cytaty z książki "Rewizja"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
- Zamierzasz się z nimi spotkać?
- Oczywiście, jestem w drodze.
- Uważaj na siebie - rzucił Oryński.
- Coś ty powiedział?
- Żebyś...
- Błagam cię, Zordon, oszczędź mi melodramatu.
- Chciałem tylko...
- Powinieneś powiedzieć: zjedz ich na surowo i obgryź kości, a potem rzuć resztki świniom.
Pewnych rzeczy po prostu się nie wybacza. Czy Hitlera by oszczędzono, dgyby nie zabił się w tamtym bunkrze i dzień po podpisaniu kapitulacji stał się dobrym człowiekiem? Nie, podobnie jak nie powinno się wybaczać ojcom, którzy z życia swoich córek zrobili holocaust.
- Pani Chyłka?
- Wystarczy Chyłka - odparła pod nosem - Przez "panią" czuję się, jakbym miała zaraz zaczynać poszukiwania męża, imienia dla dziecka, żłobka i potencjalnego przedszkola.
- Jak tu przyjechałaś? - zapytał
- Poprosiłam kogoś, żeby mnie podwiózł.
- Kogo?
- Khala Drogo (...).
- Zamyśliłem się - powiedział
- Nad czym?
- Nad Mordorem - odparł aplikant i rozłożył ręce.
Stary adwokat zmarszczył człoło, uwydatniając zmarszczki na nosie.
- Dlaczego tak nazywacie to miejsce?
- Nie czytał pan Tolkiena?
- Nie. Nie gustuję w tych dzisiejszych wampirach.
- Idziesz, Zordon?
- Idę, idę - odparł, strzepując trochę błota.
- To przyspiesz, bo mój instynkt mówi mi że trafimy jak dzik w sosnę.
Oryński pokręcił głową.
- Sama wymyślasz te porównania?
- Nie.
- Niekoniecznie to miałem na myśli.
-A mnie koniecznie obchodzi, co miałeś.
,,[...]Oczywiście, że nie. W takiej sytuacji nawet prawnicza cudotwórczyni nie…
– Posłuchaj – wpadł mu w słowo Piotr. – Jest jeden prawnik w Warszawie, do którego zawsze zwracał się mój ojciec. Tym prawnikiem jest właśnie Chyłka. Wiesz, dlaczego to robił?
– Bo była najlepsza.
– Nie, są lepsi od niej. Ona jednak była najgroźniejsza.
Zasadniczo nie dało się z tym polemizować.
– Była gotowa wysadzić fundamenty budynku, byleby strącić ptaka siedzącego na gzymsie, rozumiesz?
– W pełni.
– Jest destrukcyjna. A my chcemy uniknąć destrukcji...
Weszła do domu i odłożyła wódkę do szafki. Wystarczy na jeden dzień. Czas wziąć się za tequilę.
-Jak Ty to wszystko ogarniasz?
-Co?Życie?
-Nie,tego akurat nie ogarniasz - odparł i zatoczył ręką krąg nad kilkoma wyrokami. - Miałem na myśli to
-Tego też nie ogarniam.
Nieważne, że się zmieniłeś. W życiu osobistym nie ma miejsca na resocjalizacje.
Ten legendarny francuski człowiek filmu [Jean Rigaux] powiedział kiedyś, że istnieją trzy rodzaje kłamstwa: przepowiadanie pogody, komunikat dyplomatyczny i statystyka.
- I ot tak mówisz mi o tym?
- Nie ot tak - odparł, spuszczając wzrok. - Kosztowało mnie to trochę namyślunku.
- Nie ma takiego słowa, Zordon.
-Uważaj na siebie - rzucił Zordon
-Coś ty powiedział?
-Żebyś...
-Błagam cię,Zordon,oszczędź mi melodramatu
-Chciałem tylko...
-Powinieneś powiedzieć: zjedz ich na surowo i obgryź kości, a potem rzuć resztki świniom.
Odpowiadała jej taka relacja. Nie była zobowiązująca, nie miała w sobie miałkiej opiekuńczości i ckliwości. Zasadzała się na konkretach.
-Pani mecenas, czego możemy się spodziewac?
-Spodziewamy się najgorszego, liczymy na najlepsze i nie gdybajmy przed procesem bo jest to w złym guście. Sędziowie są niezawistni i niezależni i wszelkie nasze rozważania byłyby nie na miejscu.
- To dość ostre danie.
- A ja jestem dość ostrą babą. Poproszę.
Przyzwyczajenie nie stanowiło drugiej natury człowieka, tylko pieprzone przekleństwo, pomyślała.
Lubił prawo pracy, stanowiło przyjemną przepychankę między tym, co wolno pracodawcy, a czego nie wolno pracownikowi. Niektórzy uważali, że cały kodeks powinien wylądować w koszu, bo pracodawcy wolno wszystko, a pracownikowi nic, ale Oryński uważał, że odebrałoby to frajdę całym zastępom prawników.
- Profesor Skibski – przedstawił się.
- Dziwne imię - oceniła.
Tam, gdzie pieniądze płyną wartkim strumieniem, czas płynie wolniej.
Z drugiej strony Kordian pamiętał o słowach Jeana Rigaux. Ten legendarny francuski
człowiek filmu powiedział kiedyś, że istnieją trzy rodzaje kłamstwa: przepowiadanie
pogody, komunikat dyplomatyczny i statystyka.
- Piła pani?
– Uchylam się od odpowiedzi na to pytanie – odparła Joanna.
Opieram się na logice, a jak uczył Spock, ona nigdy nie zawodzi.
Guten Morgen – powiedziała, przekraczając próg. – I Hände hoch – dodała.
-Jak sprawa?
-Świetnie. Wykażę skrajną niekompetencję policji i prokuratury.
-Czyli do dupy?
-Mniej więcej, ale pocieszam się faktem, że nie muszę niczego wykazywać, bo to powszechna wiedza. Szczególnie w przypadku policjantów.
Nienawiść rodziła nienawiść, zbrodnia pociągała za sobą zbrodnię. Nie stanowiło to żadnego novum w historii ludzkości. Właściwie było jednym z fundamentów jej historii, pomyślała Chyłka.
Co to za pajac? – odezwał się Rom.
– Zordon.
– Co?
– Mniejsza z nim. Jest moim szoferem.
– Przyprowadziłaś go tu jako obstawę?
Chyłka zaśmiała się, kręcąc głową.
– Pewnie – odparła. – Tylko tak niepozornie wygląda. Jak sama nazwa wskazuje, w rzeczywistości może przywołać kilku gości ubranych w kolorowe spandeksy, którzy doszczętnie przemodelują ci dupę.
– Co takiego?
– Współpracuj, a nie przekonasz się o tym, ile mogą.
Koro wyglądał na skołowanego, Oryńskiego zaś nurtowała wiedza Chyłki na temat „Power Rangers”. On sam ledwo załapał się na schyłek popularności serialu na Polsacie, ona w tym czasie musiała już studiować, a może nawet zaczynać aplikację.