cytaty z książek autora "Richard Rohr OFM"
W Kościele, który największymi zaszczytami nagradza oczywiste grzechy »ducha«, a karze odmową dostępu do Stołu Pańskiego błędy ciała. Jezus czynił nieomal odwrotnie”*.
*Richard Rohr, „Nieśmiertelny diament”, przekład Marek Chojnacki, WAM, 2013, s. 70.
Jak pokazuje dwunasty krok terapii dla Anonimowych Alkoholików, nie jesteśmy w stanie właściwie przyswoić sobie pewnych rzeczy, dopóki aktywnie nie przekażemy ich innym. Musimy odnaleźć Miłość, a następnie tę Miłość oddać. Zadziwiające jest to, że te dwa kroki – odnalezienie i przekazanie – nie zawsze dzieją się w obrębie tej samej grupy. Co więcej, sądzę, że obie są terenami treningowymi dla siebie nawzajem. Pierwszy z nich jest naszym źródłem i naszą studnią (bazą), drugi – kanałem prowadzącym na zewnątrz bazy, dzięki któremu woda w studni nie stanie się nieświeża i zatęchła.
W życiu duchowym najlepszym nauczycielem jest nie sukces, lecz niepowodzenie i porażka. Ciągłe doświadczanie tak zwanego "nawrócenia" ma niewielkie znaczenie dla naszego rozwoju, podczas gdy grzech jest doskonałym instruktorem.
Życie we wspólnocie oznacza, że jestem otwarty na tych, którzy mogą wpływać na moje życie i jednocześnie potrafię "wyjść poza siebie", aby służyć innym. Wspólnota to jest świat, w którym możliwe jest prawdziwe braterstwo.
Większość z tego, co nazywamy lojalnością, to tylko strach. Lęk przed wyruszeniem w podróż. Lęk przed postawieniem prawdziwych pytań. Lęk przed byciem uczciwym. Taką opartą na lęku lojalność sprytnie wykorzystuje Kościół”.
Bóg jest tym jedynym, któremu możemy się poddać bez zatracania siebie samych!
Ego dla rozkwitu potrzebuje sukcesu, duszy potrzebny jest sens.
Traci rację bytu trawiący nas lęk, że jesteśmy nie dość dobrzy; możemy przestać się wspinać, współzawodniczyć i krytykować. Wszelkie wysiłki "podrasowania" naszego małego, kruchego "ja" okazują się bezsensowną stratą czasu i energii.
Słowo "Bóg" to raczej czasownik, nie rzeczownik. Bóg jest miłością, miłość zaś jest relacją.
Prawdziwe "ja" nie jest ani Bogiem, ani człowiekiem. Prawdziwe "ja" jest zarazem Bogiem i człowiekiem; zarówno Bóg, jak i człowiek są w nim darem bez reszty.
Podróż w wierze wymaga od nas, abyśmy porzucili stworzony przez nas wizerunek Boga i własne wyobrażenie o nas samych. Jednakże nie możemy tego dokonać ani w naszej głowie, ani też samodzielnie; to dokonuje się nam. Jedyną rzeczą, którą musimy zrobić, to żyć, ale żyć otwarcie i uczciwie, pozwalając aby przenikała nas prawda świata. Nie nawracamy się w naszych głowach lub dzięki kazaniom wygłaszanym przez kapłana; nawracamy się dzięki okolicznościom - jeśli naprawdę zgadzamy się ich wysłuchać. A kiedy pozwalamy rzeczywistości, aby nas przeniknęła, wtedy nawrócenie jest już o krok.
Wszystko, co powiedziane, musi być w równowadze z niewypowiedzianym
– a poznanie musi się ukorzyć przed niepoznanym.
Bez takiej równowagi religia nieodmiennie staje się arogancka,
wykluczająca, a nawet pełna przemocy.
Po prostu oddychaj świadomie, a będziesz wiedział, że jesteś w łączności z ludzkością od jaskiniowca począwszy na kosmonautach skończywszy, w łączności z całym światem zwierząt a nawet z drzewami i roślinami.