cytaty z książki "Przewieszenie"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
-Wyglądasz jak dzikus - ocenił. -Mogłem zabrać ci golarkę.
Komisarz wzruszył ramionami.
-Teraz jest taka moda, na drwala.
-Chyba na menela.
-Zwał jak zwał - odparł Forst.
- Więcej, niż mógłbyś przypuszczać. I zapytam po raz ostatni: gdzie jesteś?
- Nad Czarnym Stawem Gąsienicowym - zełgał komisarz.
- W takim razie widzę cię w Kuźnicach za dwie godziny.
- Idzie się stąd co najmniej dwie i pół.
- Więc masz zapierdalać!
Wiktor zaciągnął się głęboko papierosem.
-Dorwę tego skurwysyna - powiedział.
-Panie inspektorze! - upominał go Osica.
-Dorwę tego skurwysyna, Panie inspektorze.
-Kocham Agatę - powiedział. - Ale jak wiesz, potrafi dużo mówić.
Wiktor powiedziałby raczej, że nadaje z prędkością kałasznikowa. I to takiego, który ma nieskończony magazynek.
-Ktoś Cię zobaczy Forst.
-Nie zobaczy - odparł komisarz, a potem odgiął oparcie do tyłu i ułożył się wygodnie, naciągając czapkę na twarz. - Jak wyglądam?
-Jak chory psychicznie.
(...) każde narodziny prowadzą do śmierci. Każde spotkanie prowadzi do rozłąki.
Accusare nemo se debet - odczytał jedną z nich Forst. - Nikt nie musi oskarżać samego siebie.
-Koniec urlopu.
Głos Osicy nie pozostawiał złudzeń, że możliwe są jakiekolwiek pertraktacje.
-Dopiero co zamówiłem bilet na Bora-Bora-odparł Wiktor.
-Nie mam zamiaru słuchać twojego ględzenia- zastrzegł podinspektor. - Weź prysznic, wytrzeźwiej, a potem zasuwaj na Jagiellońską.
-Nie mam z czego trzeźwieć.
-Nie to chcę usłyszeć, komisarzu.
-Tak jest- odparł.
-Teraz lepiej-pochwalił go Osica.- Załóż tylko jakąś wyjściową koszulę. Będziemy mieć tu dzisiaj oblężenie.
-My też organizujemy konferencję prasową?
-Na Boga, nie. A nawet gdyby, po twoich ostatnich wybrykach na antenie NSI, nie dopuściłbym cię w pobliże obiektywu.
- Myślałem, że zrobiłem furorę.
Polityka jest wszędzie - powiedział. - Szczególnie w sprawach, które dotykają newralgicznych historii.
Silnik zaskoczył, a Edmund ruszył przed siebie.
-Przydałby się panu przegląd - zauważył komisarz. -Trzeba sprawdzić paski alternatora i sprężarki.
-Tobie przydałby się przegląd mózgu, Forst.
Wiktor uniósł brwi.
-Doceniam ten przytyk, ale...
-Coś ty, do cholery, zrobił? - zapytał Osica.
I nie chodziło bynajmniej o wypadki - sam fakt bycia w górach odrywał go całkowicie od świata. Wchodząc na szlak, zostawiał cały bagaż życiowy na dole. A im wyżej się znajdował, tym mniejsze stawały się wszystkie jego problemy.
- Wszystkim wydaje się, że znają swoich najbliższych. Co tu mówić o podwładnych?
Szrebska kazała wybić na swoim nagrobku: "Witaj! I wybacz, że nie wstanę".
Ciężar dowodowy spoczywa na tym, kto twierdzi, nie na tym, kto zaprzecza.
- Dosyć - uciął Edmund i pokręcił głową. Obrócił się do drzwi i przez moment trwał w bezruchu. Forst zrozumiał, że dowódca patrzy na kaburę leżącą na komodzie.
- Spodziewałeś się kogoś innego? - burknął.
- Nie. Właśnie pana.
Nie możesz czuć się bezpieczny, komisarzu. Wiemy, gdzie mieszkasz. Wiemy, którędy jeździsz do pracy. Wiemy, gdzie szukać twojej rodziny.
- Jesteśmy Anonymous-dopowiedział Wiktor, rozkładając ręce. -Jesteśmy Legionem. Nie przebaczamy. Nie zapominamy. Spodziewajcie się nas.
W oczach Michała pojawiła się wściekłość.
- Słychać było strzały?- zapytał Gerc.
Prokurator pomyślała, że to pytanie brzmi, jakby zadał je zwolennik teorii zamachu w Smoleńsku.
Amerykanie mieli swoich hikers. Niemcy wanderers, a Hiszpanie montaneros. Polska jak zwykle była w ciemnej dupie.
Zaczęła zastanawiać się, kiedy ich relacje tak się posypały, że nabrać tchu mogła dopiero poza domem.
- Tak, tak, Forst, znam twoją maksymę. Ale wybuchło już tyle pożarów, że właściwie wszystko się pali.
Choć czy nie było tak ze wszystkimi psychopatami? Potrafili wprost idealnie wpasować się w otoczenie. A kiedy wychodził z nich potwór, wszyscy powtarzali jak mantrę, że :przecież to był taki zwykły, szary człowiek".
Edmund pokiwał głową, a komisarz wyciągnął paczkę czerwonych westów. Zapalił jednego i po raz kolejny przeczytał epitafium na grobie Olgi. Wiedział, że była ateistką lub agnostyczką, ale nie spodziewał się, że w swoim testamencie da temu wyraz. Tymczasem jedno z poleceń dotyczyło właśnie tego, co ma znaleźć się na płycie.
Szrebska kazała wybić na swoim nagrobku: „Witaj! I wybacz, że nie wstanę”.
Być może zdziwiłoby ją obcesowe podejście, gdyby nie to, że grzebiąc w przeszłości Forsta, dowiedziała się, jakim jest człowiekiem. Bezpośredni przełożony twierdził, że chodzący w czerwonych koszulach w kratę komisarz jest niesforny, działa raptownie i przynosi polskiej policji więcej szkód niż korzyści.
Accusare nemo se debet – odczytał jedną z nich Forst. – Nikt nie musi oskarżać samego siebie.
Nie jestem psychopatą” – zaczął. „Nie przesiaduję ze zwłokami swoich ofiar, nie upajam się odorem śmierci i rozkładu. Nie zabijam dlatego, by zaspokoić wynaturzone żądze. Zabijam, by żyć”.
Na moment przerwał i przeczytał swój list. Tak, początek był całkiem przyzwoity.
„Nie jestem psychopatą” – podkreślił jeszcze raz. „Jestem artystą, a zarazem publicznością dla swoich dzieł. Są moje. Nie dzielę się nimi z nikim”.
Ei incumbit probatio, qui dicit, non ei, qui negat.
Obróciła się i ściągnęła antyramę. Spojrzała na napis. „Ciężar dowodowy spoczywa na tym, kto twierdzi, nie na tym, kto zaprzecza”.
Nie wygląda to najgorzej – odezwał się Wiktor.
Adwokat wzruszył ramionami.
– Tylko tyle ma pan do powiedzenia?
– Nie wróżę z fusów.
– Nie? A wydawało mi się, że wszyscy w palestrze to robicie.
Tadeusz położył ręce na stole i splótł palce.
– Niech pan ostudzi emocje – poradził.
– Są wystudzone jak wczorajsza herbata, o której się zapomniało i zostawiło ją na noc przy uchylonym oknie.
Najważniejsze, by zachował pan spokój – dodał Gabert.
– Zachowuję.
– Żadnych burd w celi. To może ostatecznie przekreślić pańskie szanse.
– Niech się pan nie martwi, jestem pokojowy jak Nagroda Nobla.
Myślała, że zostawiła to już za sobą, ale się myliła. Niewiele trzeba było, by cały ładunek emocji na nowo eksplodował. Był jak jeden z tych niewybuchów z drugiej wojny światowej, który potrafił niezauważony przeleżeć pod ziemią niemal osiemdziesiąt lat, a potem spowodować cały szereg problemów. Ledwo go wykryto, ogradzano całą strefę wokół, wzywano saperów i spodziewano się najgorszego.
Teraz w głowie Agaty działo się coś podobnego. Ledwo go zobaczyła, w tej jego pieprzonej, czerwono-czarnej koszuli, a miała ochotę ogłosić ogólny alarm i przygotować się na nadciągające niebezpieczeństwo.