cytaty z książki "Teściowe muszą zniknąć"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
(...) z niektórymi życzeniami należy uważać, bo czasem bywa, że kiedy się spełniają, to niekoniecznie w taki sposób, w jaki je sobie człowiek wyobrażał.
(…) doprowadziłaby do furii nawet świętego Franciszka. (...) Po kwadransie okładałby ją pasterskim kijem po karku i poszczuł owieczką.
Mieszkania w owym ekskluzywnym, oczywiście jak na tamte czasy, bloku były sennym marzeniem co drugiego warszawiaka. Już zwłaszcza te, z których widok rozciągał się na śnieżnobiały wtedy Pałac Kultury i Nauki. Choć byli też i tacy, którzy twierdzili, że akurat za ten widok powinno się lokatorom dopłacać.
Amelia uważała mamę Janusza za zdewociałą wariatkę, co w wersji jej małżonka przekładało się na opinię: „mamusia faktycznie bywa czasem zbyt religijna”. Janusz z kolei nazywał w duchu swoją teściową „dzidzią piernik”, co w złagodzonej formie Amelii brzmiało: „no owszem, mama mogłaby czasem sprawdzić w dowodzie, ile ma lat”.
(...) wybrali się na „Gwiezdne wojny” i Władysław przez połowę seansu musiał odpowiadać swojej ukochanej na pytania w stylu: dlaczego ten mały robot wygląda jak pralka Frania?
Poszłam więc do kościoła i pomodliłam się, żeby to się skończyło. I patrzcie, jakie szczęście! Następnego dnia Górecki spadł ze stołka, złamał sobie rękę w trzech miejscach z przemieszczeniem i na kilka miesięcy był spokój.