest niewątpliwie kompletny brak umiejętności przewidywania, będący w rażącej sprzeczności z tyloma talentami, zdolnościami i wiadomościami człowieka.
Nieważne, ile zaoszczędzi się czasu, lecz co się z nim zrobi; jeśli go się źle użyje, to lepiej wcale nie mieć. Dowodził, że nie jest najważniejszą rzeczą, czy idzie się szybko, lecz dokąd i jaki cel przyświeca, a więc szybkość nie zawsze jest przewagą.
Pragnienia nagłych zmian i myśl o przeprowadzeniu ich za pomocą gwałtu i przemocy często pojawiają się wśród ludzi jak choroba i nabierają rozmachu przeważnie w młodzieńczych głowach; tylko głowy te nie myślą jak należy i zwykle nie ostoją się długo na karku. Bo nie ludzkie pragnienia rządzą i kierują sprawami tego świata. Pragnienie jest jak wiatr, przenosi pył z miejsca na miejsce, przesłania nim niekiedy cały widok, ale ostatecznie uspokaja się, opada, zostawiając po sobie stare, odwieczne oblicze świata.
Człowiek męczy się całe życie i nigdy nie ma tego, czego potrzebuje, a cóż dopiero tego, czego pragnie.
Ludzie bowiem łatwo zmyślają historie i prędko je roznoszą, a rzeczywistość przedziwnie i nierozłącznie miesza się i splata z legendami.
Nic tak ludzi nie łączy, jak wspólnie i szczęśliwie przeżyte nieszczęścia. Czuli się mocno zespoleni minioną katastrofą.
Im przeżycia były cięższe i przykrzejsze, tym przyjemniej snuć wspomnienia o nich. Oglądane poprzez dym tytoniu lub kieliszek niezbyt mocnej wódki, obrazy te fantazja i czas często zmieniały, wyolbrzymiały i upiększały, ale niepostrzeżenie, tak że każdy zaklinał się, iż tak właśnie było, jako że wszyscy podświadomie brali udział w owym bezwiednym upiększaniu przeszłości.
On jedyny (most) przetrwał powódź bez szwanku i wyłonił się niezmieniony. (…) Wszyscy wiedzieli, iż w ich życiu jest coś, co potrafi stawić czoło wszelkiemu żywiołowi i co dzięki niepojętej harmonii swych kształtów i niewidzialnej, mądrej sile swych podwalin, wychodzi obronną ręką z każdej próby niezniszczalne i niezmienne.
Niejeden z owych urzędników, ognisty Węgier albo zarozumiały Polak, przeszedł przez most z obawą, wstępując z odrazą do kasaby (miasta), gdzie z początku odbijał od wszystkich jak kropla oliwy od wody, po której pływa. A już w kilka lat później godzinami przesiadywał na kapii (galerii pośrodku mostu), palił trzymając w ustach gruba bursztynowa bursztynową cygarniczkę i niby rodowity mieszkaniec kasaby śledził wzrokiem dym snujący się i znikający pod jasnym niebem w nieruchomym powietrzu o zmierzchu.
Było to jedno z najsmutniejszych miejsc tej ubogiej i górzystej krainy, gdzie bieda jest jawna i oczywista, a człowiek ograniczony potęgą żywiołu i zawstydzony własną niemocą musi lepiej się przyjrzeć własnej i cudzej niedoli i zacofaniu.
Miał jakąś chytrą i uprzejmą minę, twarz ślepą i głuchą, sztywną, nieruchomą, jaką można osiągnąć przez długoletnią pracę w starych i strupieszałych administracjach, w których dyskrecja od dawna wyrodziła się w bezduszność, a posłuszeństwo w tchórzostwo.
Uważnie przysłuchuję się wszystkim dyskusjom: i waszym, i wszystkich innych wykształconych ludzi w kasabie; czytuję także gazety i czasopisma. Ale im dłużej was słucham, tym bardziej upewniam się, że większość tych dyskusji i polemik nie ma nic wspólnego z życiem oraz jego rzeczywistymi wymogami i potrzebami. Bo życie, prawdziwe życie obserwuję z bardzo bliska, widzę je u innych i czuję w sobie. Być może, że się mylę, a także nie umiem należycie się wysłowić, ale często nasuwa mi się myśl, że postęp techniczny i względny spokój na świecie stworzyły rodzaj zacisza, szczególną atmosferę, sztuczną i nierealną, w której jedna klasa ludzi, inteligencja, może swobodnie oddawać się próżniaczej i ciekawej zabawie w idee i "poglądy na świat i życie". Jest to rodzaj duchowej oranżerii ze sztucznym klimatem i egzotyczną florą, a bez najmniejszej łączności z ziemią, rzeczywistą i twardą ziemią, po której chodzą masy żywych ludzi. Wyobrażacie sobie, że rozprawiacie o losach tych mas oraz o użyciu ich w walce o wyższe cele, które przed nimi stawiacie, a w rzeczywistości kółka obracające się w waszych mózgownicach nie mają nic wspólnego z życiem mas ani z życiem w ogóle. Tu wasza zabawa staje się niebezpieczna albo przynajmniej może być niebezpieczna i dla innych, i dla was samych.
Wszystko jest możliwe; nic nie jest rzeczywiste, ale nic też nie jest nieprawdopodobne ani zupełnie wykluczone.
Już dawno pogodził się z myślą, że przeznaczenie człowieka na ziemi polega na walce z zepsuciem, zniszczeniem i śmiercią oraz że każdy powinien wytrwać w tej walce nawet wówczas, gdy jest ona zupełnie beznadziejna.
...przeznaczenie człowieka na ziemi polega na walce z zepsuciem, zniszczeniem i śmiercią...
Przybysze (Austriacy) zaczynali jakąś nową, jeszcze mniej zrozumiałą robotę. Mieszkańcy przystają i przyglądają się im, ale nie jak dzieci, które lubią przypatrywać się pracy starszych, lecz odwrotnie, jak dorośli, którzy przystają na chwilę przy bawiących się dzieciach.
Zgodnie z prawem natury ludzie opierali się wszystkiemu, co nowe, ale nie byli w tym krańcowi, jako że dla większości samo życie jest ważniejsze i istotniejsze niż formy, w jakie jest ujęte.
Liczne i poważniejsze zmiany w umysłach i nawykach mieszkańców oraz wyglądzie zewnętrznym miasta jakby omijały most, nie tknąwszy go. Wydawało się, że biały, prastary most, który przetrwał stulecia bez skazy i zmazy, pozostanie pod nowym cesarzem niezmienny, przetrzyma powódź nowin i zmian, podobnie jak zawsze dzielnie stawiał czoła największym nawet wylewom i z rozszalałych odmętów wyłaniał się jakby odrodzony, nieskażony i biały.
Mija życie pełne niebezpieczeństw i cierpień, ale jasne, niezłomne i sprawiedliwe w swej istocie.
Jedynie żyjąc chwilą bieżącą, nie patrząc naprzód ani nie oglądając się w tył, można znieść wszystko i przetrwać do lepszych dni.
Największy dobry uczynek, oprócz wybudowania studni, to wzniesienie mostu, a największy grzech ruszać go.
W ciągu kilku ostatnich lat skaczą ceny towarów i artykułów codziennej potrzeby. Skaczą, a nigdy nie wracają do poprzedniego poziomu.
Kto nie kocha, nie umie ocenić wielkości cudzego uczucia ani potęgi zazdrości, ani utajonej w niej groźby.
Jednakże kłopoty nie trwają wiecznie (i to jest ich cechą wspólną z radością), lecz mijają albo przynajmniej zmieniają się i giną w zapomnieniu.
(...) kobieta zakochana, nawet wówczas gdy się rozczaruje, uwielbia swą miłość jak nie urodzone a upragnione dziecko.
Tragedia nieszczęśliwych ludzi polega właśnie na tym, że rzeczy niemożliwe i zakazane stają się dla nich na chwilę łatwo osiągalne albo przynajmniej takimi się wydają, a gdy raz przekształcą się w pragnienie, pokazują się znów tym, czym są: nieosiągalne i zakazane, ze wszystkimi skutkami dla tych, którzy jednak ważą się po nie sięgnąć.