cytaty z książek autora "Emil Hakl"
No, ta tak zwana literatura piękna jest przede wszystkim dla ludzi, którzy z życia i w życiu mają figę z makiem, dla biedaków, co nie. A cała reszta, ci zdrowi i forsiaści, traktuje ją tylko jako lekką i ciut nudną rozrywkę przed zaśnięciem.
s. 27.
Dialog jest złudzeniem, wszyscy ludzie na świecie chcą, w miarę możliwości, non stop ględzić wyłącznie o sobie!
s. 18.
Czy ty w ogóle wiesz, czemu właściwie żyjesz?
- Boś mnie zrobił.
- Wybacz, wypadek przy pracy....
Planowanie przyszłości przypomina zarzucanie wędki do próżnego stawu; nic nie jest nigdy takie, jak byś sobie życzył.
s. 76.
Próbowałem pokochać każdą kobietę, z którą żyłem, chociaż to wcale nie było łatwe, bo nie znam ani jednej, która jak tylko posmarujesz sobie kromkę, nie chciałaby gryza, jak tylko się zaśmiejesz, nie chciałaby wiedzieć dlaczego, a jak otworzysz książkę, nie chciałaby, żebyś jej zaraz przeczytał choćby kawałek....
Praga to jedyne miejsce, gdzie potrafię żyć. (...) Tutaj życie się kręci jak w jakieś przedwojennej komedii albo durnowatym włoskim pornosie...Jak zamach na Heydricha w wykonaniu lalkowego teatrzyku dla dzieci...
s. 88-89.
- (...). Weźmy taki rasizm, ten tkwi w nas wszystkich...
- We mnie nic takiego nie ma.
- Nawet nie musisz o tym wiedzieć, bo to się przejawia tylko w określonych warunkach. Ja też nie uważam, że ktoś jest gorszy od kogoś innego...Twierdzę tylko, że nie wiesz, co będziesz czuł, kiedy to się znów pojawi w innej postaci. Bo cały ten nasz postęp, ten humanizm, prowadzi wyłącznie do tego, że jak nas w końcu będą szlachtować, będziemy im posyłać przepraszające uśmiechy, ponieważ uznamy, że są na nas wkurzeni nie bez powodu...
s. 44.
-Ha, ty jeszcze nie wiesz, jak to jest, kiedy twoi znajomi się starzeją, dziwaczeją, powtarzają się w kółko, a w końcu umierają. Kobity bez przerwy czegoś chcą, ale nie mówią dokładnie czego, a kiedy im to dasz, wtedy cię porzucają. A dzieci nabijają się z ciebie, ponieważ są przekonane, że one będą żyły inaczej i lepiej.
- Rosjanie tacy są - pokiwał głową ojciec. - U nas w laboratorium był kiedyś na praktyce niejaki Mitia, który króliki doświadczalne katrupił tak, że wbijał królowi zardzewiałe nożyczki, przecinał tętnicę, potem łapał za tylne skoki i czekał, aż się wykrwawi, a sam palił sobie wtedy papierocha. Jakem to raz zobaczył, naskoczyłem na niego. Popatrzył na mnie zdziwiony, niby że o co mi chodzi. Przy czym facet miał doktorat, człowiek kształcony, no, ale jednak Rusek...
...nie mam już ani dwudziestu, ani trzydziestu lat i już nie muszę bez przerwy główkować, czemu w układach między ludźmi panuje taki niezrozumiały bajzel.
Ci, co mówią, że mają wszystko gdzieś, właśnie nie mają wszystkiego gdzieś... bo ci, co mają wszystko gdzieś, tego nie mówią.
Henri de Toulouse-Lautrec.
Słuchaj, ten typ kobitek, który myli świat ze sceną, nie jest wart zachodu.
s. 111.
- O duszy trzeba mówić bez przerwy! Rozejrzyj się chwilę na ulicy, czy w metrze, to osłupiejesz ze zgrozy!
- Niby dlaczego?
- Jak zobaczysz to panoptikum.
- Widzę je, ale nic mnie już nie może zdziwić. Bo wiesz, jak w całej tej ewolucji coś wkroczy na złą drogę, to za Chiny nie da się już tego zawrócić... No zobacz tylko, ile jest wszędzie cielesnych anomalii, rozmaitych deformacji, mutacji i odchyleń, weź choćby aktualnego prezydenta Stanów Zjednoczonych, jak on wygląda... Przecież sto lat temu z taką gębą mógłby co najwyżej roznosić mleko w wariatkowie! Chcę przez to powiedzieć, że skoro dzisiaj takie ciało uchodzi za normalne, to jak musi wyglądać dusza!
s. 117.
Próbowałem pokochać każdą kobietę, z którą żyłem, chociaż to wcale nie było łatwe, bo nie znam ani jednej, która jak tylko posmarujesz sobie kromkę, nie chciałaby gryza, jak tylko się zaśmiejesz, nie chciałaby wiedzieć dlaczego, a jak tylko otworzysz książkę, nie chciałaby, żebyś jej zaraz przeczytał choćby kawałek...
s. 74.
- (...) Słuchaj no, przecież tego się za żadne skarby nie da zrozumieć, to chyba jakaś filozofia czy co, ja tej wysokiej literatury nigdy nie lubiłem...
- Ani ja, ale czasami to jedyna możliwość, żeby nie być samemu - powiedziałem cicho.
s. 26.
Uskarżać się może młody, u niego to jeszcze idzie wytrzymać, ale jak zacznie stary, powinien od razu oberwać po głowie...
s. 15.
- (...) Rzeczywiście, ja zawsze zachowywałem się tak, jakby mi ktoś zaglądał przez ramię...Jak ktoś trzeci, kto w dużym uproszczeniu przekazuje drugiemu informację, co myśli ten pierwszy. Jakbym pisał o sobie durną telewizyjną sztukę, taką, żeby ją zrozumiały nawet dziadki w domu starców. i coś mi się zdaje, że w ten sposób w gruncie rzeczy spieprzyłem sobie życie...
- A czy w ogóle można go nie spieprzyć?
- Pewnie, że nie można, ale przynajmniej trzeba się starać.
s. 77.
- Przyznaję, przez połowę życia kurwy napędzały mi stracha, bo nie sądziłem, że od reszty kobiet różnią się wyłącznie tym, że niczego nie komplikują. Gdybym to wiedział wcześniej, ominęłaby mnie kupa udręki...
- A ja przez całe życie boję się porządnych kobiet - bo wiem, że prędzej czy później nie będziemy mieli sobie nic do powiedzenia, bo tak już niestety jest, że tylko te nieprzyzwoite bestyjki mają w sobie coś ekstra, a świętoszki prawie nigdy.
s. 102.
Jesteś wiecznie niezadowolony, podkurwiony, nieokreślony, nie mozna się do ciebie zbliżyć, nie dasz się nabrać, robisz z siebie gwiazdę, chlejesz, rżysz jak koń, w środku cały się trzęsiesz, potem bierzesz stilnox, żeby zasnąć. Chcesz tak umrzeć? Chcesz i jeszcze będziesz z tego śmiesznie dumny.
Za dziesięć lat zesrasz się z przerażenia, że wszystko zmarnowałeś. Przyjdzie czas, że będziesz wdzięczny za każdy przypadkowy spam, bo będzie ci odwalało z samotności 100x gorzej niż mi teraz.
Taa, w kobietach najgorsze, a zarazem może najlepsze jest to, że są zazdrosne absolutnie o wszystko, one nawet zaćmienie Słońca czy deszcz traktują jako swoją osobistą sprawę.
s. 88.
- Co nowego? - zapytałem.
- Cześć, cześć - odparł, patrząc gdzieś w korony drzew.
- Co nowego? - zapytałem.
- Na świecie już od dwóch miliardów lat nie ma nic nowego, wszystko to tylko wariacja na jeden temat: węgiel, wodór, tlen i azot - odpowiedział ojciec.
s. 8.
(...) historia Bałkanów jest ponura i patetyczna jak niemiecka opera.
s. 23.
(...) nawet twoje wspomnienie czegoś, co się wydarzyło na bank, nie jest tak całkiem pewne... Bo jak sobie chcesz coś przypomnieć, wtedy mózg musi to w całości wyprodukować od początku, a materiał, z którego produkuje, niekoniecznie musi być autentyczny, zresztą przeważnie nie jest. W końcu nie wiesz, czy przypadkiem już tego nie widziałeś w filmie, nie słyszałeś lub nie czytałeś. Kto wie, może po prostu dziedziczymy określony rodzaj wspomnień...Pod tym względem świętą rację mają rozmaite tak zwane narody prymitywne. które nie rozróżniają snu od rzeczywistości(...).
s. 68-69.
- Już od dawnw cghodzi mi po głowie, że jednym z niewielu zaszczytnych zawodów na tym świecie jest płatny zabójca. (...) bo zajęcie płatnego zabójcy nie ma kompletnie nic wspólnego z emocjami i właśnie to jest piękne...
s. 49.
(...) dumałem o tym ogromniastym harpunie z "Barona Münchausena" w reżyserii Zemana, harpunie wielkim jak samolot transportowy, zauważonym przez rozbitków w brzuchu wieloryba, kiedy przebił się przez żebra bestii. Myślałem o tym, że przy całej swojej naiwności jest to dokładnie obraz chwili, na którą czekam od zawsze. Chwili, kiedy się rozerwie zaćma przyzwyczajeń, kiedy się stanie coś, coś. Jasne, że nie doczekam się niczego. Nikt się nie doczeka. Bo wszystko, co się w końcu wydarzy, od razu przyjmie cechy powszedniości. A mózg, to zadowolone z siebie bydlę? Ten papkowaty pan domu? Ten pięknoduch? Ten Oskar Wilde mojej głowy?Nie, on natychmiast odmówi zajmowania się wszystkim, co nowe i nieznane. Zycie odjeżdża nam spod tyłka jak autobus z kierowcą, który dostał wylewu, jednak mózg potrafi tu dodać tylko tyle: Olala! Coś takiego! Jestem zdziwiony!
s. 33.
Ojciec był przekonany (...), że za darmo nikt się niczego nie nauczy. No co, był prawdziwym kapitalistą. A ja dzięki temu umyśliłem sobie, że kiedy się już wreszcie usamodzielnię, pieniądze nigdy dla mnie nie będą ważne, że jak je kiedyś zdobędę, to zaraz wydam i załatwione(...).
s. 95.
(...) weszliśmy do długiego, chłodnego korytarza, od podłogi aż po sklepienie zdobionego nudnymi śródziemnomorskimi freskami, same delfiny, gołe baby, palmy, łucznicy i harpie.
s. 98-99.
Porządny człowiek najpóźniej po sześćdziesiątce powinien dostać raka i się zawinąć...
s.122.