cytaty z książki "W pół drogi do grobu"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
- Kotek, wciąż jej nie powiedziałaś? Cholera, na co ty czekasz?
- Na drugie nadejście Chrystusa! - rzuciłam - I ani chwili wcześniej! Teraz, właź do szafy!
I pamiętaj: bądź grzeczna tylko wtedy, gdy jest to lepsze od bycia niegrzeczną.
Kiedy w końcu odpłynęłam, w ten stan, gdzie świadomość jest niemal wyłączona,
a sny wdzierają się do głowy, niemal słyszałam głos Bonesa. Szeptał tę
samą obietnicę, którą złożył mi tyle miesięcy temu, kiedy dopiero zaczęliśmy
nasz związek, i zaczęłam się zastanawiać czy to był jakiś znak – jeśli naprawdę
miał to na myśli.
Ucieknij ode mnie, a będę cię gonił. I znajdę cię…
Poczułam na brzuchu coś twardego. Objęłam to dłońmi i wyprostowałam się.
- Bones, to jest kołek czy po prostu ogarnęło cię szczęście na widok tej sukienki?
- Mój Boże, jesteśmy niemal w tym samym wieku! (...)
- Pewnie - prychnął - Plus-minus 217 lat
- Jeśli zamierzasz zabrać całą kołdrę możesz równie dobrze spać na cholernej podłodze!.
Co? (...) Otworzyłam oczy i z przerażeniem spostrzegłam, że jestem w jednym łóżku z wampirem. I owszem, byłam owinięta całą kołdrą.
Naśladownictwo to najszczersza forma pochlebstwa.
- Nie zerwaliśmy - zaprzeczyłam natychmiast mówiąc bardziej do siebie, niż do niego - My, eee, zrobiliśmy sobie przerwę na przemyślenie pewnych spraw oraz, eee, ponowną ocenę naszego związku, więc... Upchnęłam go w szafie! - wyrzuciłam z siebie z wstydem. Timmie wybłuszył oczy.
- I wciąż tam jest?
- O czym ty mówisz?
- Winston nawiedził moje majtki, o tym mówię! - ogłosiłam i głośno czknęłam.
- O żesz ty podła, lubieżna zjawo - wrzasnął Bones w kierunku cmentarza - gdyby moje rurki nadal działały poszedłbym tam i nasikał na twój grób!
- Kotek, spójrz na nie - powiedział matowym głosem.
Zamrugałam.
- Przecież patrzę.
- Nie, nie patrzysz - przysunął się bliżej, a jego oczy całkowicie rozbłysły zielenią - patrzysz przeze mnie, jakby mnie tu nawet nie było. Patrzysz na mnie... i nie widzisz mężczyzny. Widzisz wampira, a to oznacza coś gorszego gatunku. Jednym z nielicznych momentów był zeszły weekend. Obejmowałem cię i całowałem, i patrzyłem jak twoje oczy rozpalają się pragnieniem i wiedziałem, że po raz pierwszy widzisz mnie takim, jakim naprawdę jestem. Nie tylko niebijące serce okryte skorupą. Spójrz na mnie znów w ten sposób, bez żadnych wymówek w postaci narkotyków, które mogłabyś za to winić - jego usta wygięły się lekko, kiedy to powiedział - Pragę cię od momentu, kiedy cię zobaczyłem... A jeśli myślisz, że nie płonę z pożądania na widok ciebie w staniku to się bardzo mylisz. Po prostu nie idę tam gdzie mnie nie zapraszają.
- Myślisz, że jestem ładna? - usłyszałam swój głos. Przez jego twarz przemknęło coś czego nie potrafiłam nazwać.
- Nie. Nie myślę, że jesteś ładna. Jesteś najpiękniejszą dziewczyną jaką kiedykolwiek spotkałem.
- Kim pan jest? - zapytał napastliwie.
W mojej głowie już błądziła historyjka, że jest moim kolegą z collegu, lecz wtedy Bones odezwał się absolutnie uprzejmym tonem.
- Jestem miłą, młodą dziewczyną, która zabiera waszą wnuczkę na weekend.
- Chcę, żebyś mi coś obiecała. Obiecaj mi, że nie zaczniesz znów uciekać.
- Uciekać? – Dlaczego miałabym to zrobić? Nie spałam ostatnio zbyt dużo i zdecydowanie
nie miałam ochoty na bieganie.
Wtedy do mnie dotarło, co miał na myśli. Po dotarciu do domu zaczęłabym
wypierać się związku z nim, wiedziałam o tym. On musiał również zdawać sobie
z tego sprawę. Teraz jednak jedyna twarz jaką miałam przed oczami była jego.
- Nie, jestem zbyt zmęczona by biec, a ty jesteś za szybki. Tylko byś mnie złapał.
- Właśnie, słonko. – Jego głos był miękki, lecz wibrujący. – Ucieknij ode mnie,
a będę cię gonił. I znajdę cię.
-Namówiłeś ją na chodzenie bez majtek przez tyle lat? Madre die Dios, to jest godne podziwu . Mógłbym się wiele od ciebie nauczyć, amigo!
- Masz tu coś do picia? To znaczy nic, co miałoby skrzepnąć lub mogłoby być sklasyfikowane jako zero minus lub B plus?
- Kotek, musisz podjąć decyzję. Albo zostaniemy tutaj i będziemy się zachowywać, albo wyjdziemy i obiecuję ci - zniżył głos, a jego słowa musnęły moje usta, gdy mówił - jeśli wyjdziemy nie będę się zachowywał.
Kiedy podniosłam wzrok zobaczyłam, że wpatruję się we mnie, a jego oczy żarzą się zielenią.
- Hej - Przesunęłam się kilka centymatrów w głąb kanapy - Obiadu nie podano.
Musieliśmy grać kartami, jakie zostały nam dane, wszyscy.
Walcząc w bitwach mogliśmy wygrać.
Ofiary mają mniej niż połowę praw jakie przysługują ich oprawcom.
- Obiad stygnie – drażniłam się z nim. – No, dorwij mnie, krwiopijco.
Spade roześmiał się… po czym udał ruch w prawo i skoczył na mnie z taką szybkością,
że jego postać się rozmyła. Był już niemal na mnie, kiedy spojrzał w dół
z zaskoczeniem malującym się na twarzy.
- A niech to dunder świśnie! – powiedział, zatrzymując się w połowie ataku.
- Nie wiem co to znaczy, ale chyba może być.
Z jego piersi sterczały dwa ostrza.
-Miło było się poznać kolego. Pozwól, że udzielę ci rady: nawet o tym nie myśl. Spróbujesz z nią czegoś, a wysterylizuję cię gołymi rękami! s.280
I pamiętaj: bądź grzeczna tylko wtedy, gdy jest to lepsze od bycia niegrzeczną.
Zemsta to suka, a tak sie składało, że ja
również.
Tak jak każdy na tym cholernym świecie grasz takimi
kartami, jakie ci rozdano.
Mogę się usprawiedliwiać tylko tym, że zdenerwowało mnie twoje przypuszczenie, że jestem jej bratem. Ponieważ będziemy się dzisiaj bzykać, możesz sobie wyobrazić, jaki byłbym zestresowany na myśle, że posuwam własną siostrę.
Kobiecy upór przekracza granice zdrowego rozsądku.
- Wiesz co? - Nagle, i zupełnie niestosownie w tej sytuacji, zaczęłam chichotać. - Jesteś ładny. Nawet bardzo ładny.
Bones na mnie spojrzał.
- Do diabła! Rano znienawidzisz się za te słowa. Musisz być kompletnie zalana."
Cieszę się, że wciąż żyjesz, Charles. Jednak jedyny powód, dla którego tak jest
to to, że nie miała żadnego srebra. W innym razie przebiłaby cię na amen. Ma
taką tendencję, że najpierw kogoś zabija, a dopiero potem się przedstawia.
-Rany, twoja kociczka jest nerwowa! Lepiej uważaj na swoje skarby, bo zawiesi je sobie na pasku! (...) -Wykluczone, stary. Za bardzo je lubi, żeby mnie ich pozbawiać" s.228