cytaty z książki "Kółko się pani urwało"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
To prawda, że dzieci są denerwujące i w większości głupie. Niektóre z nich z tego nie wyrastają i pozostają denerwujące i głupie także jako dorośli.
Pomimo irytacji, jaką wywołuje dodatkowa droga do pokonania, warto od czasu do czasu zabłądzić.
-Zostawiła pani sporo śladów. Może jest pani ciekawa, kiedy nabraliśmy podejrzeń? - spytał Borewicz.
Uśmiechnął się do mnie, co w tej sytuacji było dosyć złośliwe.
-Nie, w ogóle mnie to nie interesuje- odpowiedziałam, choć ciekawość mnie zżerała.
-A jednak powiem.
-Powie pan, bo jest nieuleczalnym gadułą. Jak baba.
Zastanowiłam się, czym tak naprawdę jest życie. Nieustanną pogonią za czymś, czego nie możesz mieć. A gdy ci się wydaje, że już to masz, ono wyślizguje ci się z rąk i wpada z powrotem do sklepowej zamrażarki. Sięgasz szybko, żeby nie dać się wyprzedzić. Chwytasz w obawie, że data przydatności już dawno minęła, ale nie przeczytasz małych literek, bo życie jest jak promocja na kurczaka w markecie. Niby atrakcyjne, ale potrafi zakończyć się w najmniej oczekiwanym momencie .
Ja o siebie dbam i dlatego zapisałam się na badania. Przez tydzień wstawałam o czwartej rano, żeby zarejestrować się do ortopedy. Aż w końcu się udało. Był to jeden z moich większych sukcesów ostatnio. Dobre dwusetne miejsce w kolejce do operacji z terminem za cztery lata.
Ludzie umierają podczas większej burzy, a co dopiero, gdyby ich mieli z domu wyrzucać. Z domu, w którym się urodzili, dorastali, wyprawiali wesele, wychowywali dzieci. Pomyślałam, że świat powoli, ale nieuchronnie przestaje być miejscem dla mnie. Dużo rzeczy się zmienia. Znacznie więcej, niż mi się wydawało. Zaczęłam dostrzegać, że nie nadążam za zmianami. Nie rozumiem, nie zauważam, nie wierzę w rzeczy, które potem okazują się prawdą. W którymś momencie – zapewne umknął on mojej uwagi – przestałam być pełnoprawnym uczestnikiem życia i stałam się przeszkodą, problemem, wrogiem.
Dotarło do mnie, że umieranie jako osoba bogata niczym się nie różni od umierania jako osoba żyjąca skromnie.
Cieszę się, że nie zmarnowałam życia na bogacenie i zbieranie niepotrzebnych rzeczy. To beznadziejne Skąd to się wzięło? Kapitalizm istnieje dzięki chciwości. Napędza ludzi do kolekcjonowania przedmiotów pomnażania majątku. Ludzie wpadają w to bezmyślnie. Porządkują swoje życie realizacji nie swoich celów. Celów, które wymyślili twórcy systemu po to, żeby ten funkcjonował prawidłowo. Żeby jedni bogacili się dzięki temu, że bogacić chcą się takze iini. Jeden wielki wyścig do bogactwa, które w obliczu śmierci nie znaczy nic. Kompletnie nic. Jedno wielkie oszustwo, przez które tracimy to, co najważniejsze - naszych bliskichj oraz samych siebie.
Życie jest jak promocja na kurczaka w markecie. Niby atrakcyjna, ale potrafi się zakończyć w najmniej spodziewanym momencie.
Najgorsze, co mógł ten drań zrobić, to zostawić mnie w ostatnich chwilach życia samą z własnymi myślami. Nie zdawałam sobie sprawy, jaką człowiek ma potrzebę wygadania się w takiej krytycznej chwili. Stąd zapewne wzięła się instytucja ostatniego namaszczenia i spowiedzi. Pomijając znaczenie religijne, to jest to moment, kiedy umierający może jeszcze z kimś pogadać. Coś powiedzieć, żeby nie czuć się aż tak samotnym, porzuconym, niepotrzebnym.
Jestem ofiarą i z tego powodu nikt nie chce mieć ze mną nic wspólnego. Każdy się boi, że też może stać się ofiarą przestępstwa. Dlatego ludzie szukają uzasadnienia tego, co się stało. Chcą wierzyć, że ja zasłużyłam sobie na karę, że to, co się stało, było sprawiedliwe, a co za tym idzie – że uporządkowany świat nadal funkcjonuje. Nie dopuszczają myśli o tym, że to może spotkać każdego, bo wtedy i oni byliby zagrożeni. A tego nikt nie chce. Nikt nie chce dopuścić myśli, że i jemu może się to przytrafić. Wszyscy chcą mieć spokój. Starą babę okradziono – bo głupia. Śmierdząca sprawa, więc lepiej jej nie tykać. Jeszcze nas zarazi byciem ofiarą.
Puścił na chwilę moje ręce i wtedy to się stało. Ja tego nie chciałam. To nie była moja wina. Moja ręka sama sięgnęła do kieszeni spódnicy, gdzie schowałam to ładne i drogie pióro ukradzione adwokatowi w biurze notariusza. Ależ głupi był ten Mała Stopa, że mnie nie przeszukał! Co on sobie myślał? Że starsza osoba nie potrafi ukryć w kieszeni sukienki śmiercionośnego pióra? Powinien się tego domyślić. Bałwan jeden.
Odwrócił się w stronę drzwi. Gdy niczego się nie spodziewał, ruszyłam w jego stronę, powtarzając w myślach: to zły człowiek, morderca, to on zabił faceta bez nogi! Wyciągnęłam pióro, wzięłam potężny zamach i wycelowałam w szyję. Weszłoby aż po pozłacaną końcówkę, ale wtedy dopadły mnie wątpliwości typowe dla prawego człowieka zmuszonego do zabicia: czy nie szkoda takiego pięknego pióra? Jeżeli wbije się głęboko, może być już nie do odzyskania. Skrupuły okazały się dla mnie zgubne.
Kapitalizm istnieje dzięki chciwości. Napędza ludzi do kolekcjonowania przedmiotów i pomnażania majątku. Ludzie wpadają w to bezmyślnie. Podporządkowują swoje życie realizacji nie swoich celów. Celów, które wymyślili twórcy systemu po to, żeby ten funkcjonował prawidłowo. Żeby jedni bogacili się dzięki temu, że bogacić chcą się także inni. Jeden wielki wyścig do bogactwa, które w obliczu śmierci nie znaczy nic. Kompletnie nic. Jedno wielkie oszustwo, przez które tracimy to, co najważniejsze - naszych bliskich oraz samych siebie.
- Kochasz mnie?
- No przecież.
- Jak bardzo?
- Tak, kurwa, bardzo, że ja pierdolę.
Skąd to się wzięło? Kapitalizm istnieje dzięki chciwości. Napędza ludzi do kolekcjonowania przedmiotów i pomnażania majątku. Ludzie wpadają w to bezmyślnie. Podporządkowują swoje życie realizacji nieswoich celów. Celów, które wymyślili twórcy systemu po to, żeby ten funkcjonował prawidłowo. Żeby jedni bogacili się dzięki temu, że bogacić chcą się także inni. Jeden wielki wyścig do bogactwa, które w obliczu śmierci nie znaczy nic. Kompletnie nic. Jedno wielkie oszustwo, przez które tracimy to, co najważniejsze - naszych bliskich oraz samych siebie.
Czułam potworny ból głowy i zimno kamiennej posadzki... musiałam wygrzebać się spod tego zwalistego cielska, bo inaczej zapalenie płuc gwarantowane. Wiadomo, co to oznacza dla osoby w moim wieku przy naszej służbie zdrowia...
Zastanowiłam się, czym jest tak naprawdę życie. Nieprzerwaną pogonią za czymś, czego nie możesz mieć. A gdy wydaje ci się, że już to masz, ono wyślizguje ci się z rąk i wpada z powrotem do sklepowej zamrażarki. Sięgasz szybko, żeby nie dać się wyprzedzić. Chwytasz w obawie, że data przydatności już dawno minęła, ale nie przeczytasz małych literek, bo życie jest jak promocja na kurczaka w markecie. Niby atrakcyjne, ale potrafi zakończyć się w najmniej oczekiwanym momencie.
Kelner nie śpieszył się z posprzątaniem stolika zakochanych. Nie miał w tym interesu. O ile dobrze widziałam, ona zostawiła spory kawałek ciasta. Pewnie dbała o linię, i słusznie. Boczki już się jej robiły, więc nie chciała się przy nim obżerać. Jej strata.
Przemknęłam niezauważona obok tych dwóch stolików dzielących mnie od ciasta. Niby to oglądałam wystrój, niby to szłam do łazienki. Cap i talerzyk był w moich rękach. Kto by się interesował starszą panią? Wróciłam do swojego stolika i zbadałam zdobycz. Prawie nienaruszone, Wbiłam widelczyk od strony, gdzie ciasto było nienapoczęte, i spróbowałam.
- O Boże! – wyrwało mi się.
Odwróciłam się w stronę okna, udając, że to nie ja powiedziałam. Jakież to ciasto było słodkie! Ile cukru musieli w nie napakować. Za trzy-cztery szklanki na blachę albo i więcej. I kakao. Cudo po prostu! Niebo w gębie!... Ostatecznie zjadłam wszystko. Zastanawiałam się nawet nad okruszkami – czy ich palcem nie pozbierać. Już chyba nigdy nie tknę suchego keksu w klubie seniora.
- Msm do pana pytanie.
- Tak?
- Dużo jest Was w tej policji?
- Są braki kadrowe, ale jest nas trochę. Dlaczego pani pyta?
- A pan wśród innych jak się czuje? Mocny? Może pański przełożony stwierdził, że włamanie do starszej pani to nie taka ważna sprawa i można ją obgonić żółtodziobem. Sam pan powiedział: „priorytety”.
Nie odezwał się..
Ta cała reprywatyzacja, rozumie pan, to nie jest dla zwykłych ludzi. Zaczęłam odkładać na prawnika i udało mi się przyoszczędzić sporą sumkę. Niech mnie pan tylko nie pyta, na czym zaoszczędziłam.
Można, a nawet trzeba czerpać z życia, ile tylko się da. Potem już tak nie będzie.
Ogarnęła mnie potworna bezradność. Coś mi zostało odebrane i nie chodziło o przedmioty. Zostało mi odebrane moje bezpieczne, intymne i własne miejsce. Dom, w którym czułam się u siebie, który należał tylko do mnie, który mieścił moje wspomnienia, uczucia i wszystko, co najcenniejsze. Ktoś do niego wtargnął. Bez mojej zgody dotykał rzeczy, których nawet ja nie zawsze mam odwagę dotykać. […] Obdarł mój dom z duszy. Poniżył i zgwałcił pamięć o moich bliskich, która żyła w tym domu.
[…] nie rozpoznał mnie nie dlatego, że byłam superbohaterką, tylko dlatego, że byłam dla niego nikim. Podobnie jak dla wielu innych osób. Wypychana poza społeczeństwo niedojadająca staruszka. Dawno już powinna zwolnić miejsce na planecie dla następnych, młodszych, zdrowszych, mających ważniejsze sprawy. Na przekór wszystkim kurczowo trzymająca się resztek życia. Nie wiadomo w jakim celu.
W każdym razie młodość to piękna rzecz. Wygląda się dobrze niewielkim kosztem.
Zastanowiłam się, czym jest tak naprawdę życie. Nieustanna pogonią za czymś, czego nie możesz mieć. A gdy ci się wydaje, że już to masz, oni wyślizguje ci się z rak i wpada z powrotem do sklepowej zamrażarki. Sięgasz szybko, żeby nie dać się wyprzedzić. Chwytasz w obawie, ze data przydatności już dawno minęła, ale nie przeczytasz małych liter, bo życie jest jak promocja na kurczak w markecie. Niby atrakcyjna, ale potrafi zakończyć się w najmniej oczekiwanym momencie. Zamykasz zmęczone oczy i pogrążysz się z nicości.
Dobrze, że żył, bo byłby to już drugi raz, kiedy wynosiłam jedzenie z domu nieboszczyka, a jakoś nie wydawało mi się to ładnym zachowaniem. Nie chciałam łamać swoich zasad zbyt często. W tych okolicznościach czułam się usprawiedliwiona. Jeżeli żył I miałby coś przeciwko temu, żebym poczęstowała się siatką słodyczy, to mógłby coś powiedzieć.