cytaty z książki "No właśnie co"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Któregoś dnia oślepniesz. Jak ja. Będziesz siedział gdzieś, punkcik zagubiony w pustce, w ciemności, na zawsze. Jak ja. Któregoś dnia powiesz sobie „Zmęczony jestem, usiądę”, i siądziesz. A potem powiesz sobie „Głodny jestem, wstanę i zrobię sobie coś do zjedzenia”. Ale nie wstaniesz. Powiesz sobie „Nie powinienem był siadać, ale skoro już siadłem, posiedzę jeszcze trochę, później wstanę i zrobię sobie coś do zjedzenia”. Popatrzysz chwilę na ścianę, a potem powiesz sobie „Zamknę oczy, może prześpię się trochę, będę się po tym czuł lepiej” i zamkniesz je. A kiedy je otworzysz, ściany już nie będzie. Znajdziesz się w nieskończonej pustce, której nie wypełniliby wszyscy wskrzeszeni zmarli wszelkich czasów, i będziesz w niej jak ziarnko piasku pośród stepu.
Lubię porządek. To moje marzenie. Świat, gdzie wszystko byłoby ciche i nieruchome, a każda rzecz na swym ostatecznym miejscu, pokryta ostatecznym kurzem.
Tak mało jest rzeczy, o których można mówić, że mówi się o wszystkim. O wszystkim, o czym można. I ani słowa w tym prawdy.
Nie, nie żałuję niczego, poza tym, że się urodziłem: zawsze uważałem, że umieranie to rzecz nużąca i długa.
Lepiej mieć złudna nadzieję niż nie mieć jej w ogóle. Acz do pewnego stopnia. Dopóki serce nie boli. Lepiej gdy serce boli, niż gdy go w ogóle nie ma. Dopóki nie pęka z bólu.
Rodzina, praca, trzecia ojczyzna, dupy, forsa, sztuka i natura, sumienie, zdrowie, mieszkanie, Bóg i ludzie - same klęski.
Łez na świecie zawsze jest tyle samo. Gdy jeden przestaje płakać, drugi gdzie indziej zaczyna. Tak samo ze śmiechem. Nie narzekajmy więc na nasze czasy, nie ma w nich więcej nieszczęścia niż dawniej. Ale nie chwalmy ich sobie. Po prostu nie mówmy o nich.
A więc nie będzie już tak, jak było i jest dotychczas, nie będę wychodził, szedł, zataczał koła i wracał, nie będzie w ogóle dni, tych kartek, co się przerzuca albo wydziera i mnie, lecz długie, ciągnące się dziś, bez wymiarów i granic, i bez światła i mroku, dawne ułomne pojęcia – kiedy i gdzie, i co – zatrą się bezpowrotnie, i wszystko stopi się w jedno, i zatrze się ostatecznie, aż po zupełne nic, nie będące czymkolwiek i nie mogące być, nic bez życia i śmierci, o właśnie, coś takiego, i tylko jakiś głos, senny i monotonny, będzie wokół rozbrzmiewał, tak, tylko to, nic więcej, głos który niegdyś był twoim.
Pozzo: Który z was tak brzydko pachnie?
Estragon: Jemu śmierdzi z ust, a mnie śmierdzą nogi.
Pewne jest, że w tych warunkach czas się dłuży i zmusza nas, byśmy zapełniali go sobie zajęciami, które jak by to powiedzieć…które z początku wydają się sensowne, póki nie stają się nawykiem. Powiesz mi, że chroni to nasz rozum przed obłędem. Z pewnością. Ale zastanawiam się, czy i tak nie błądzi on już w przepastnych głębinach, gdzie nieprzerwanie trwa noc.
Śliczny ptaszku, wychodź z klatki,
Leć, gdzie miła ma przebywa,
Uwij gniazdko w jej staniku,
Mów, że z nudów się usrywam.
Obłęd - / obłęd by w ogóle - / by w ogóle - / no właśnie co - / obłęd już samo to - / to wszystko - / obłęd już samo to wszystko - / co dane - / obłęd to wszystko co dane - / co się widzi - / obłęd to wszystko co się widzi - / to - / no właśnie co - / no to - / to tutaj - / to wszystko tutaj - / obłęd to wszystko co dane - / co się widzi - / obłęd to wszystko co się tutaj widzi - / by w ogóle - / no właśnie co - / widzieć - / ledwo widzieć - / łudzić się że ledwo się widzi - / chcieć się łudzić że ledwo się widzi - / obłęd by w ogóle chcieć się łudzić że ledwo się widzi - / co - / no właśnie co - / i gdzie - / obłęd by w ogóle chcieć się łudzić że ledwo się widzi co gdzie - / gdzie - / no właśnie gdzie - / tam - / gdzieś tam - / gdzieś tam daleko - / w dali - / gdzieś tam daleko w dali - / jakby we mgle - / gdzieś tam daleko w dali jakby we mgle co - / co - / no właśnie co - / to wszystko co się widzi - / no to wszystko - / to wszystko tutaj - / obłęd by w ogóle widzieć co - / ledwo widzieć - / łudzić się że ledwo się widzi - / chcieć się łudzić że ledwo się widzi - / gdzieś tam daleko w dali jakby we mgle co - / obłęd by w ogóle chcieć się łudzić że ledwo się widzi [gdzieś tam daleko w dali jakby we mgle co] - / co - / no właśnie co - / no właśnie – co.
Vladimir: Przecież nie możesz chodzić boso.
Estragon: Jezus chodził
Vladimir: Jezus! Co to ma wspólnego. Nie zamierzasz się chyba z nim porównywać?
Estragon: Całe życie się z nim porównuję.
Vladimir: Ale tam gdzie on żył, było ciepło!
Estragon: Tak. I szybko krzyżowali.
I w takich razach człowiek przestaje być już sobą, a nie być dłużej sobą to wielce uciążliwe, nawet bardziej niż być, jeżeli to możliwe. Bo kiedy jest się sobą, to wiadomo, co robić, aby być sobą mniej, a kiedy się już nie jest, jest się kimkolwiek, kimś – tego się nie przeskoczy.
Rodzina, praca, trzecia ojczyzna, dupy, forsa, sztuka i natura, sumienie, zdrowie, mieszkanie, Bóg i ludzie – same klęski.
Urok naszego kraju – poza tym oczywiście, że mało jest zaludniony, chociaż prezerwatywy, nawet te najmocniejsze, są tu nie do zdobycia – polega na tym, że wszystko pozostaje bezpańskie z wyjątkiem archaicznych ekskrementów Historii. Zbiera się je zawzięcie, wypycha trocinami i wystawia na pokaz. Patrioci się roją – węsząc na czterech łapach, z rozognionymi twarzami – wszędzie, gdzie czas posadził jakąś potworną kupę.
Mówi się ludziom zaledwie, że chce się wyciągnąć nogi, a oni od razu widzą całe ciało jak długie. To, nad czym się biedziłem w mym jednostkowym królestwie, a co moja pozycja – pozycja mego ciała – oddawała zaledwie w ogromnym przybliżeniu i w dosyć płaski sposób, to była sjesta umysłu, uśpienie własnego ja i myśli o tej resztce zatruwających drobiazgów, które zwie się nie-ja, a nawet, skrótowo światem.
Tu leży ten, co wiał z tego świata / Do tego stopnia, że dotychczas zmiata.