cytaty z książek autora "Antti Tuomainen"
W półmroku królik wydaje się rosnąć. Pęcznieje mu głowa, wytrzeszczają się oczy, końce uszu uciekają w górę i nikną w mroku, przednie zęby krzywią się jak ciosy słonia.
Próbuję przeszkodzić w kradzieży meteorytu, ale zamiast tego staję się świadkiem niewytłumaczalnego ciągu zdarzeń, które kończą się tym, że jakaś nieszczęśliwa dusza wysadza się w powietrze, a jej szczątki lądują na suficie chaty położonej na odludziu. I nawet nie udaje mi się odzyskać meteorytu. Co zrobiłem nie tak?
Odwraca się, spogląda na samochód, a potem na niebo.
Co tam jest?
Gdyby Beethoven, Henry Ford i Josephine Cochrane spędzali czas na zastanawianiu się nad swoimi odczuciami, nie mielibyśmy dzisiaj symfonii, samochodów ani zmywarek do naczyń.
Wierzyłem raczej, że w tym życiu nie musimy starać się szukać kłopotów, bo same nas szybko znajdą.
Moje wczesne doświadczenia wzmocniły fundamentalną prawdę, że im więcej jest ludzi, tym więcej kłopotów - i tym kłopoty większe.
Beztroskie i nieracjonalne podejście do zasad prawdopodobieństwa ośmiela ludzi do próbowania szczęścia w sytuacjach, które nie mają ze szczęściem nic wspólnego, takich jak związki uczuciowe czy liczenie na szybki zarobek.
Właśnie dlatego nigdy nie uprawiałem hazardu w żadnej postaci. Moim zdaniem hazard można porównać z pływaniem w basenie wypełnionym w połowie rekinami, bo mimo że rekiny zajmowały tylko połowę basenu, i tak cały należał do nich.
Otaczało mnie za dużo hałasu, za dużo szczegółów rozpraszających uwagę, za dużo banałów.
Ucho królika.
Znowu odpadło.
Chwytam gigantyczne ucho i walę nim na oślep, mierząc w stronę napastnika. Broń w coś trafia.
I w ułamku sekundy widzi, że przez świat przebiega wielka smuga światła, za którą podąża równie wielki cień. Zarówno światło, jak i cień poruszają się pionowo, z góry na dół. Serce mężczyzny zatrzymuje się, a potem znów zaczyna bić, łomocze potężnymi, gorącymi uderzeniami, jakby ktoś kuł żelazo. Zmysły, wszystkie pięć, wyostrzają się i zachowują w taki sposób, w jaki wcześniej tego nie doświadczył. Widzi, że dach samochodu się rozrywa, w ustach ma dziwny smak elastycznego materiału wypełniającego fotele, czuje falę uderzeniową rozrywającą dłonie. Początkowo słyszy wszystkie dźwięki, a gdy uszy mu się zatykają, eksplozja rozlega się w jego głowie.
Jestem inżynierem i matematyka to moje hobby. Ja nie
śnię na jawie. Nie wyobrażam sobie niczego. Nie potrafię.
Robię wyliczenia. I każde z nich udowadnia, że świat się
kończy.
Ostatnie zdarzenia nauczyły mnie jednak, że to, co kiedyś według zasad rachunku prawdopodobieństwa wydawało się przypuszczalne, najczęściej nie mieści się w granicach możliwości. I odwrotnie: to, co kiedyś mogłem wykluczyć za pomocą prostego obliczenia współczynników prawdopodobieństwa i analizy ryzyka, dziś jest częścią mojego życia.