cytaty z książek autora "Irina Dienieżkina"
Ludzie uwielbiają gadać o nieszczęściach, kochają się w nich taplać. Szczęście jest banalne. Jednakowe dla wszystkich. Nie ma co o nim mówić: po pierwsze, nikt nie rozumie, po drugie nuda.
s.33.
Ciągle milczał i wszyscy myśleli, że milczy o czymś. A on milczał ot tak sobie, milczał, bo nie żył. Może zresztą żył, ale nie tutaj.
s.125.
Chłopaki nie zabijali się o mnie. Brałam, co fala na brzeg przyniosła. Na pierwszym roku przyniosła prymusa Sacharowa. (...)
A potem pewnego pięknego dnia na horyzoncie pojawił się Andriej (...) Chodzący ideał. Sześć lat ode mnie starszy, nie miał bladego pojęcia o językoznawstwie. Miał za to własną filozofię: "Frajer sam jest sobie winien" i "Bić ch*jów". Do ch*jów zaliczali się wszyscy oprócz dziewczyn i kumpli. W głowie mi się kręciło od tej dresiarskiej romantyki.
s.30-31.
Zasnęli przytuleni do siebie, jakby się bali stracić najważniejszego w życiu człowieka. Tak to jest z młodymi ludźmi, jak się upiją.
s.117.
Przedzierał się przez wstyd jak przez zasieki z drutu kolczastego.
s.34.
Chciał się całować, a Masza chciała pić. Nie pasowali do siebie.
s.73.
Grał najarany. I grał genialnie. Gdyby nie jarał, mógłby pisać muzykę. Ale wolał jarać.
s.72.
- Szpanerzy to cieniasy. A ci byli w porządku. Jak zwykli ludzie.
- I czym się niby różnią?
- Szpanerzy - wyjaśniła Tańka - to tacy, co wrzeszczą: "Zaraz ci pysk rozwalę!"
- A szychy?
- Szychy rozwalają.