cytaty z książki "Kotka i Generał"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Czy myślisz, że choć przez sekundę byłeś w życiu wolny? Myślisz, że choć jeden Rosjanin na świecie jest wolny? Kiedykolwiek był? Naszą wolnośc kupujemy niewidzialnością i milczeniem albo kończy się ona w obozie pracy, a w najlepszym razie w dziewięciometrowej celi. Nasza wolność to albo bierność i apatia, albo strach. I dlatego nieustannie pozbawiamy wolności innych, wpadamy do nich nagle jak nieproszeni goście i przywłaszczamy ją sobie. Bo nie możemy znieść, że ktoś jest inny niż my. Nie mozemy znieść, gdy ktoś ma coś, czego myśmy nigdy nie mieli i nigdy nie będziemy mieć. A wiesz dlaczego, Boria, wiesz, czemu tak jest? Bo byśmy się wszyscy pozabijali, tak jak wtedy, kiedy na krótko została nam dana ta wytęskniona wolność. My nie umiemy być wolni. Nie chcemy być wolni. Przecież jesteś wykształconym człowiekiem, na pewno nieraz zastanawiałeś się nad tym, dlaczego pewne rzeczy są takie, jakie są, prawda?
[W Czeczenii] Nie było żadnych domów dziecka ani domów starców. Wiecie, co to znaczy? Tu uchodzi za skandal nie wziąć do swego domu sieroty albo nie opiekować się własnymi rodzicami do końca życia.
...należała do wyjątków - była dobra, ponieważ chciała być dobra i na nic innego się nie zgadzała. Tacy ludzie byli dobrzy nie dlatego, że bycie dobrym jest wrodzoną cechą człowieka, lecz że zasadą swego życia uczynili dobro: walczyli o dobro i płacili za to wysoką cenę, byli w tym nieugięci.
Każdy jest tak samo dobry jak zły, to są tylko pojęcia wymyślone po to, żeby lepiej ludźmi kierować i lepiej ich kontrolować na płaszczyźnie społecznej, religijnej czy politycznej. Dzięki tym pojęciom można manipulować ludźmi, a one same zmieniają się w zależności od czasu i okoliczności.
Ci, którzy do niczego nie doszli, coraz rzadziej skarżyli się na rdzennych mieszkańców Zachodu, na ich stosunek do pieniędzy, ich uporządkowanie, ograniczoność, coraz rzadziej żartowali z ich kompleksów, coraz mniej dziwiło ich zbyt ubogie menu na uroczystych spotkaniach z ważnych okazji i na urodzinach, na które odważyli się pójść.
Coraz bardziej entuzjastycznie wspominali za to swoje dzieciństwo i młodość, miejsca, które wtedy poznali, ówczesnych przyjaciół, miłości, podróże, zaczynali gloryfikować przeszłość, malować ją w piękniejszych barwach i ukazywać w lepszym świetle. Nagle wszystko wydawało im się zupełnie inne i coraz częściej słyszało się zdania w rodzaju: „Jak się dobrze zastanowię, radziecki system kształcenia był wspaniały” albo: „Nie jeździliśmy wtedy może na Majorkę czy Ibizę, ale z tych niewielu rzeczy, które się miało, umieliśmy wydobyć to, co najlepsze, szanowaliśmy rzeczy, zupełnie inaczej niż dzisiejsze pokolenie, któremu wszystko podstawia się pod nos, a ono nawet nie umie powiedzieć dziękuję.” I coraz częściej takie dyskusje toczyły się na tle muzyki z dawnej ojczyzny. Wymieniali się starymi płytami, wspólnie śpiewali – ze szczególną żarliwością – piosenki pionierów, głośno się śmiali, nie stroniąc przy tym od kilku kieliszeczków wódki czy koniaku. I coraz bardziej zapominali, że w czasach młodości za jedną oryginalną płytę The Supremes byli oddać wszystko, zapominali, że zazdrościli każdemu, komu choć raz udało się opuścić ich więzienie rozciągające się przez jedenaście stref czasowych i zobaczyć ten błyszczący świat, że niczego nie pragnęli tak, jak być wolni, decydować o swoim życiu, mieć auto, zwiedzać świat. Zapominali, jak roili, że są Rambo, i że chcieli posłać do diabła całą półkulę wschodnią.
Tyle przewrotnej radości z cudzego nieszczęścia, tyle wrednej potrzeby, żeby innym źle się działo! Jak można żyć, nosząc w sobie tyle frustracji.
Surowość babci łączyła się z gorącą miłością i oddaniem, a prostolinijność i pragmatyzm zabarwione były szczyptą poezji i sentymentalizmu. Do tego dochodziły rozsądek i sprawiedliwość- jej dwie zasadnicze cechy.
Mimo że życiowe decyzje Natalii irytowały ją i oburzały, mimo gwałtownych kłótni, jakie im się zdarzały, obelg, którymi się obrzucały, wiązała je ślepa siostrzana miłość, która nie pozwalała im się od siebie oddalić i dawała najsilniejsze oparcie, jakie miały w życiu. (...) Mimo że były tak różne w swoich decyzjach, w sposobie postępowania i myślenia, istniała między nimi głęboka łączność, silniejsza od dzielących je różnic. Były dla siebie najprawdziwszym lustrem, w którym mogły się przejrzeć i rozpoznać, bez zastrzeżeń, bez upiększeń, odsłonięte, jednoznaczne, niczego nieudające.
... oglądając się za siebie, trudno iść naprzód...
... nie ma sensu starać się zmieniać człowieka według własnych wyobrażeń.
Jak długo może trwać pożegnanie? Kilka dni, tygodni, miesięcy, czy kilka lat?
Szukała poszlak, które utwierdziłyby ją w tym, w co tak bardzo chciała wierzyć: że świat jest dobry i że ma smak bułeczek maślanych z marmoladą, że obietnice są po to, by ich dotrzymywać, że miłośc jest elastyczna i potrafi dostosować się do każdej okoliczności, że sztuka jest magicznym lekarstwem dla chwiejnego świata, a rozsądek najlepszym środkiem na zwątpienia i troski, że lekkomyślność jest odtrutką na dzielenie włosa na czworo, a odwaga obraca w proch każdą nieufność.
Od czasów młodości (...) państwa powstawały i upadały, wytyczano granice, a potem je przesuwano kosztem ludzkich istnień, ludzie milionami wywędrowywali ze swoich ojczyzn, świat był wstrząsany jak kubek z kostkami do gry, którymi się potem rzuca i nikt nie wie, jak się ułożą i kto okaże się zwycięzcą, a kto przegranym.
[...] ona, która chciała być całowana do utraty tchu, lecz ponad wszystko kochała samotność [...].
Ostatecznie nieważne, jak kraj będzie się nazywał - zmiana opakowania nie zmienia jeszcze treści.
Na jedną noc zmieniliśmy się w innych ludzi. Wspaniale było cieszyć się czasem wyjętym tak nieoczekiwanie z codzienności, pozbawionym lęków i obaw.
[…] jeśli już ma się szczęście żyć, życie i otoczenie powinny sprzyjać, to nie jest chyba za wielkie wymaganie?
Jakie to smutne, że większość ludzi pragnie tylko przeciętności.
Wtedy po raz pierwszy złość okazała się silniejsza od strachu, tej podstawowej emocji w jego życiu - strachu, by kogoś nie rozczarować, strachu, by nie powiedzieć czegoś niewłaściwego, strachu, że nie jest dość dobry, strachu przed błędną decyzją, strachu, że sprawi komuś przykrość, że jego spotka coś przykrego, strachu przed konfliktami, strachu, że się w czymś zagalopuje, strachu, że nie zostanie tym, kim chciałby zostać. Była to nieskończona ilość wariantów strachu, które uniemożliwiały mu spontaniczne zachowywanie się w codziennych sytuacjach, tak jakby umiejętność życia nie była jego cechą wrodzoną.
Już jako dziewczynka (...) lubiła zaglądać na podwórka z otwartymi przejściami i kolorowymi drewnianymi balkonami, do mieszkań, w których paliły się światła, i próbowała sobie wyobrazić, kto tam mieszka, kim jest z zawodu, co go cieszy albo boli, co w życiu stracił i jakie szczęście to jeszcze czeka.
Ta rozmowa nie miała sensu. On miał swoją prawdę i swoje spojrzenie na całą sprawę i nigdy nie zobaczy tego jej oczami. Ale to nie miało już znaczenia, wyrosła z jego świata i znajdzie sposób, by sobie wybaczyć, że się oszukiwała, wmawiając sobie przez lata, że on jeden widzi ją taką, jaka jest naprawdę.
... miała za sobą kilka nieudanych prób sztucznego zapłodnienia, których nie chciała więcej ponawiać, bo nie chciała podsycać w sobie daremnej nadziei.
... musisz w końcu dać spokój. Chciałaś iść swoją drogą więc idź. Zawsze Ci pomożemy, jeśli będziesz nas potrzebować, ale nie możesz chcieć wszystkim kierować i dyrygować.
Gwałtownie bije twe serce w obliczu strasznego zamiaru.