cytaty z książki "Nieodgadniona"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
(...) boleśnie utwierdziłem się w przekonaniu, że istnieją tylko dwa powody, dla których nie powinniśmy ufać ludziom. Pierwszy: bo ich nie znamy. Drugi, może ważniejszy: ponieważ ich znamy.
Wybaczanie nie służy do zmieniania tego, co było, tylko tego, co będzie.
Czasem jedna sekunda wystarcza, by się zakochać, jeden nabój, by odebrać życie, a jeden uśmiech, by zrozumieć, czym jest szczęście.
Przeciętny Polak więcej niż w kościele modli się na kanapie przed telewizorem, kiedy ogląda mecz reprezentacji Polski.
(...) miłość to nic innego jak rozpuszczalnik - owszem, usuwa problemy, ale kiedy tylko bezpośrednio dotknie tego, kto go używa, powoduje szereg zagrożeń.
(...) łatwo sterować okrętem, który w żaglach ma tęsknotę i dążenie do prawdy.
Ale Einstein miał rację, gdy powiedział, że logika jest tylko narzędziem, które pozwala nam dotrzeć z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zabiera nas w każde inne miejsce. I to jej powinnam użyć, żeby zrozumieć, jak wiele możliwych scenariuszy istniało.
- Bo zło jest fascynujące, pociągające. (...) - Zastanawiałaś się kiedyś, dlaczego zło tak się wszędzie wyróżnia? - odezwał się. - Dlaczego elektryzują nas bardziej nagłówki o brutalnych mordercach niż o wolontariuszach w ubogich afrykańskich krajach? (...) - Bo dobro jest wszechobecne - wyjaśnił i się uśmiechnął. - Tkwi w nas i nas otacza. To banalne, ale tak jest. Zło natomiast stanowi odstępstwo od normy, wyjątek. I dlatego jest takie ciekawe.
Ktoś kiedyś powiedział, że najbardziej osamotnieni jesteśmy, gdy obserwujemy, jak cały świat upada, a my nie możemy nic z tym zrobić. I miał rację.
(...) boleśnie utwierdziłem się w przekonaniu, że istnieją tylko dwa powody, dla których nie powinniśmy ufać ludziom. Pierwszy: bo ich nie znamy. Drugi, może ważniejszy: ponieważ ich znamy".
- Nie słyszałeś nigdy, że użalanie się nad sobą jest mniej więcej tak pomocne jak zjadanie własnego gówna?
Czasem jedna sekunda wystarcza, by się zakochać, jeden nabój, by odebrać życie, a jeden uśmiech, by zrozumieć, czym jest szczęście.
Tak niewiele było trzeba, by ujrzeć rzeczywistość w błędnym świetle.
(...) dla matki z momentem wprowadzenia dziecka na ten świat zawęża się on tylko do jednej osoby. Kiedy urodził się Wojtek, ja także na nowo się narodziłam. Osoba, którą byłam przed tym, być może nie byłaby zdolna pociągnąć za spust. Nie bez powodu mawiało się jednak, że nie ma na świecie bardziej niebezpiecznego szaleńca niż matka gotowa bronić swego dziecka.
Znów miałem wrażenie, że się uśmiecha. Ale może oczami wyobraźni widziałem to, co podświadomie chciałem dostrzegać.
Najmocniejsze relacje powstawały na gruncie wiedzy, ale w tym wypadku musiały wystarczyć tajemnice.
- Zastanawiałaś się kiedyś, dlaczego zło tak się wszędzie wyróżnia? - odezwał się. - Dlaczego elektryzują nas bardziej nagłówki o brutalnych mordercach niż o wolontariuszach w ubogich afrykańskich krajach?
Pokręciłam lekko głową, nie odrywając od niego spojrzenia.
- Bo dobro jest wszechobecne - wyjaśnił i się uśmiechął. - Tkwi w nas i nas otacza. To banalne, ale tak jest. Zło natomiast stanowi odstępstwo od normy, wyjątek. I dlatego jest takie ciekawe.
- Wiesz, jaką funkcję zdaniem wielu naukowców pełnią sny? - spytałam.
Pokręciła głową.
- Mają odrzeć nasze wspomnienia z emocji. Sprawić, że nasz umysł będzie pamiętał o tym, co nam się przydarzyło, ale nie będzie tym obciążony.
Zastanawialeś się kiedyś, dlaczego zło tak się wszędzie wyróżnia? (...) Dlaczego elekryzują nas bardziej nagłowki o brutalnych morderstwach niz o wolontariuszach w ubogich afrykanskich krajach? (...)Bo dobro jest wszechobecne (...) Tkwi w nas i nas otacza. To banalne, ale tak jest. Zło natomiast stanowi odstępstwo od normy, wyjątek. I dlatego jest takie ciekawe(...)".
Jola nie wyglądała na przekonaną, może dlatego, że potrójna, kategoryczna negacja "nikt nigdy żadnych" rzadko spełniało swoją rolę.
Podobno ci, którzy nie mają nic do ukrycia, nie powinni obawiać się organów ścigania. Problem polegał jednak na tym, że w bezpiecznym, idealnym świecie tak naprawdę byłyby one zbędne. Dobrze funkcjonujące policyjne państwo nie potrzebuje policji, jak twierdził William S. Burroughs.