cytaty z książki "Dziewczyna z konbini"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Wie pani, jakie jest ulubione zajęcie normalnych ludzi? Osądzanie tych nienormalnych.
Wolała, abym miała problemy, ale problemy normalnych ludzi, a nie żebym żyła beztrosko w swoim dziwnym świecie. Taka rzeczywistość była dla niej zwyczajna. Taką potrafiła zrozumieć.
Ludzie wchodzą z buciorami w życie każdego , kto odbiega od normy. Myślą, że maja prawo wiedzieć, co się dzieje.
Świat normalnych ludzi nie lubi odmienności. Obce elementy są po cichu likwidowane. Ci, którzy nie pasują zostają usunięci.
Wtedy zrozumiałem. Nasz świat niczym się nie różni od tego z neolitu. Mężczyźni, którzy nie polują, i kobiety, które nie rodzą dzieci… Jednostki nieprzydatne dla wioski są usuwane. Wszyscy tak rozprawiają o nowoczesnym społeczeństwie, indywidualizmie, ale do życia tych, którzy nie chcą przynależeć do wioski, to się wtrącają, naciskają ich, aż w końcu wypędzają ze społeczeństwa.
Nie robię nikomu krzywdy, a wszyscy gwałcą moją prywatność tylko dlatego, że należę do mniejszości".
Według mnie są dwa rodzaje ludzi dyskryminujących innych: ci, którzy pragną gardzić innymi, oraz ci, którzy bezrefleksyjnie powtarzają pogardliwe słowa, bo gdzieś je usłyszeli".
Nie wiedziałam, dlaczego akurat konbini, dlaczego nie nadawałam się do normalnej pracy. Byłam świetną ekspedientką, gdyż nauczyłam się z podręcznika, co, kiedy i jak robić, ale co ze światem, do którego nie mam instrukcji obsługi? Zupełnie nie miałam pojęcia, czy potrafiłabym zachowywać się tam jak człowiek.
(...) jak nienawidzę przeglądania ogłoszeń, tak kiedy pomyślę, że to nie ja będę pracował, nie mogę przestać!
Świat normalnych ludzi nie znosi odmienności. Obce elementy są po cichu likwidowane. Ci, którzy nie pasują. zostają usunięci.
"Ach, czyli dlatego muszę naprawić w sobie to coś. W przeciwnym razie normalni się mną zajmą", uświadomiłam sobie.
Nareszcie zrozumiałam, dlaczego rodzina tak bardzo chciała mnie uleczyć.
Początki są najważniejsze, proszę się porządnie przywitać!
Jednostki nieprzydatne dla wioski są usuwane. Wszyscy tak rozprawiają o nowoczesnym społeczeństwie, indywidualizmie, ale do życia tych, którzy nie chcą przynależeć do wioski, to się wtrącają, naciskają ich, aż w końcu wypędzają ze społeczności.
Gdy miałam jeszcze dwadzieścia parę lat, żadne tłumaczenia nie były potrzebne, bo brak stałej pracy nikogo nie dziwił. Później jednak wszyscy moi rówieśnicy stali się częścią społeczeństwa, wybrawszy karierę albo małżeństwo; ja jedna nie poszłam żadną z tych ścieżek.
Dla mężczyzn, w przeciwieństwie do kobiet, ślub to za mało. Nie pracujesz? Znajdź posadę.! Masz pracę? Zarabiaj więcej! Zarabiasz dużo, to bierz sobie żonę i rób dzieci.
Człowiek żyjący z poczuciem, że jego prywatność jest gwałcona, pewnie czuje ulgę, kiedy sam atakuje kogoś innego.
Znów mogłam stać się trybikiem w mechanizmie świata. Tylko to robiło ze mnie normalnego człowieka.
Ludzie nieprzydatni dla wioski nie mają prywatności. Wszyscy wchodzą do naszego życia z buciorami, kiedy chcą. Albo bierzesz ślub i rodzisz dzieci, albo chodzisz na polowania i przynosisz pieniądze. Jeśli nie przyczyniasz się do rozwoju wioski na któryś z tych dwóch sposobów, jesteś heretykiem. Dlatego wszyscy tak się wtrącają.
- Wie pani, jakie jest ulubione zajęcie normalnych ludzi? Osądzanie tych nienormalnych.
Wreszcie zrozumiałam. Jestem bardziej pracownicą konbini niż człowiekiem. Mogę być dziwadłem, mogę nie mieć na jedzenie i umrzeć gdzieś pod murem, ale nie ucieknę od mojej prawdziwej natury.
Kiedy myślałam, że moje ciało składa się niemal wyłącznie z rzeczy kupionych w konbini, czułam się jak jego część; jak półka czy ekspres do kawy.
- Panie Shiraha, jest współczesność, nie neolit! W konbini nie ma kobiet ani mężczyzn, tylko ekspedienci! A, tutaj z tyłu jest magazyn, nauczę pana od razu, jak trzeba wykładać towar.
Było mi głupio, więc kiedy miałam dwadzieścia kilka lat, spróbowałam poszukać innej pracy, na etat, ale mało kto odpowiadał na zgłoszenie kogoś z doświadczeniem jedynie w konbini. Poza tym jak już zostałam zaproszona na rozmowę kwalifikacyjną, nie umiałam wytłumaczyć, dlaczego tak długo pracuję w sklepie.
Często śniło mi się, że siedzę za kasą - pewnie dlatego, że tyle czasu spędzałam w konbini. Otwierałam oczy z myślą, że przy nowych czipsach nie ma ceny albo że trzeba dołożyć ciepłej herbaty w butelkach, bo dużo jej zeszło.
U ludzi patrzących na kogoś z góry szczególnie ciekawe są oczy. Niekiedy widać w nich strach przed sprzeciwem lub czujność, innym razem świecą wojowniczym blaskiem, jakby mówiły: „Masz inne zdanie, to wal śmiało, nie boję się”; kiedy ktoś gardzi nieświadomie, jego oczy otacza płyn, w którym widać ekstatyczną rozkosz zmieszaną z poczuciem wyższości – bywa nawet, że gałki oczne pokrywają się błyszczącą warstwą.
Krótko po rozpoczęciu pracy w sklepie odkryłam, że ludzie są szczęśliwi, kiedy ktoś złości się z tego samego powodu, co oni. Wystarczyło wyczuć, kiedy ktoś narzeka na irytującego kierownika albo kogoś, kto nie przyszedł na swoją zmianę - rodziła się wtedy dziwna solidarność, a inni cieszyli się z mojej złości.
Gdy pracujesz w konbini, ludzie często patrzą na ciebie z góry. To fascynujący mechanizm, dlatego nawet lubiłam ich obserwować, kiedy wyrażali swoją wyższość. Czułam wtedy, że widzę prawdziwego człowieka.
Ludzie wchodzą z buciorami w życie każdego, kto odbiega od normy. Myślą, że mają prawo wiedzieć, co się dzieje. Dla mnie to był problem. Uciążliwa arogancja.
Początek dnia. Świat się budził; przypominał skomplikowany mechanizm, którego zębatki właśnie zaczynały się kręcić. Miałam wrażenie, że jestem jedną z nich - stanowiłam trybik wielkiej maszyny obracający się wokół własnej osi.
Według mnie są dwa rodzaje ludzi dyskryminujących innych: ci, którzy pragną gardzić innymi, oraz ci, którzy bezrefleksyjnie powtarzają pogardliwe słowa, bo gdzieś je usłyszeli.
Są dwa rodzaje ludzi dyskryminujących innych: ci, którzy pragną gardzić innymi, oraz ci, którzy bezrefleksyjnie powtarzają pogardliwe słowa, bo gdzieś je usłyszeli.
Miała pani ogromne szczęście, że mnie pani poznała. Inaczej zdechłaby pani jak pies. W zamian proszę mnie dalej ukrywać.