cytaty z książek autora "Tomasz Pindel"
Literatura stanowi siłę, która otwiera przed nami doświadczenia i stanowi odtrutkę na bolączki tego świata.
Dla liberała "wolność jest tylko jedna, a wolność polityczna i ekonomiczna są nierozdzielne, to awers i rewers jednego medalu". Ale liberalizm to coś więcej niż demokracja i wolny rynek, to "przede wszystkim tolerancja i szacunek dla innych, a zwłaszcza dla tych, którzy myślą inaczej niż my, mają inne obyczaje i wierzą w innego Boga - albo są niewierzący". (s. 333).
Dorosłość – Orbitowski dopija kawę, zaraz będziemy się zbierać – polega na żegnaniu się z bajką, a fantastyka jest bajką, fandom jest bajkowy.
Magazyn Literacki" podchodzi do nas z pewną ostrożną życzliwością, odrobinę zabarwioną litością i zażenowaniem, jaką rezerwuje się dla ludzi ciężko zaburzonych i ich dzieł albo takich osobliwych zjawisk z pogranicza cywilizacji, jak disco polo.
Przez ostatnie trzy dni przebywałem otoczony znacznie większym, wielotysięcznym tłumem, ogromną masą generalnie młodych ludzi, którzy też mieli dostęp do piwa i imprezowali często przez całą noc. Ale jak inny był to tłum, jak innymi emocjami emanował... A to na fandomitów patrzy się jak na dziwaków, podczas gdy dla wielu kibice to filar narodu.
Fandom ma wielką tradycję alkoholową, ze szczególnym uwzględnieniem piwa – zauważa Jacek Dukaj, zawsze, a teraz znacznie bardziej niż na początku kariery, trzymający się na uboczu. – W pewnym momencie doszło do rozłamu, bo na niektórych imprezach na wzór zachodni wprowadzono zakaz konsumpcji alkoholu.
Za fanzin, w skrócie: zin, uważa się generalnie każde pismo, w formie papierowej, przygotowywane przez nieformalną grupę znajomych(bądź jednego człowieka), robione przez fanów dla fanów, posiadające wyraźną tematykę i pozostające w opozycji do oficjalnego obiegu.
Miałem zaszczyt zajrzeć do Andrzeja pisarskiej kuchni, a niewielu, o ile ktoś w ogóle, może się tym pochwalić – wspomina jego wieloletni wydawca Mirosław Kowalski z superNowej. – Jeszcze w epoce przedkomputerowej Andrzej miał takie wielkie płachty brystolu, które skrupulatnie kratkował, sklejał i rozkładał na podłodze. Na górze wpisywał czas i miejsce wydarzenia, a w pionie imiona bohaterów.
Bądź odwrotnie, mniejsza z tym. W kratkach odnotowywał zarys akcji, jakiś dialog, okoliczności przyrody. I w ten sposób się nie mylił. Perfekcjonista!
Było ich trzech: Jacek, Jarek i Rafał. Jarek przeprowadził się z Wrocławia do Warszawy i trafił do szkoły podstawowej na osiedlu Stegny. Znalazł się w klasie właśnie z Jackiem i Rafałem. Okazało się, że wszyscy trzej interesują się fantastyką, i to na tyle, że prócz czytania porywali się także na pierwsze próby pisarskie. Historia jakich wiele? Zapewne. Tyle że ta okazała się początkiem historii jakich mało, co stanie się jasne, jeśli zdradzimy nazwiska naszych bohaterów: Jacek Piekara, Rafał Ziemkiewicz i Jarosław Grzędowicz.
Na konwencie pisarz był najważniejszy, to z nim ludzie chcieli się spotkać i pogadać. Teraz fani na konwentach tłoczą się na prelekcjach o nakładaniu makijażu i przebierają za elfy.
W latach czterdziestych w Związku Radzieckim obowiązywała nawet tak zwana teoria granicy, w myśl której uczciwy fantasta może opisywać wynalazki możliwe do zrealizowania maksymalnie w ciągu piętnastu lat – w przeciwnym razie popada w grzech czczego rojenia.