cytaty z książek autora "Aleksander Sowa"
A miłość, to nie to, co czuje się, kiedy jest się zakochanym. Miłość to uczucie, które zostaje po tym, jak zakochanie mija.
Nie pytaj, za co cię kocham, bo nigdy nie powiem prawdy. Zapytaj, dlaczego kocham? Usłyszysz, że nie za to kim jesteś, ale dlatego, że jesteś, po prostu.
Adres jest niepotrzebny - pomyślałam - krzyże na grobach, skrzynek na listy nie mają.
Dlaczego ranimy najbardziej tych, którzy nas kochają, a kochamy tych, którzy nas ranią?
Ból jest najbardziej dotkliwym uczuciem, które targa człowiekiem, kiedy zostaje nagle sam – pisał. Ludzie odchodzą zawsze w ten sam sposób. Znikają z życia i nigdy do niego nie powracają. Różnice stanowi jedynie sposób zejścia. Kiedy umierają, odchodzą wraz z ciałem, żyjąc już tylko w naszych wspomnieniach albo w innym świecie, w co staramy się wierzyć, by ukoić ból. Jest to śmierć prawdziwa. Ludzie jednak odchodzą czasem za życia. Jest to śmierć pozorna, bowiem w sensie fizycznym człowiek żyje. Ale odchodzi z naszego serca, bo wydarzyło się coś, czego ten człowiek się dopuścił. Jeśli człowiek umiera za życia, ból ma gorzki smak.
Inteligentni ludzie są często zmuszani do picia – powiedziała, przekrzywiając głowę – by bezkonfliktowo spędzać czas z idiotami.
Nigdy cię nie słuchałam – myślała przez łzy – Nigdy, choć zawsze miałeś racje i przyznawałam ci ją dopiero, kiedy stało się, jak powiedziałeś. Pamiętam jak mówiłeś, że musimy być zawsze razem, a szczególnie, kiedy jedno z nas wpadnie w wątpliwość i kiedy chwile będą trudne. Przygotowałeś mnie, aby walczyć o naszą miłość, by zwyciężyć trudności, a ja nie posłuchałam cię znów.
Mądrzejsi mają trudniej, głupich nie męczą refleksje, obawy, wątpliwości.
czasem w naszym życiu bywa tak, że przyjaciele spadają nam z nieba, jak ciche anioły. Przypadek sprawia, że znajdują się w tej najmniej odpowiedniej chwili , dla losu i najbardziej odpowiedniej - dla nas.
Życie dlatego jest okrutne, a jednocześnie wspaniałe, że współistnieje z pojęciem czasu nierozerwalnie. A on spokojnie zaciera nasze rany, nasze wspomnienia
Lecz góra lodu przed nami rośnie i nic nie jest w stanie jej zatrzymać. Na wszystko jest już za późno. Titanic naszej znajomości pełną parą pruje spokojną toń zimniej wody wprost na przeszkodę, której nikt z nas nie widzi i której nie będziemy umieli pokonać.
Czy naprawdę są ludzie, którzy nie zasługują na kogoś, dla kogo będą jedynymi w całym wszechświecie? Na kogoś, dla kogo słowa i dotyk będzie najważniejszy? Na kogoś, kto tęsknił za zapachem, smakiem i wibracjami strun głosowych?
Jak ci przeszkadza coś, co nie powinno, musisz się przyzwyczaić, tak żeby to ci już nie przeszkadzało.
Tak bardzo brakuje nut, które nas tworzyły. Poczułam, jak się jeży w dźwięku minut zło. Tak tęsknie za kroplami deszczu, które nas obmywały. Tak strasznie brak mi ciebie. Każdej sekundy, każdej minuty i godziny, które byłeś ze mną. Tak bardzo brakuje mi naszych chwil, że każdego dnia umieram z tęsknoty za tobą.
Od przeznaczenia nie można uciec, bo nigdy nie wiemy, gdzie się ono ukrywa. Czasem jest w nas samych, a czasem obok nas. Bywa w człowieku, którego się kocha, bu w tym, który nas nienawidzi. Stoi w drzwiach, przy których próg przekraczamy, albo w drodze, którą wybieramy. Nie sposób od niego uciec. A mimo to każdy z nas nieustannie z nim walczy.
Ujrzał ją, najpiękniejszą kobietę na świecie, cudowną, wyjątkową, wspaniałą i dziękował temu, kto ją stworzył. I niech będzie to Bóg, Jahwe, Kriszna, Wisznu lub ktokolwiek inny.
Miłość jest chorobą. Wszystko jedno, czy przenosi się drogą płciową, czy nie, ale to jest faktem. Symptomy zarażenia miłością bywają podobne jak przy większości infekcji. I jak w wypadku każdej innej dolegliwości przebieg może być niezwykle ciężki, a powikłania groźne, nawet jeśli wszystko zaczęło się od niewinnego kataru.
Nie ma twardzieli a nawet najwięksi z nich, nawet najgorsze dziewczyny, bywa, że kurwy, wreszcie się zakochują. Wszyscy bez wyjątku karły, złodzieje, bankowcy, księża, nawet mordercy. A potem każdy słabnie, staje się bezbronny w swoim uczuciu, jak wykluwający się owad, odsłaniający miękkie powłoki ku niezliczonym wrogom, łamie swój kręgosłup i idzie na dno.
Zakładam białą sukienkę i czuje jak boli. Byliśmy dwoje, a teraz drapię w drzwi w oczekiwaniu na coś,co nie nastąpi. Zostawiłeś mnie samą. W twoich oczach błyszczy kolor śmiechu. Mnie dopada echo słów. Widzę je w potoku pocałunków, w rzece ust.
Siedzę sama owinięta w mrok. Czuje przenikający, kusząco słodki zapach, który paraliżował zmysły, doprowadzał do szybszego bicia serca i zwilgotnienia dłoni.W pamięci mam gorące noce i zimne pożegnania. One gryzą boleśniej niż rozwścieczony pies.
Bycie samemu nie zawsze oznacza przecież bycie samotnym, natomiast samotność we dwoje zawsze boli najbardziej.
Pachnie tym co przeżył. Bo to się zawsze w człowieku odkłada. I można to wywąchać, wydotykać, wypatrzeć lub wysmakować.
Zdrada z chuci jest niczym w porównaniu ze zdradą z miłości, niemal jak dziecięca mrzonka. Zdrada podszyta wyłącznie smakiem ust, kolorem oczu i zapachem jest niczym tajwańska podróbka, gdy zrozumiesz, że cierpienie zaczyna się, dopiero kiedy pojawi się miłość. Ból pozostaje zawsze, gdzieś musi zostać, tkwi jak reszta kwasowa i drzazga w skórze, która boli, dopiero gdy się ją poruszy. Zdrada jest jak popiół z ognia, który choć daje ciepło, zawsze trawi coś w zamian. Pozostaje i kusi niebaczna na piekło, grzech, kłamstwo, krzywdę i wszystko wokół. Jest bez przebaczenia i wszystko zmienia.
Stara Jugosławia rozpadła się na sześć mniejszych państewek. (...) Cała Europa, cały świat - wszyscy patrzyli, jak giną zwykli ludzie. Nikt się tym nie przejmował. Nie było tu ropy, jak w Kuwejcie. Nikogo nie interesowały matki bez synów, żony bez mężów i siostry bez braci. Skurwysyństwo świata zachodniego przejawiło się wtedy z całą swoją jaskrawością. Byli tutaj tylko ludzie, ale oni się nie liczyli.
Nigdy, żadna wojna - żadne rozwiązanie, kiedy mają być mordowani ludzie - nie jest rozwiązaniem. Jest tchórzostwem, morderstwem. Politycy jednak mogą mordować.
Niektórzy wybierają łańcuch przy budzie domowego ogniska. Worek sadła wygodnej codzienności. Zapach śliwek w cieście wobec duszy uwikłanej w samotność utkaną z żony, kochanki, dzieci i gupików w akwarium albo przy niedzielnym obiedzie z Daweoo Nubirą w tle. Inni wolą patrzeć przez lornetki butelek na twarze kumpli i wyblakłych kurew przy barze. Są tacy, którzy wybierają drogę ku zmartwychwstaniu w sutannie albo autostradę do nieba w numerze konta bankowego, Audi A6 (albo A8, jeśli dobrze pójdzie) i Rolexie na przegubie. Niektórzy starają się po prostu zapomnieć przy kolejnych orga-zmach trzepoczących na wietrze (prze)solaryzowanych, różowych sukienek i wysmarowanych szminkami coraz nowszych ust z bonusem zbezczeszczonych fioletowym cieniem spojrzeń spod kurzych łapek. Efekt zawsze jest taki sam – samotność wobec siebie, świata czy śmierci, która i tak przyjdzie.
-Dobrze, jeśli wybirając się w podróż spotkamy kogoś, kto można z nami razem iść. Cel naszej wędrówki możemy sobie wytyczyć, ale nie ludzi, których się spotka - rzekł, jakby to było coś niezwykle ważnego.
Bo nawet, gdy stanie kobiet sto, liczy się tylko jedna. Z tą jedną mogę żyć. Mógłbym nawet umrzeć. Lepiej, bowiem jest umrzeć z tą jedną, niż tańczyć z dziesiątką tamtych.
Wiesz dlaczego jestem zła? Bo mężczyźni są źli, podli, niesprawiedliwi i niewdzięczni. Dlaczego ich ranię? Wolę zranić ich niż sama być zraniona.
Łzy gwiazd, upadając na ziemię, rozbijały się na dwie połówki. Z każdej łzy powstały tylko dwie pasujące do siebie części