cytaty z książki "What do you care what other people think?"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
- Widzisz tego ptaka? - mówił. - To gajówka Spencera (wiedziałem, że nie zna prawdziwej nazwy). - Widzisz, po włosku to jest Chutto Lapittida. Po portugalsku - Bom da Peida. Po chińsku - Chung-long-tah, a po japońsku - Katano Tekeda. Możesz poznać nazwy tego ptaka we wszystkich językach świata, ale kiedy już się ich nauczysz, nie będziesz miał o nim bladego pojęcia. Będziesz tylko wiedział, że ludzie w różnych miejscach świata tak go nazywają. Więc popatrzmy sobie na ptaszka i zobaczmy, co robi, bo to się właśnie liczy. (Bardzo wcześnie nauczyłem się, jaka jest różnica między poznaniem nazwy jakiegoś przedmiotu a wiedzą o nim).
Każdemu człowiekowi dany jest klucz do bram nieba. Ten sam klucz otwiera bramy piekielne.
Wszystkie cuda to opowieści wymyślone po to, żeby pomóc ludziom zrozumieć rzeczy "bardziej wyraziście", nawet gdy stoją w sprzeczności ze zjawiskami naturalnymi. Ja uważałem, że natura sama w sobie jest już tak ciekawa, że nie ma potrzeby jej zniekształcać.
Tak oto stopniowo zacząłem powątpiewać w całą religię.
Kiedy jadę do Albuquerque w następną sobotę, dowiaduję się, o co chodzi. W pokoju stoi ruszcik na węgiel drzewny – kupiła go w dziale sprzedaży wysyłkowej u Searsa. Ma szesnaście cali średnicy (ok. 38 cm) i nóżki.
– Pomyślałam, że moglibyśmy zjeść befsztyk – mówi Arlene.
– Jak, do diabła, mamy tego używać tutaj, w pokoju, przecież to dymi i nie wiadomo co!
– Nie, nie. Wystarczy, że go wyniesiesz na trawnik. Teraz co niedziela będziesz mógł nam robić befsztyk.
Szpital mieścił się zaraz przy drodze nr 66, głównej szosie prowadzącej przez całe Stany!
– Nie mogę – oświadczyłem. – Widziałaś, jak pędzą te wszystkie auta i ciężarówki i ilu ludzi chodzi tam i z powrotem po chodniku? Nie mogę tak po prostu wyjść i jakby nigdy nic przyrządzać na trawniku befsztyk!
– A co ciebie obchodzi, co myślą inni? – Arlene po prostu mnie tym torturowała. – W porządku – mówi i otwiera szufladę. – Pójdziemy na kompromis: nie będziesz musiał zakładać czapki kucharskiej ani rękawic.
Pokazuje mi czapkę (prawdziwa czapka kucharska) i rękawice, potem rozkłada fartuch i każe mi go przymierzyć. Na przodzie fartucha widzę jakiś głupi napis, „KRÓL GRILLA”, czy coś w tym rodzaju.
– Dobrze już, dobrze! – wołam przerażony. – Upiekę ci te befsztyki na trawniku!
Odtąd w każdą sobotę albo w niedzielę wychodziłem na drogę nr 66 i przyrządzałem befsztyki.
Stoi nad brzegiem morza,
zdumiewa się zdumieniem:
to ja wszechświat atomów
atom we wszechświecie.
Uważam, że naukowiec stojący w obliczu problemów nienaukowych jest tak samo głupi jak każdy inny człowiek - a gdy mówi o rzeczach nienaukowych wypada tak samo naiwnie jak każdy nie posiadający wystarczającej wiedzy w danej sprawie.
Kiedyś przysłała mi duży katalog z wyposażeniem kuchni – jakie są w wielkich instytucjach, jak więzienia, gdzie mieszka cała masa ludzi. Było w nim wszystko: od wentylatorów i wyciągów nad piece kuchenne po ogromne gary i patelnie. Więc zastanawiam się: „O co, u diabła, chodzi?”
Wtedy przypomniały mi się czasy, gdy byłem na MIT i Arlene przysłała mi katalog różnych statków, począwszy od okrętów wojennych, a skończywszy na liniowcach – wszystko wielkie, ogromne jednostki. Napisałem do niej: „O co chodzi?” Odpisała: „Pomyślałam sobie, że jak się pobierzemy, to może kupimy sobie łódkę”. Odpisuję: „Czyś ty oszalała? Nie ten rozmiar!”
Przychodzi następny katalog: z dużymi jachtami – czterdziestostopowe szkunery i tym podobne – dla przeraźliwie bogatych. Pisze: „Skoro nie zgodziłeś się na tamte, to może wybralibyśmy jedną z tych”. Odpisuję: „Wiesz co, zupełnie nie znasz umiaru!”
Wkrótce przychodzi następny katalog: różnego rodzaju łodzie motorowe – Chriscraft taki a taki. Piszę: „Za drogie!”
Wreszcie dostaję notkę: „To twoja ostatnia szansa, Richardzie. Zawsze tylko odmawiasz”. Okazało się, że jej znajoma ma łódkę, używaną łódź wiosłową, i chce ją sprzedać za 15 dolarów i może byśmy ją kupili, żebyśmy mogli w lecie popływać.
A więc dobrze. No bo jak można po tym wszystkim odmówić?
Polacy są mili, biedni, jednak w miarę eleganccy.