cytaty z książki "Kontratyp"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]

- Co wyszło w badaniu? - spytał, szybko do niej podchodząc.
- Że mam stanowczo za mało alkoholocytów we krwi i zdecydowanie za dużo wkurwiocytów, co skutkuje stanami wzmożonego napięcia oraz mutacją genu odpowiedzialnego za właściwy dobór partnerów. Innymi słowy: po pierwsze muszę się napić, po drugie mam fatalny gust, jeśli chodzi o facetów.

Wielcy ludzie dyskutują o pomysłach, przeciętni o wydarzeniach, a mierni o innych ludziach.

Kobiety pozorują orgazmy, żeby być w związku, a faceci pozorują bycie w związku, by miewać orgazmy. To fundamentalna różnica.

Pozory mylą. W końcu żeby kogoś ocenić, wystarczy chwila, ale trzeba całego życia, zeby go zrozumieć.

-Z dwojga złego wolę książki-zadeklarowała Joanna-Bo w filmie oglądam,jak wygląda strach widziany czyimiś oczami.W powieści patrzę na swój własny.

- Coś nie pasuje? - spytała.
- Po pierwsze nie planujemy ślubu, a po drugie...
- Jeszcze - ucieła. - Ale gdyby kiedyś przyszło ci na myśl, żeby kupić mi pierścionek, pamiętaj o jednej rzeczy.
- Ma być sygnet z grawerem Iron Maiden, wiem.
- Nie... chociaż to też - odparła, wyglądając kelnera z jej carne de toro. - Ale jeśli będziesz się oświadczal, pod żadnym pozorem nie klękaj.
- Nie?
- Nie, bo wtedy od pozycji blagalnej lub modlitewnej będzie dzieliło cię tylko jedno kolano. A ja nie wyjdę za kogoś, kto się przede mną płaszczy.

- To nie żarty - zaznaczyła.- Zordon ma naprawdę zrytą pacynę.
- Widziały gały, co brały - odparł.
- Bo złudzeniu się oddały.
- Niby jakiemu?
- Takiemu, że kiedyś zobaczą w tobie człowieka w pełni władz umysłowych.

- Kompletnie zwariowalaś - ocenia
- Na twoim punkcie?
- To też. I nie zmieniaj tematu.
- Nie zmieniam, rozszerzam go tylko. Na ciebie.

Miłość nie ma żadnych zasad, a ktoś kto próbuje ją wytłumaczyć, właściwie staje przed zadaniem podobnym do opisywania niewidomemu, jak wygląda dany kolor.

Los może dać mi po dupie. Może nawet przywalić mi tak, że wyląduje na deskach. Ale niech się lepiej modli o to, żebym już nie wstała.

- Upadłam w śnieg... chyba mam... odmrożenia...
- Tym bardziej musisz się ruszyć.
- Zordon...
- No? - rzucił, czując, jak serce podchodzi mu do gardła.
- Jak amputują mi nos... i tak będziesz...
- I tak będę cię kochał - dokończył za nią.

-I dojemy u ciebie?
- Na dobrą sprawę u nas, bo tak się rozbestwileś, że trzymasz w łazience maszynkę do golenia.

Biologiczne dziecko rodzi się w brzuchu, a adoptowane w sercu.

Zdeponowałem u ciebie serce, a ty zobowiązałaś się do przechowywania go w niepogorszonym stanie. Pacta sunt servanda, Chyłka. Nie masz wyboru.

Minął kilka osób, starając się nie rozlać ani kropli kawy niesionej z Costa Coffee, a potem wszedł do gabinetu Joanny bez pukania. Postawił na biurku tekturowy uchwyt z kubkami, po czym wyciągnął z torby dwa kawałki ciasta.
- Co to jest? - jęknęła Chyłka.
- Oreo cookie pie.
- Sporo cukru?
- W samym kremie tyle, że zaczniesz mówić do mnie "kotuniu".

- Coś w tym jest - przyznał Oryński - Ale nadal nie rozumiem wielu rzeczy.
- Jesteś mężczyzną. Pewnych nigdy nie zrozumiesz, jak choćby poczucia ulgi, kiedy po całym dniu w końcu ściągasz stanik.

Liczę tylko na siebie - odparła stanowczo Chyłka. - To dobra zasada, bo jesteś jedyną osobą, która z natury rzeczy ma problem z wbiciem ci noża w plecy. Chyba że masz wyjątkowo długie ręce.

W takim razie mamy naprawdę parszywą robotę - zauważył.
- Nikt nigdy nie twierdził, że jest inaczej. Ale są gorsze.
- Tak?
- Pewnie. Przecież jakiś fryzjer strzyże Rutkowskiego, prawda?

- Chyłka określiła to kiedyś dość trafnie - dodał Kordian, dzwoniąc
po raz kolejny. - Powiedziała, że lepiej zaufać recenzjom
spadochronów w internecie niż panu.

- Jak się czujesz? (...)
- Jakbym mogła podbić cały świat, pokonać każdego przeciwnika, osiągnąć każdy cel i zrealizować wszystkie zamierzenia. Czyli dzień jak co dzień.

-Na dole mają niezłe kebsy-rzuciła Kabelis-Szczególnie falafela na cienkim cieście.Osiem zeta,a napełnisz brzuch jak polityk kieszenie przy dojeniu funduszy europejskich.

nawet jak założysz sobie szczelnie foliowy worek na łeb, to będziesz miał tam tyle powietrza, że starczy Ci do kończ życia.

...Zdeponowałem u ciebie serce,a ty zobowiązałaś się do przechowywania go w niepogorszonym stanie.Pacta sunt servanda....

Nieistotne, jak się zaczyna, ważne, jak się kończy. A ja to robię z przytupem, na pełnej kurwie.

Ale po latach praktyki w kancelarii adwokackiej wiem, że jedyną niemożliwą rzeczą jest dowieść, że jest się mistrzem świata w dochowywaniu tajemnic.

- Ty za to masz dziwną manię wyłączania światła w lodówce.
- To nie żadna mania, tylko roztropność - zaprotestowała Joanna i ciężko westchnęła.
- W głowie mi się nie mieści, że w dwudziestym pierwszym wieku, kiedy wszystko podobno jest smart, nikt nie wpadł na to, żeby nocą ta pieprzona iluminacja była słabsza. Nie, zamiast tego otwierasz drzwiczki i czujesz się, jakby Bóg właśnie stworzył świat.

Jak mawiała Chyłka, pieniądze szczęścia nie dawały, ale znacznie lepiej było płakać w iks piątce niż w daihatsu.

- To zawsze tylko kwestia perspektywy - odparła. - Wiesz,nawet jak założysz sobie szczelnie foliowy worek na łeb, to będziesz miał tam tyle tlenu, że wystarczy ci do końca życia.
