cytaty z książek autora "Gesa Schwartz"
Nie stój nad mym grobem i nie roń łez,
Nie ma mnie tam,nie zasnęłam też.
Jestem tysiącem wiatrów dmących,
Jestem diamentowym błyskiem na śniegu lśniącym.
Jestem na skoszonym zbożu światłem promiennym,
Jestem przyjemnym deszczem jesiennym.
Nie stój nad mym grobem i nie roń łez.
Nie ma mnie tam,nie zasnęłam też.
Nie stój nad mym grobem i nie płacz na darmo.
Nie ma mnie tam. Ja nie umarłam...
Są gwiazdy,których tam już nie ma,kiedy my widzimy jeszcze ich światło. Zgasły,rozumiesz,ale wcześniej wysyłały ku nam swój blask. A potem,kiedy ich już dawno nie ma,zostaje jeszcze światło,które dla nas świeci.
Nagle przyszło jej do głowy, że wyobrażenie o tym, żeby wampir zakochał się w człowieku, samo w sobie jest już absurdalne. To przecież zupełnie tak, jakby człowiek zakochał się w kanapce.
-Nie ma nic gorszego - wycedził cicho - niż powiedzieć o myślach, że to nic więcej niż tylko myśli. Myśl to jedyna wolność człowieka.
Trzy czwarte wszystkiego złego,dokonywanego na świecie,dzieje się z bojaźliwości.
To takie uczucie, jak woal z lodu. Jak tysiąc igieł przewiercających skórę. To jak sen, w którym otwiera się usta, żeby krzyczeć, i okazuje się, że nie ma się już głosu. To tak, jakby czekać samotnie w ciemności. Jedyny odgłos, to cisza w naszym wnętrzu, czeka się i czeka na coś, co nigdy nie przyjdzie. To jak upadek bez powstania - jak umieranie bez śmierci.
Bo na tym właśnie, panie i panowie, polega prawdziwa wolność człowieka: to wiara w to, że wszystko jest możliwe.
-Ale czy ty nie znasz takiego uczucia, kiedy się upada i czeka na zdarzenie, które nie następuje?
-Ja nie upadam.- Wzruszył ramionami.- Ja latam.
-Czyżby monsieur Jestem Niesłychanie Ważny I Biada Temu Kto Będzie Twierdził Inaczej, Bo Dostanie Ode Mnie Klapsa W Pupę Wymanikiurowaną Łapą?
Kryształowe łzy padały na ciemną ziemię,a z jego ciała wydobywały się dźwięki,jakby pękały góry. Remi przysiadł na jego ramieniu,drobny i skulony siedział tam,obejmując ucho Grima. Malutkie zielone światełko na czarnej obsydianowej skale.
Na chwilę zapadła cisza. Nie była to nieprzyjemna,żadna tam cisza przed burzą ani skrępowanie w oczekiwaniu drwiącego śmiechu. Była to cisza ze światła.
Rzeczy czasami się tłuką. Rzeczy, króre się kochało lub nienawidziło, za które oddałoby się życie - po prostu się tłuką. Wtedy stoimy nad skorupami i nie widzimy już wyjścia. Znam ciebue, bo znam siebie sanego. Nie różnimy się tak bardzo. Jestem Hybrydem. A ty Hartydą. I ty stoisz między światami - tak samo jak ja. I ty tęsknisz za wolnością.
Jeśli nawet cały świat sprzysięgnie się przeciwko tobie, to dopóki wiesz, że czynisz słusznie, wszystko jest w porządku.
W napięciu przyglądał się, jak kobold zabiera się do lektury, a kiedy Remi w milczeniu przecząco potrząsnął głową, odłożył tom na stół, po czym wziął do ręki kolejny. I tak właśnie przegrzebali wszystkie książki, które znajdowały się w polu widzenia Wojownika. Wreszcie Remi potrząsnął głową z rozczarowaniem.
- Nic. Została jeszcze książka kucharska dla wróżek i to wszystko.
Nagle Grim dostrzegł, że coś zabłyszczało w miejscu, z którego wyciągnęli ostatnią księgę. Pochylił się i pomacał palcami w ciemności, aż wreszcie trafił na jaki gładki, okrągły guzik. Nacisnął i w ścianie pojawiła się rysa. Podskoczyli przerażeni. Regał zaczął się powoli wysuwać i wkrótce padło na nich blade światło.
Grim i kobold popatrzyli na siebie wymownie.
- Już to widzę - wymamrotał ponuro Grim. - Komendant NPG i szef Niuchaczy: dwa największe matoły, jakie kiedykolwiek odwiedziły bibliotekę.
Ale czasami - czasami jest jakaś droga w ciemności. A kiedy się ją widzi - choćby była nie wiedzieć jak niebezpieczna - to czy można nią podążyć?
Ludzie, którzy nie porzucają nadziei, bez względu na to, co się dzieje, są czymś całkiem szczególnym - oni są światłem w ciemności. Oni są tymi, którzy mogą zmienić świat.
(...)minione miesiące nauczyły Grima czegoś innego. Różnił się od zwyczajnych Hybrydów, bo nie zrodził się w naturalny sposób, tylko zastał stworzony siłą magii, za kamienia i ciał. Nie był również Innostotą, przynależną cieniom Paryża, nie był człowiekiem, który mógłby poczuć się jak u siebie w którymś z ciepłych mieszkań śmiertelników. Był Gargulcem o ludzkim sercu.
- Czy wiesz, co znaczy na zawsze? - spytał cicho.
Mia milczała przez chwilę, a potem uśmiechnęła się.
- Tak - odparła, kładąc dłoń na jego piersi. - Ta chwila. Ona jest na zawsze.
Na chwilę zamilkł. Czuł fale Jeziora Bythorsul obmywające mu stopy.
- Na samym dnie mojego serca kryje się ludzkie dziecko - powiedział wreszcie cicho i jakby sam do siebie. - Długo nic o tym nie wiedziałem, a potem, kiedy już poznałem prawdę, nie rozumiałem jej znaczenia. Nie pojmowałem tego aż do chwili, kiedy zobaczyłem ciebie, toczącego bój z Królową Śniegu na latającym okręcie. Albowiem to dziecko jest czymś więcej niż tylko moim człowieczeństwem. Jest czymś więcej, niż kiedykolwiek się stanę, bo to wszystko znacznie wykracza poza mnie samego. To magia, która wiąże mnie ze światem, a świat ze wszystkim. To jest właśnie czar Pierwszego Światła, utrzymujący przy życiu każdą istotę, niezależnie od tego, czy teraz to czuje, czy nie. To zawsze było to dziecko, które chciało w ciebie wierzyć, dziecko, które mieszka także i w tobie, stanowiąc twoją prawdziwą siłę. To dziecko jest Dziedzictwem Światła, ono nauczy mnie, jak unieść się ponad przepaścią między światami, którą noszę w piersi, i jak w nią nie runąć. Właśnie to dziecko stało na okręcie Królowej pośród ciemności i z zamkniętymi oczami dostrzegło w sobie światło, po czym uśmiechając się, wysoko uniosło głowę.
- (...) Ja jestem inny niż Gargulce z Paryża. Słucham swoich uczuć, nawet jeśli nie przystoi to porządnemu Gargulcowi. Ale nie mogę inaczej. Czym będziemy, jeśli utracimy umiejętność słuchania naszych uczyć? To one pokazują nam, że żyjemy, prawda?".
Legenda powiada, że Lucyfer zawarł z Tanatosem pakt - kiedy słońce wysyła swoje promienie na Ziemię, stworzone przez niego istoty mają spać w ramionach Śmierci, lecz z chwilą nastania nocy, Śmierć musi je wypuścić z objęć. Stąd do dzisiaj jest tak, że o świcie Gargulce kamienieją.
Burza i Ogień to silne istoty, powiedział Remi, zupełnie jakby czytał w jego myślach. Potrafią zrodzić grzmot i popiół, i żar, mogą przynieść zniszczenie, ale i wieczne życie. W połączeniu są silniejsze niż jakikolwiek czar tego świata, czasem jednak muszą iść własnymi drogami, które być może przywiodą ich kiedyś z powrotem do siebie... kiedy już odnajdą siebie samych.
- Podarowałeś coś Krzykowi Uthu - powiedziała Caryca łagodnie. - On dał ci za to swoją łzę, Fhar'al Brunkur. Widziałam obrazy tego zdarzenia w twoich oczach, kiedy leżałeś w gorączce. Widziałam las w płomieniach, stolicę Innoświata, zielonego kobolda... i dziewczynę o ciemnych włosach i szukających oczach. Wielokrotnie ją widziałam. Kim ona jest?
Jak rozświetlony snopem światła z latarni morskiej rozbłysnął w diamencie obraz, który sprawił, że wszystkie inne zbladły. To była Mia, w tamtej chwili, kiedy odwróciła się w stronę Grima, gdy rozdzielili się w piwnicach Łowcy. Przeszła już przez drzwi, ale zanim się oddaliła, raz jeszcze się obejrzała, myśląc, że on tego nie zauważy. Grim dostrzegł jednak jej spojrzenie, w którym było tyle tęsknoty, miłości i lęku, i za to ją kochał, za to, że miała takie właśnie oczy i że umiała tak na niego patrzeć.
- Moim życiem - odparł. - Dotarła do mnie w ogniu Feniksa, przedarła się przez wszystkie Cienie i ognie.
Grim odwrócił się, bo nie mógł już dłużej znieść spojrzenia Mii. Wiedział, że jego słowa są zgodne z prawdą, ale pamiętał też, jak cichy był jej głos, prawie niesłyszalny, a za to z jaką mocą porwało go wezwanie Fhar'al Brunkura. Wzdrygnął się lekko, czując na skórze kosmyk włosów. To Caryca pochyliła się w jego stronę, a jej włosy niby dym musnęły jego dłoń.
- Kochasz ją - powiedziała tak cicho, jakby wypowiedziane głośniej słowa mogły się rozprysnąć na kawałki i poranić jej wargi.
Grim skinął ledwie dostrzegalnie głową.
- Bardziej niż cokolwiek innego.
Świat ulega ciągłym zmianom, zaś rzeczywistość zmienia się zależnie od tego, gdzie akurat jesteśmy.
- Wy, ludzie, macie prawo się bać. Powinniście jednak być dostatecznie mądrzy, żeby wiedzieć, kiedy można, a kiedy nie. Ponieważ strach może być i jednym i drugim: obroną i paraliżem.
A potem spojrzał na Jaro i jego głos stał się równie lodowaty jak wyraz jego twarzy.
- Ignorancja natomiast zawsze jest jednym i tym samym - powiedział. - Głupotą.
Tak to bywa z przyjaciółmi... tolerujemy ich słabości i podziwiamy ich mocne strony...
- Uwierzyć człowiekowi.- zaśmiał się szyderczo Grim.- To zupełnie tak, jakbym skoczył teraz w dół, wierząc, że Fibi mnie uratuje.
Trzymasz się zimna, usłyszał słowa Serafina. Zimna, które daje ci Płomień, tak jak ja kurczowo trzymałem się mojej żądzy zemsty. Cóż jednak znajduje się poza nim? Obawiasz się, że gdy tylko zniknie zimno, powróci niepokój. Lecz spróbuj zadać sobie pytanie: co znajduje się za bólem, jaki sprawia ci spojrzenie w oczy Carvena? Co leży na jego dnie?