cytaty z książki "Doctor Zhivago"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
To dobrze, kiedy człowiek zawodzi nasze oczekiwania, kiedy nie odpowiada z góry powziętym wyobrażeniom. Typowość to koniec człowieka, to wyrok na niego. Jeżeli nie da się go podciągnąć pod żaden wzorzec, jeżeli nie jest typowy, to znaczy, że spełnia co najmniej połowę wymagań, jakie się stawia człowiekowi. Jest panem samego siebie, zdobył już szczyptę nieśmiertelności
Skorośmy nawarzyli piwa, to musimy je wypić. Skorośmy sami wleźli w wodę, to nie krzyczmy, że toniemy.
Jakimiż trzeba być niepoprawnym zerem, żeby grać w życiu tylko jedną rolę, znaczyć zawsze jedno i to samo.
Myślę, że nie kochałbym cię tak bardzo, gdybyś nie miała na co się żalić i czego żałować. Nie lubię sprawiedliwych, którzy nie padają, nie potykają się. Ich cnota jest martwa i mało warta. Nie poznali piękna życia.
To tylko w złych powieściach ludzie są podzieleni na dwa obozy i nie stykają się ze sobą.
Kochali się nie dlatego, że to było nieuniknione, nie był to "pożar zmysłów", jak się to fałszywie określa. Kochali się dlatego, że tak chciało wszystko dokoła: ziemia pod ich nogami, niebo nad głowami, obłoki i drzewa.
Nie lubię prac poświęconych wyłącznie filozofii. Według mnie filozofia powinna być skąpo wydzielaną przyprawą do sztuki i życia. Zajmowanie się tylko nią jest równie dziwne jak jedzenie samego chrzanu.
Polityka do mnie nie przemawia. Nie lubię ludzi obojętnych na prawdę.
Gdybym podszedł do niej blisko albo dotknął jej palcem, iskra oświetli cały pokój i albo zabije mnie na miejscu, albo na całe życie naelektryzuje magnetycznym, skarżącym się smutkiem i tęsknotą. Byłem przepełniony musującymi łzami, wszystko we mnie iskrzyło się i płakało. [...] Cała moja istota dziwiła się i pytała: jeśli tak boleśnie jest kochać i pochłaniać elektryczność, to chyba o wiele boleśniej jest być kobietą, być elektrycznością, siać miłość.
Człowiek, który nie jest wolny, zawsze idealizuje swą niewolę.
Z jakąś młodzieńczą, fałszywie pojętą ambicją obraził się na coś takiego w życiu, na co się nikt nie obraża. Zaczął mieć pretensje do przebiegu wydarzeń, do samej historii. Rozpoczął zatarg z historią i po dziś dzień wyrównuje z nią porachunki.
Jak dobrze jest na świecie! - pomyślał. - Ale czemu to zawsze tak boli?
Artyzm na stronicach "Zbrodni i kary" jest bardziej wstrząsający niż zbrodnia Raskolnikowa.
A okazało się, że dla inspiratorów rewolucji cały ten zamęt przemian i przewartościowań to jedyny rodzimy żywioł, że niczym się ich bardziej nie udelektuje niż wydarzeniem na miarę całej kuli ziemskiej. Ich cel to budowa światów, etapy przejściowe. Niczego innego się nie uczyli, niczego nie umieją. A wie pani, skąd się bierze ta krzątanina wiecznych przygotowań? Z braku określonych umiejętności, z braku talentu. Człowiek rodzi się po to, by żyć, a nie, by się przygotowywać do życia.
Od najmłodszych lat, jak tylko sięgał pamięcią, nie przestawał się dziwić, dlaczego mając takie same jak inni ręce i nogi, mówiąc tym samym językiem, jest się innym niż wszyscy, a w dodatku kimś, kto mało komu się podoba, kimś nielubianym. Nie mógł zrozumieć sytuacji, w której, jeżeli jest się gorszym niż inni, nie można dołożyć starań, by się poprawić i być lepszym.
A czyż teraz w Rosji w ogóle jest jakaś rzeczywistość? Moim zdaniem tak ją zastraszono, że się ukrywa.
Czy istnieje na świecie coś, co zasługiwałoby na wierność? Takich rzeczy jest bardzo mało. Ja uważam, że trzeba być wiernym nieśmiertelności, tej drugiej, silniejszej formie życia. Trzeba zachować wierność wobec nieśmiertelności, trzeba być wiernym Chrystusowi!
Bezpośrednie przyczyny działają tylko we właściwych proporcjach. Odchylenia od tych proporcji wywołują przeciwny skutek.
Bajeczne są tylko rzeczy przyziemne, gdy muśnie je ręka geniusza.
(...) znów dostrzegł, jak cudowna jest ta szalona, zawzięta dziewczyna. Od razu było widać, że jest inna niż wszystkie. Zawsze było w niej coś niezwykłego. Ale jakże dotkliwie i nieodwracalnie okaleczyło ją życie! Jakże ona się szarpie, jak wciąż się buntuje i walczy, by odmienić swój los i zacząć życie od nowa.
- Znowu pan nie był wczoraj na zajęciach. Ma pan atrofię instynktu społecznego jak niepiśmienna baba albo gnuśny, zatwardziały kołtun.
Rozpędzony wóz rozmowy niósł ich tam, gdzie wcale nie chcieli się znaleźć. Nie mogli go zawrócić i musieli w końcu na coś najechać i na czymś się rozbić.
Kimże trzeba być, żeby z takim niestygnącym gorączkowym żarem bredzić rok po roku na nie mające racji bytu, dawno wyczerpane tematy, i nic nie wiedzieć, niczego wokół siebie nie widzieć!
(...) nie wolno kochać tak zapobiegliwie i skwapliwie, jak gdyby ze strachu, żeby potem nie trzeba było kochać jeszcze bardziej.
(...) właściwie wszystkie matki są matkami wielkich ludzi i nie ich to wina, że życie później sprawia im zawód.
Ta pokora jest gorsza niż pycha. Zamiast się tak zjadliwie uśmiechać, zapoznałby się pan lepiej z programem naszych kursów, a wtedy przyzna pan, że ta wyniosłość jest nie na miejscu.
To są żywe istoty, kobiety, które cierpią i czują, a nie bezcielesne idee, które kotłują ci się w głowie w rozmaitych konfiguracjach.