cytaty z książki "Pan Lodowego Ogrodu. Tom I"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Zły koń! Bardzo zły, niepozytywny koń! Niedobry koń! Znaczy właściwie nie koń, tylko ten, renifer jakiś... Czy daniel... Cholera cię wie. Zły jeleń! Bardzo niedobre zwierzę wierzchowe nieznanego gatunku! Złe okapi! Brzydka żyrafa!
- Kiedy zacznie się wiec? - pytam.
- Nie wiesz? Już trwa.
Czuje się jak w szkole. Dlaczego zawsze wszyscy skądś wszystko wiedzą, a ja nie. To jak zły sen. "Do kiedy trzeba zaliczyć chemię? - Nie wiedziałeś? Do wczoraj.". A potem tak samo przez całe życie.
Powiadali, że wyszedł wprost z fal Północnego Morza i że spłodził go ich lodowaty, wściekły bezmiar, a powiła zapłodniona przez morze topielica.
Powiadali, że wyszedł z Pustkowi Trwogi, gdzie powstał jako płód czyichś nieczystych myśli, inny niż pozostałe Cienie. Inny, bo we wszystkim podobny do człowieka.
Mówili, że był synem Hinda, boga wojów, spłodzonym ze śmiertelną kobietą, podczas jednej z jego wędrówek po świecie pod postacią włóczęgi.
Mówili, że zrodził go piorun, który zabił stojącą na wydmach Sikranę Słony Wiatr, córkę wielkiego żeglarza Stiginga Krzyczącego Topora. Stała samotnie w burzy na klifie, wypatrując na horyzoncie żagla statku swojego ukochanego. Martwa, powiła płomienie i wojownika.
Mówili, że pojawił się wprost z nocy. Jadąc na wielkim jak smok koniu, z jastrzębiem siedzącym na ramieniu i wilkiem biegnącym obok.
Mówili różne bzdury.
Było całkiem inaczej.
Prawda jest taka, że wypluły go gwiazdy.
W naszym świecie trudno znaleźć pustkowie, w którym nie będzie niczego oprócz przyrody, nieba nad głową i człowieka siedzącego na kamieniu. Człowieka, którego obowiązuje jedynie to prawo, jakie ma w sercu. Przez całe moje życie, gdziekolwiek bym się ruszył i cokolwiek bym robił, kontrolowały mnie miliony przepisów. Tysiące urzędników normalizowało każdą moją myśl i każdy postępek. Na wszystko mieli procedury. Przez cały czas usiłowali się mną opiekować i uchronić przed jakimkolwiek ryzykiem. Przez całe życie czułem się, jakbym miał dwanaście lat. I miliony rodziców.
Tu nikt się mną nie opiekuje. Mogę się upić, skręcić nogę, wylecieć w powietrze dzięki własnemu ładunkowi termicznemu albo wpaść do jakiejś studni. Wszystko na własne ryzyko.
Boże, co za ulga.
Czuję się jak alkoholik na arabskim weselu.
Nieadekwatnie.
I samotnie.
-Oddałeś oko za wiedzę? - zapytał Drakkainen
-Tak. Dowiedziałem się, że jak się walczy bez hełmu, to można stracić oko.
W słuchawkach hałas. Kontrola sprawdza ostatnie parametry, nadęta suka zaczyna
odliczać co sekundę. Co za głos. Obrażona walkiria w przededniu menstruacji. Mam nadzieję,
że nigdy jej nie spotkam.
- Fajno. Ty, ja i frisbee - wycedził Wędrowiec. - Na śmierć i życie.
- Pierwsze pięć lat spędziłeś w ramionach kobiet i teraz za nimi tęsknisz. Nic dziwnego, każdy tęskni. Jednak powiem ci tylko, że kiedy przestaniesz być chłopcem, znowu w nie powrócisz. Wtedy jednak będziesz szukał obcych kobiet.
- Drakkainen. Jakiś Skandynaw?
- Jestem z Europy Środkowej. Finlandia, Polska, Chorwacja.
- Europa Środkowa... Znaczy Wschodnia, prawda? Nieposłuszne prowincje Rosji. Wsteczne, prokapitalistyczne, ksenofobiczne, szowinistyczne, niezdyscyplinowane. Takie wsiowe mędrki z krajów niedźwiedzi.
Nie przenoszę uwarunkowań kulturowych. Po prostu wierzę w prawo zysku. Uniwersalne w skali kosmicznej, proszę renifera.
Zapamiętaj, mój przyjacielu, bo jeżeli kiedyś zobaczysz prawdziwego Boga, rozpoznasz go od razu. To ten, co daje życie, co stwarza świat i do którego wszyscy dążymy. Jest dużo większy niż twoja bogini i większy nawet niż świat. Jego wielkość nie zależy od takich głupstw, jak to, co kto zjadł, jak się ubrał, z kim się ożenił albo
z kim spał. I nie potrzebuje od nikogo ofiar z krwi ani nie trzeba błaznów w czerwonych płaszczach i maskach, żeby go zrozumieć.
Twoją jedyną bronią jest mózg. Nie mięśnie, nie miecz, ale mózg. To nie będzie tak jak na filmach. Wiele razy zostaniesz osaczony albo zaskoczony. Stracisz broń albo nie zdążysz jej dobyć. Poznasz smak paniki, porażki, zmęczenia walką. Pamiętaj, giną głównie ci, którzy przestali myśleć. Poddali się. Opuścili ręce. Nigdy nie przestawaj planować. Nawet na sekundę. Wszystko jest bronią. Krzyk, omdlenie, wezwanie pomocy, łyżka albo kawałek szmaty. Każde przetrwanie to zwycięstwo improwizacji.
- Pięć razy cię już zabiłem! - wrzeszczał rozwścieczony do granic. - Przestań ŻYĆ! Co to za jakieś kretyństwa? Co za pochrzaniony świat! Zaraz tu przyleci Baba Jaga na miotle! Przejdzie kociołek i złoży mi uszanowanie!
Możesz sobie być wariatem, jeżeli jesteś bogaty.
Sama to zrobiłam, posługując się tobą – powiedziała. – Nie ma w tym nic złego i tak powinno być. To jest jak gra na cintarze. Ty grasz na mnie, ja na tobie. Poprowadziłam cię za rękę i dostałam, co chciałam. Ale nie pokonałeś mnie. Nastąpi to dopiero wtedy, gdy nie będę umiała ci się oprzeć. Gdy oddam ci się, choć nie będę chciała, i gdy będę skamleć i błagać o więcej. Gdy sprawisz, że stracę nad sobą kontrolę i nie będę mogła niczego udawać. To być może nastąpi, ale jeszcze nie teraz. Trzeba ci więcej wprawy i samokontroli. Często będziesz dawał mi zwykłą rozkosz, ale sam zauważysz, kiedy nastąpi ten moment. Wtedy, kiedy ty
zechcesz, a nie kiedy ja będę chciała. Wtedy pokonasz mnie, tak jak w każdej chwili ja mogę pokonać ciebie.
Każde przetrwanie to zwycięstwo improwizacji.
- Przyjaciel. Tęskniłem - myśli koń. - Przyjaciel. Szef. Koń był sam.
(…)
- Nazywasz się Jadran - szepcę. - Ja jestem Vuko.
- Jadran - powtarza. - Vuko i Jadran teraz razem?
- Tak - mówię. - Razem.
Bo widzisz, strzała, która zmieni lot, gdzieś musi polecieć. Wiatr, który przybędzie na wezwanie, sprowadzi sztorm albo ciszę za dwa dni. Pieśniarz wygina linie losu i zaraz potem wszystko zamienia się w węzeł. Wszystko, co tak wyszachrujesz, wraca potem dwa razy i w jeszcze gorszej postaci albo świat wokół potwornieje. Nie ma nic za darmo.
Czułem, że najważniejsze to nie myśleć. O niczym, co nie jest teraźniejszością. (...) Nigdy o tym, co będzie dalej. Nigdy o tym, co już było. Nic takiego nie istnieje. Istnieje tylko to, co teraz.
Przeczytałem miliony książek, których akcja toczyła sie w basniowych światach, jak mój tkwiących w pseudośredniowieczu. I wszędzie można było wejść do karczmy, rzucić na stół monetę i zakrzyknąć "Karczmarzu, piwa!" - zawsze chciałem tak zrobić.
Milczymy. Rozumiemy się. Ja i dziki ni to wiking, ni to pirat z drugiego końca wszechświata. I jest dobrze.
Pytaj albo milcz, ale zawsze słuchaj, o czym mówią ludzie.
Kiedy wydarza się cud, głupiec podchodzi i gapi się z otwartą gębą. Rozsądny człowiek bierze nogi za pas, bo z takich rzeczy nigdy nie wynika nic dobrego.
- Idź zawsze przed siebie. Ten, kto tropi, musi szukać zmian, a tam, gdzie się czeka, nic się nie dzieje. Pytaj albo milcz, ale zawsze słuchaj, o czym mówią ludzie. Nie wierz w nic, co nie mieszkało choć przez chwilę w twojej głowie. Nie dowierzaj nowemu mieczowi, temu, co dziewczyna powie ci w łóżku, bogom ani możnym. Nie wierz prostakom ani złym ludziom. Mogę już dostać moją miarkę czy potrzebujesz więcej rad?
Cywilizacja jest okropnie uciążliwa. Tłoczna, hałaśliwa, panoszy się i wciska w każdy zakątek.
- Spróbuj mnie zatrzymać, królu – powiedział Drakkainen cichym, strasznym głosem. – A obiecuję ci, że jeszcze dziś do południa nie będzie plemienia Szalonego Krzyku.
Byłem synem władcy. A synowie władców muszą umieć więcej, być mądrzejsi i szlachetniejsi niż inni ludzie, bo czeka ich przekleństwo rządzenia. Muszą umieć wyrzec się siebie, jeżeli trzeba. Muszą potrafić trzymać się w cuglach, bo kiedy będą już władcami, nie będzie nikogo innego, żeby ich powstrzymał. Muszą nieść los wszystkich innych na karku.
- Jak w to można oszukiwać? Przecież wszystko widać.
- W każdej grze można.