cytaty z książki "Kieszonkowy atlas kobiet"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
A Polska Matka, wiadomo, nie umiera ot tak sobie, tylko wstępuje do nieba. Normalnie bez biletu, na cwaniaka, siada na odkurzacz okrakiem i pędzi na samą górę. Tam przybija piątkę z Maryją i leci zmywać naczynia po ostatniej wieczerzy.
Kto wie, czy rano nie występuje najgorszy rodzaj depresji, polegającej na całkowitym odrzuceniu tego, co ma się dopiero stać. Nie budzimy się, nie wstajemy, nie podejmujemy starań o dobry dzień.
Polskich kobiet nie przyniósł przecież bocian, tylko znaleziono je w siatce. Reklamówce, torbie, woreczku. Noszą te swoje jakby-łożyska ze sobą od urodzin do śmierci.
Lepiej zostać w Warszawie. Tu jest tyle nieciekawych miejsc, trudno je zobaczyć w krótkim czasie. Ulice, zakamarki, dziwne sklepy i zrujnowane kamienice. Albo całe kilometry bloków. Tutaj się dopiero fajnie żyje.
Gwałt to podwinięta sukienka, rozerwane majtki, gwałtowne ruchy. I ofiara często ma szansę przeżyć. Więc to się nie liczy w skali wojennej. Czasami.
Tak, tak, jak kto młody, to mógł tak latać, a teraz to się wojna odbija na ludziach. I nikt tego nie pamięta, nikt się tym nie przejmuje, ech, i niewdzięczni gówniarze się wyśmiewają z tego nie szanują, wolną Polskę mają, godło. A emigrują.
Moment, w którym tracimy świadomość, ale jeszcze nie śpimy, jest szparą w naszym istnieniu. Może ją wykorzystać wróg, wedrzeć się do naszej głowy i nieźle w niej namieszać.
Żeby tak wszyscy zostawili w spokoju te Małe Dziewczynki. Przestali ciągle pytać, czemu są niegrzeczne. Nie protestowali, kiedy nasza córeczka zamiast nauczycielką chce zostać wokalistką garażowej kapeli. I, do jasnej cholery, nie kazali się jej odchudzać.
- I byłam na tej mszy porannej, mówię, pani kochana, a ksiądz tak pięknie opowiadał o zmarłych i tych, no, politykach.
A Polska Matka, wiadomo, nie umiera sobie ot tak sobie, tylko wstępuje do nieba. Normalnie, bez biletu, siada na odkurzacz okrakiem i pędzi na samą górę. Tam przybija piątkę z Maryją i leci zmywać naczynia po Ostatniej Wieczerzy. A jeszcze gdera pod nosem: "No cholery jedne, co oni tu nawyprawiali, barłóg taki zostawić na stole, przecież to jak dzicz jakaś, wszystko wylane, okruchy na ziemi, szmatą po łbie zdzielić, toby zaczęli szanować pracę cudzą. Najłatwiej to sobie łazić wte i nazad, głosić jakieś kocopały, a posprzątać to już nie łaska, mesjasze zasrane".
Poczekalnia słuchała, cisza zapadła, każdy sobie w głowie swoje obrazy upokorzenia oglądał. Te wszystkie upadki na prostej drodze, wypadnięcia szczęki przy imieninowym stole, zapominania adresu. Każda stara baba, każdy stary dziad ma takie grzeszki na swoim sumieniu. Tak, przyznaję się, nie kąpałam się przez tydzień, bo nie miałam siły wstać z łóżka. Nie pamiętałam imienia mojej córki, wylałam gorącą zupę na nogi. Nie napisałam kartek świątecznych, bo mi reumatyzm palce wykręcił. I większość poczekalnianych pokutników popełniło jeszcze jedno wykroczenie. Najpoważniejsze, bo wobec społeczeństwa: byłem upierdliwy, korzystałem z pomocy rodziny. Nie umarłem. Pobieram emeryturę. Oddycham powietrzem młodych ludzi.
Na bazarze rodzi się też nowa ścieżka ewolucji. Polskich kobiet nie przyniósł przecież bocian, tylko znaleziono je w siatce. Reklamówce, torbie, woreczku. Noszą te swoje jakby łożyska ze sobą od małego do śmierci. Ręce wyrobione w miejscu, gdzie wrzyna się plastikowe ucho. Jakie ma pani linie papilarne? Linux papilarus od siatux. O, długie życie bazarowe panią czeka. Ścieżka promocji przecina linię życia. Jedyna wróżba dotyczy kolejnej dostawy wyjątkowo dobrych pomidorów z Rembertowa.
Baby odbijają słowa od siebie nawzajem i zapominają włączyć słuchu.
Gospodyni jest również kierowniczką rodziny, sławną Matką Gastronomiczną. Ten matriarchat domowy, powiązany głównie z jedzeniem, zatyka usta kobietom. Jak to, nie macie władzy? Otóż wy jesteście prawdziwymi Królowymi Ogniska Domowego, don't you see? Prawdziwa władza to ta oddolna, ukryta, zamaskowana stertą talerzy i resztkami podsmażanej kaczki. Kobieta może zaplanować posiłek, czas i sposób jego podania. Pomóc sobie nie da, przepisu nie zdradzi. Natyra się w parnej kuchni, dorobi żylaków przy wiecznym pilnowaniu gazu. W nagrodę zje resztki po obiedzie, wyliże talerze, poobgryza kosteczki.
Kochane Bravo - mam trzynaście lat i od dwóch lat robię to z moim chłopakiem. Piszę, bo nie wiem, czy jak się tak długo całujemy z języczkiem, to czy możemy mieć potem dzieci? Wasza stała czytelniczka. I redakcja odpisuje, żeby o problemach dojrzewania rozmawiać z mamą, pedagogiem lub księdzem i poza tym chłopcy lubią gryzienie sutków.
Polskich kobiet nie przyniósł przecież bocian, tylko znaleziono je w siatce. Reklamówce, torbie, woreczku. Noszą te swoje jakby łożyska ze sobą od małego do śmierci.