cytaty z książki "Królestwo popiołów. Część 1"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
-Mam ochotę sama rozpuścić kilka plotek na twój temat.Takich prawdziwie groteskowych.
Rowan jęknął.
-Aż strach mnie obleciał na myśl o tym, co Ty byłabyś w stanie wymyślić.
Mijała ich właśnie grupka żołnierzy.
-Naprawdę poleciałeś na pobojowisko, by dziobać trupy?- Aelin wyszeptała ochryple, udając zaskoczenie. Jej głos odbił się echem od kamiennych ścian.- Żeby im oczy wyżerać?
Jeden z żołnierzy potknął się. Inni odwrócili ku nim głowy.
-Wielkie dzięki.- Rowan uszczypnął ją w ramię.
-Nie ma sprawy.- Aelin ukłoniła się lekko.
Dawno, dawno temu w pewnej krainie już dawno zrównanej z ziemią żyła sobie księżniczka, która bardzo kochała swe królestwo...
- Zanim rzucisz któremuś jakiś przysmak, każ mu zrobić sztuczkę.
Lorcan spojrzał na nią gniewnie, ale Fenrys rozbłysnął i przeistoczył się w ogromnego białego wilka.
- Rzadko cię widuję w takim stanie jak dziś.
Aelin zasalutowała mu grubą pajdą owsianego chleba.
- Każdy, kto przerywa mi posiłek, robi to na własne ryzyko.
Kolejny zaprzysiężony Fae na jej dworze. Sartaq zaklął we własnej mowie jakby słyszał kiedyś o całej trójce.[...]
- Dopiero co nauczyłam ich podstawowych manier, ale nie sadzę, by już nadawali się do pokazania ludiom.
- Będziesz wówczas moją żoną!- zawołał Yeran, zakładając ramiona na piersi.- Nie pamiętasz swoich ustaleń z moją Matką Przy Palenisku? Nie wypada zabijać własnego męża podczas Zgromadzenia!
- No to będę musiała cię zabić kiedy indziej.
- Powiedziałem ci kiedyś, że nawet jeśli rozdzieli nas śmierć, rozszarpię na strzępy każdy świat, aż cię znajdę. - Uśmiechnął się krzywo i dodał: - Naprawdę sądziłaś, że to mnie powstrzyma?
Nie było już wiedźmy, która pragnęła śmierci. Nie było wiedźmy, która wściekała się na prawdę, rwącą jej serce i duszę na strzępy. W jej miejsce pojawił się ktoś, kogo Dorian jeszcze nie widział, kobieta, która walczyła, jakby jej ciało utkano z wiatru, bez wytchnienia odpierając ataki trzech Matron. Królowa dwóch narodów.
- Powiedziałeś to na poważnie? Wiesz, o czym mówię.
Wytrzymał jej wzrok. Pozwolił, by wielki mur w jego duszy runął w gruzy. Dla niej. Tylko dla niej. Dla tej sprytne małej kłamczuchy, która prześlizgnęła się przez wszystkie systemy obronne, którymi się otoczył. Dla tej, która odebrała mu niewzruszone jak dotąd panowanie nad sobą.
- Czy naprawdę zasłużyłam sobie na ten zaszczyt?
Asterin zacisnęła usta w cienką linię (...). Na
- Tylko ty możesz zadecydować, czy na to zasługujesz, Manon .
Kątem oka Aelin ujrzała, jak Elide przyciska dłoń do piersi.
Jaskinia stała się morzem gwiazd.
Piękno. Na świecie nadal znajdowało się mnóstwo piękna. Gwiazdy dalej się mieniły, nawet głęboko pod powierzchnią ziemi.
Mężczyzną, w którym się zakochałam, byłeś ty. To ty równie dobrze jak ja wiedziałeś, czym jest ból. Ty mnie przeprowadziłeś przez cierpienie i doprowadziłeś do światła. Maeve tego nie pojęła. Nie zrozumiała, że nawet jeśli stworzy ów idealny świat, nie będzie w nim mnie bez ciebie. Ja zaś nigdy nie zamienię cię na nic.
- Yrene powiedziała, że zginąłbyś, gdyby nie zajęto się tobą w porę.
- Zginąłbym - odparł chrapliwym głosem - gdybyś nie wdarła się do piekła, by mnie znaleźć.
Elide spojrzała mu w oczy.
- Złożyłam ci obietnicę.
Nie ustawał. Szukał jej na każdej zakurzonej, zapomnianej drodze.
A czasami przypominał sobie o łączącej ich więzi i mówił przez nią. Słał swą duszę na wietrze tam, gdzie więziono jego ukochaną, a dusza szeptała dwa słowa: ,,Znajdę cię".
Nawet jeśli w jej sercu nadal mieszkała popękana ciemność, nawet jeśli prowadzenie rozmowy nadal przychodziło jej z trudem, pokaże im tą, którą chcieli zobaczyć. Pokaże im niezłomną Niosącą Ogień.
Aelin Dziki Ogień.
Pokaże to kłamstwo również całemu światu. Zrobi wszystko, by w nie uwierzono.
Może któregoś dnia uwierzy w to również sama.
,,Odpuść - szeptała magia zmiennokształtności. Zapomnij o wszystkim. Zapomnij co murze, który wzniosłeś w chwili, gdy książę Valgów zabrał ci ciało. Spójrz w głąb siebie. Na siebie" .
,,Kim byś chciał się stać?” .
- Kimś godnym moich przyjaciół - powiedział w cichą noc . - Królem godnym swego królestwa.
Przez sekundę widział oczami wyobraźni śnieżnobiałe włosy i złociste oczy .
- Kimś szczęśliwym - szepnął i zacisnął dłoń na rękojeści Damaris.
Prastara, lodowata woda gasiła płomienie i koiła jej zmęczenie. Wyciągała z niej i rozmywała wszystko, co złe. Studziła jej ogień, studziła żar, aż uformowała z niej kobietę.
Kobietę, a także rozżarzone do czerwoności ostrze w głębinach jeziora.
Aelin. Była Aelin.
Wyrąbywał sobie drogę przez świat. Nie był w stanie spamiętać, ile razy ruszał na wojnę i jak często z niej wracał. Mimo to, mimo wściekłości, rozpaczy i lodu, które władały jego sercem, zdołał odnaleźć Aelin. Każdy horyzont, na który spoglądał, każda góra, którą widział, i każdy ocean, który budził w nim myśl, co się kryje dalej, były nią. Przez stulecia nie potrafił ani też nie chciał odpocząć, bo czekał. Wszystko, z czym się spotykał, było Aelin, cichym wezwaniem więzi miłosnej, nawet jeśli jeszcze jej nie czuł.
We dwoje szli tą mroczną ścieżką z powrotem ku światłu. Nie chciał, by jego droga skończyła się tutaj.
Znalazła się bowiem w świecie, w którym rządziły śmierć, ruch, oddech i krew. W świecie wolności.
Śmierć była jej klątwą, jej darem i jej przyjacielem od wielu długich lat. Cieszyła się, że znów może się z nią spotkać w blasku złocistego, porannego słońca.
- Potrafisz się troszczyć o innych i sama dobrze o tym wiesz. To dlatego właśnie tak bardzo się wszystkiego boisz.
W jej złotych oczach pojawiła się wściekłość, ale nie odezwała się ani słowem.
- Troska czy inne uczucia nie czynią cię słabą - dodał.
- To dlaczego sam nie skorzystasz z własnej rady?
- Ja umiem się troszczyć - warknął Dorian (...). - Zależy mi bardziej, niż powinno. Nawet na tobie mi zależy!
- A więc jesteś głupcem.
- Nie zginąłeś, do cholery! - warknęła. - I nadal żyjesz. Oboje wciąż żyjemy, a więc wspinaj się na siodło!
Lorcan nie zareagował. Stał wsparty o konia i oddychał z trudem, aż Elide znów się odezwała:
- Obiecałam, że zawsze cię znajdę. Obiecałam to tobie, a ty obiecałeś to mnie. Przybyłam właśnie z tego powodu. Jestem tu z tego powodu. Przyjechałam po ciebie, rozumiesz? I jeśli nie wejdziemy na tego konia teraz, w tej właśnie chwili, nie mamy szans na przeżycie, bo ta cholerna tama nie poczeka!
,,Ogniste Serce, dlaczego płaczesz? ".
Aelin nie umiała odpowiedzieć.
„Ogniste Serce".
Te słowa były dla niej jak łagodne muśnięcie po policzku.
„Ogniste Serce, dlaczego płaczesz?"
I wtedy Aelin z głębi serca szepnęła ku owemu promykowi wspomnień:
,,Bo się zgubiłam. I nie znam drogi".
Manon podniosła oba miecze. Wsunęła Tnącego Wiatr do pochwy na plecach i ruszyła ku Glennis i Bronwen. Bez słowa oddała miecz młodszej Crochan i skinęła głową w podzięce, potem zdjęła koronę z gwiazd i wręczyła ją Glennis.
- To należy do ciebie - powiedziała cicho.
Wśród Crochan zapanowało poruszenie. Rozległy się szmery.
Glennis ujęła koronę, a gwiazdy przygasły. Na twarzy staruszki pojawił się lekki uśmiech.
- Nie - odparła. - Najwyraźniej nie.
Manon stała nieruchomo, gdy Glennis ujęła koronę i umieściła ją ponownie na jej głowie. Następnie uklękła przed nią w śniegu.
- To, co zostało skradzione, jest już odzyskane, a to, co przepadło, wróciło do domu. Oto Manon Crochan, Królowa Wiedźm.
(...)
- Królowa Widźm! - oznajmiły Crochan i Czarnodziobe jednym głosem.
Jako jeden naród.
Skinęła głową Petrah, a ta odpowiedziała jej podobnym gestem. Jej oczy błyszczały.
,,A więc wydostaniemy się stąd bez szwanku" - pomyślała Manon i trąciła Abraxosa, który skoczył ku niebu. Pozostałe wywerny Trzynastki ruszyły za nim.
Manon nie była już dzieckiem wojny.
Była dzieckiem pokoju .