cytaty z książki "Lincoln w Bardo"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Dopóki bowiem nie spotka nas ostateczny kres, "nigdy" właściwie nic nie znaczy.
Byliśmy tacy, jacyśmy byli![…] Jakże moglibyśmy być inni? A będąc takimi, inaczej postąpić? Byliśmy tacy w owym czasie i przywiodło nas do tego punktu właśnie to, nie żadne wrodzone zło w nas samych, lecz ówczesny stan naszego poznania i wcześniejsze doświadczenia.
Umysł jego od niedawna ku smutkowi się skłaniał; ku poczuciu, że świat przepełniony jest smutkiem; że każdy dźwiga jakieś smutku brzemię; każdy cierpi; i jakąkolwiek w tym świecie obrałoby się drogę, pamiętać należy, że wszyscy cierpią (nikt nie jest kontent; wszyscy skrzywdzeni, zaniedbani, poniechani, niezrozumiani), trzeba tedy czynić, co w naszej mocy, aby ulżyć wszystkim napotkanym; i że jego teraźniejszy smutek nie jest li tylko jego własnym, bynajmniej nie jest, lecz odczuwały go i jeszcze odczują dziesiątki ludzi we wszystkich czasach, w każdym czasie, nie lża go zatem przewlekać ni z nim przesadzać, ponieważ w tym stanie on sam, prezydent Lincoln, nikomu przyjść z pomocą nie zdoła, że zaś z racji swego stanowiska w świecie może ogromnie pomóc lub wielce zaszkodzić, nie powinien trwać w przygnębieniu, jeśli tylko zdoła zeń się otrząsnąć.
hans vollman
s. 374.
Owszem, było miło - rzekł ze smutkiem. - Jakże miłe było dawne miejsce. Lecz wrócić tam nie możemy. Ani do dawnych siebie. Możemy tylko uczynić swą p o w i n n o ś ć.
roger bevins iii...
Niby znam tego człowieka od lat, a w gruncie rzeczy wcalem go dotąd nie znał.
Potrzask. Straszliwy potrzask. Wpadamy weń w chwili narodzin. Kiedyś musi nastać ostatni dzień. Gdy trzeba będzie wyjść z tego ciała. Już samo to jest okropne. A potem jeszcze sprowadzamy na świat dziecko. Niewola sroższą się staje. Dziecko także musi odejść. Każda przyjemność winna być tą wiedzą splamiona. Lecz my, słodcy marzyciele, zapominamy.
Czymże to wszystko jest, Boże? Całe to łażenie, staranie, uśmiechy, ukłony, żarty? Do stołu siadanie, koszul prasowanie, krawatów wiązanie, butów pucowanie, podróży planowanie, w wannie śpiewanie?
Skoro on musi tu zostać?
A człowiek ma kiwać głową, tańczyć, rozumować, chodzić, debatować?
Jak przedtem?
Idzie parada. On nie może wstać i dołączyć. Mam za nią pobiec, zająć swe miejsce, wysoko podnosić kolana, machać sztandarem, dąć w róg?
Był mi drogi czy nie?
Niechaj zatem już nigdy szczęścia nie zaznam.
A czy to nie wrodzone skłonności i pragnienia przywiodły mię do tego, że choć przez całe życie nikoguteńko nie zabiłam, w końcu popełniłam ó w c z y n? Tak, to one. A czy moja w tym wina? […] Wcalem się o to nie prosiła. Lecz taką właśnie byłam.
Str 329.
...czas płynie w jedną tylko stronę, unosząc nas ze sobą, poddanych takim, a nie innym wpływom, które do tych, a nie innych uczynków nas skłaniają...
Był nigdzie, był wszędzie (...) Żadna z tych rzeczy nie była prawdziwą. Wszystko było prawdziwym.
Spójrz w dół.
Na niego.
Na to.
Co to jest? (...)
Czy to on?
Nie.
Cóż zatem?
Jego dawny tragarz. Bo sama istota (rzecz dźwigana, którąśmy kochali) już znikła.
W Bogu widzieć musimy nie tyle Kogoś (nieprzerwanie istniejącego rozdawcę nagród), ile COŚ - wielką, nieogarnioną ludzkim rozumem bestię, która czegoś od nas chce, my zaś musimy jej ofiarować, czego żąda, a zależy od nas jedynie to, w jakim duchu ofiarę złożymy, tudzież ostateczny jej cel. (s.382).
Czy to nie dziwne? Człowiek bez reszty poświęca się jakiemuś przedsięwzięciu, inne strony życia zaniedbując, i tyle tylko osiąga, że z owego przedsięwzięcia nic się nie ostaje, a owoce trudów w całkowite zapomnienie popadają.
lawrence t.decroix [s.256].
Może, pomyślałem, na tym właśnie polega wiara: na przekonaniu, że Bóg zawsze gotów jest przyjąć choćby cień dobrej chęci. s. 332.