cytaty z książek autora "Zoran Drvenkar"
Jeśli chodzi o uczucia, wszyscy się łamiemy prędzej czy później.
Los to taki facet z syfilisem i fiutem ze stali, który pieprzy Cię w tyłek, jak tylko spojrzysz w złą stronę.
Nigdy nie mów: "Przykro mi", trzymając ręce w kieszeniach. Każdy chce widzieć broń, którą zadajesz cios.
Jesteśmy jak gwiazdozbiór, a zmiany w konstelacjach zawsze prowadzą do chaosu.
Patrząc bezmyślnie, nic się tak naprawdę nie widzi. Kiedy jednak spojrzy się dobrze, człowiek zaczyna się zastanawiać, jak mógł nie dostrzec prawdy od razu.
Nikt nie powinien rozstawać się z drugą osobą, kiedy świeci słońce.
Jeśli ktoś nie trzyma własnego życia w garści,to wszystko wymyka mu się z palców i zostaje z pustymi rękami.
Jeśli coś jest Ci naprawdę bliskie, nie możesz tego oddać, bo twoje serce zawsze będzie za tym tęskniło.
Czasem mówi się "tak" zamiast "nie" i potem zastanawia, czemu wszystko dzieje się tak, jak się dzieje.
Nie każde otwarte drzwi to wejście. Kto widzi dużo światła, rzuca cień.
Matka urwałaby ci głowę, a ojciec zatańczył pogo na twoich zwłokach.
Nie można przyzywać duchów i odwracać się na pięcie, kiedy już się zjawią.
Przyzwyczajenie jest [...] naszą drugą naturą. Odwracając się, chcemy wiedzieć, co znajduje się za nami.
Jak czegoś nie łapiesz, spróbuj to zrozumieć. Odpowiedź przychodzi wtedy sama.
Bycie rozbudzonym i pijanym jest gorsze niż bycie po prostu pijanym.
Sen jest podróżą we własnej głowie. Nie trzeba się pakować, nie trzeba czekać, można po prostu dotrzeć na miejsce.
Nie masz zamiaru umierać, nie masz też jednak zamiaru dłużej żyć. Chcesz pozostać w stanie zawieszenia.
Życie nie robi sobie przerw, nie zatrzymuje się dla nikogo. A my podejmujemy je dokładnie w tym samym miejscu, gdzie je przerwaliśmy.
Miłość bywa okrutna. Nie pozwala odejść, domaga się ciągłej uwagi.
Bądź spokojna, nie musisz nic mówić, nie musisz myśleć, przez chwilę nie musisz nawet być. I tak dowiemy się o tobie wszystkiego. Czemu stałaś się cieniem, czemu nie chciałaś już istnieć. Niewidoczna. Otworzymy okno i wpuścimy trochę światła w twoje życie, posuniemy się zresztą o krok dalej. Potrząśniemy tobą. Będziemy tobą trzęśli tak długo, aż zaczniesz wrzeszczeć z wściekłości.
Wierzysz w czas. Modlisz się do czasu, mając nadzieję, że cię wysłucha. ,,Odrobinę, tylko odrobinę wstecz" - myślisz i wiesz, jak absurdalnie to brzmi.
Przepychasz się koło niej i wybiegasz z mieszkania, jakbyś gdzieś na zewnątrz zgubiła samą siebie i miała nadzieję odnaleźć się, zanim będzie za późno.
Nie istniejesz. Kiedy się poruszasz, powietrze wokół ciebie zastyga. Żadnego powiewu. Mówisz, a odpowiada ci cisza. Jesteś, a jednocześnie cię nie ma.