cytaty z książki "Wiedźma.com.pl"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Normalna kobieta boi się myszy, pająków i zmarszczek. Normalne kobiety boją się też duchów.
Nigdy nie twierdziłam, że jestem normalna.
- O, obudziłam?
- Skądże. Co ja bym mógł robić... o drugiej w nocy? Przecież nie spać.
Facet wytrzeszczył na mnie oczy jak na widmo. Odrobinę mnie to zirytowało. Żadne ze mnie cudo, z ideałem minęłam się o jakieś 10cm i 5kg, ale nie znaczyło to jeszcze, że można się na mnie gapić z TAKĄ miną.
Miałam ochotę się upić aż do przerwy w życiorysie, zjeść kilo maryśki w sałatce albo strzelić sobie w łeb z procy - cokolwiek, byle odpłynąć i pozostawić za sobą tę wstrętną rzeczywistość.
Nawijał bez przerwy jak zapętlony Winamp[...], prawdopodobnie próbując zrobić na mnie wrażenie. Robił. Ino negatywne.
Gapiłam się na nią z pozycji siedzącej, prawdopodobnie z miną certyfikatowanej debilki. Czułam, jak zdrowe zmysły odbiegają ode mnie truchcikiem, nie pomachawszy nawet rączką na do widzenia.
Słuchałam tej przemowy nieruchoma jak słupek, ale w tej chwili bezwład minął mi jak ręką odjął, za to ogarnął mnie, jak mówią, dziki wkurw. W jednej nanosekundzie doszłam do stanu wrzenia, zdolna w pojedynkę pacyfikować niewielkie osiedla mieszkaniowe, dusić staruszki moherowym beretem i urwać łepek temu misiu. Dowolnie.
- Mogę ci przeszkodzić?
- Nie możesz, ale jesteś córką swojej matki i wnuczką swojej babki, więc przeszkodzisz i tak, no to co ja ci będę zabraniał.
- Co ty wyprawiasz?! Chcesz, żeby zaczął nas swatać?!
- Broń mnie, Panie Boże! Ja jestem człek spokojny i nie lubię sportów ekstremalnych.
Powiedzenie, że moje finanse nie wyglądały różowo równałoby się stwierdzeniu, że Żydzi za okupacji byli TROCHĘ prześladowani.
Mój cięty dowcip pod rękę z wysokim IQ zrobiły sobie wolne, mózg zastrajkował.
- (...) Przypominam, że nie żyjesz! Co tu robisz, zamiast leżeć spokojnie w grobie, spacerować po raju, czy co tam jeszcze? Czy w zaświatach jest aż tak nudno?
O matko... Stał tam w aureoli wiosennego słoneczka, jak jakiś książę z odzysku i pytał, czy mi może wleźć w prywatność.
Książęta z bajki są towarem deficytowym. To byłoby zbyt piękne, nie?
- Jak się czujesz?
- Tak jak wyglądam - burknął nieuprzejmie.
- W takim razie zmarłeś wczoraj - powiedziałam, nim zdążyłam się ugryźć w język. Istotnie, wyglądał fatalnie. Gorzej niż Sawyer po tygodniu w klatce Innych.
Tymczasem Zbychu[...] zostawił mnie pośrodku puszczy z bagażem, jak sierotę. Brakowało tylko kawałka piachu, żebym poczuła się jak Nel. Pieprzony anty-Staś.
[...]już na bank idę siedzieć. Sorry, dzięki, lubię świeże powietrze. Taki kaprys mam.
- A teraz czy mogłabyś łaskawie zejść z mojego okna i ulotnić się z mego życiorysu?
Gdyby się gapił, zaczęłabym się obawiać gwałtu, rabunku i zabójstwa. Niekoniecznie w tej kolejności.
Nie chciałam spać na tym łóżku, pod upiorną fotką, która zdawała się śledzić człowieka oczami. W dodatku te cholerne drzwi, niczym w bunkrze z serialu „Zagubieni”. Mogłabym je ewentualnie znieść, gdyby jako bonus dodali do nich przystojniaczka Sawyera, ale nie dodali. Żadnych atrakcyjnych badboyów z dołeczkami w policzkach, jedynie koszmarne żelastwo na wprost łóżka – ni w pięć ni w dziewięć, jak jakiś obłąkany sejf
Parapet zasłany był odłamkami szkła, na białej farbie jaskrawo odcinały się czerwone smugi i ciapki. Podobne ciapki ciągnęły się sznureczkiem po podłodze aż do moich bosych stóp. Tknięta intuicją, uniosłam do światła prawą rękę, nadal ściskającą tłuczek bojowy, i powiedziałam z uczuciem:
– O kurwa mać…
Padało. Siąpiło, lało, chwilami zacinało, kapało, mżyło, kropiło i znów kapało, ale głównie padało.
Być może każdy ma swoje prywatne niebo.
Albo piekło – to zależy tylko od nas.
Ludzie wiele rzeczy powinni, ale nic z nich nie wychodzi.
Wstałam i zaczęłam spacerować po kuchni. Zawsze mi się lepiej myślało w ruchu. Ojciec nazywał to dywagacjami perypatetycznymi.
Poziom antypatii rósł we mnie z minuty na minutę, grożąc wylaniem uszami.
Kobielak wziął mnie za rękę, gorąco uderzyło mi do głowy, przez sekundę rozważałam opcje: a/ pokrycia się dziewiczym rumieńcem (o co było najłatwiej, jeśli pominąć kwestię dziewictwa); b/ wyrwania się Kobielakowi z gniewnym warkotem; c/ kopnięcia go w kostkę.
Zanim podjęłam jakąkolwiek decyzję, popatrzył na zegarek i oznajmił:
- Masz strasznie przyspieszone tętno. Za dużo kawy? Może jednak powinnaś przestać palić?
Nie dziwię się, że jego była go rzuciła. Też bym go rzuciła, dla pewności dwa razy.
- A jak ta klątwa wyglądała?
- Widziałeś kiedy opętany makaron?
- Nie sądzę, makaron?
- Powaga. Co najmniej czterojajeczny, z bonusem do rzutu na agresję.