cytaty z książki "Pokochać noc"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
[...] nie jesteśmy nikim wyjątkowym. Oświetla nas od środka pojedynczy płomyk świeczki, a kiedy zgaśnie i światło zniknie z naszych oczu, jest tak, jakbyśmy nigdy nie istnieli. Nie mamy naszego życia na stałe, wypożyczamy je na jakiś czas.
Miłość jest miłością, dopóki w grę nie wchodzą dzieci. Wtedy staje się spółką handlową z gwarantowaną niestabilnością ekonomiczną.
Ciąża przeraża niektórych mężczyzn. Odczuwają ją jak stryczek.
Wróciło do niej też dawne podejrzenie, że życie – takie, jakiego dotąd doświadczyła – to szereg rozłąk. Postacie przechodzą przez scenę, niektóre zostają dłużej, ale wszystkie ostatecznie ją opuszczają.
Rozprawa [rozwodowa] pod wieloma względami była jak ich małżeństwo: powierzchowna i bezkrwawa.
Małżeństwo, mawiała jej matka, ma taką moc jak każda następna kłótnia małżonków.
Co to jest trwałe małżeństwo? Albo dobre małżeństwo? Wiedziała, że okropni ludzie miewają wspaniałe związki, jakby ta ich okropność jakoś skleiła ich ze sobą. I znała cudownych szlachetnych ludzi, którzy stawali przed Bogiem i wszystkimi przyjaciółmi, by wyznać sobie niegasnącą miłość tylko po to, by parę lat później wyrzucić tę miłość na złomowisko. Koniec końców ich dobroć – prawdziwa lub wyimaginowana – nie miała żadnego znaczenia. Z tak publicznie rozgłoszonego uczucia zostawał tylko kwas, jad, żal i coś w rodzaju przerażonego zdziwienia tym, jak mroczne stały się drogi, po których się poruszali.
[...] obrączka to tylko symbol terroru, którego źródłem jest paradygmat narzucony społeczeństwu.
[...] dopóki można, trzeba nieść w sobie pamięć o bliskich zmarłych. To po prostu obowiązek. Trzeba wejść w pole energii czy co tam zostało z ich ducha, duszy, esencji i wchłonąć to w swoje ciało. Może podczas tego przejścia jakaś drobinka ich istoty przylgnie do człowieka, wszczepi się w jego komórki? Podczas takiej komunii martwi zyskują dalsze życie. Lub coś w jego rodzaju.
- Sama niezgoda na przegraną to już wygrana – powtarzał niezliczoną ilość razy.
Na co ona odpowiadała równie często:
– Albo przegrana.
Potwory [...]nie wyglądają jak potwory, wyglądają jak ludzie. Co dziwniejsze, rzadko wiedzą, że są potworami.
[...] nie dostajemy tego, co chcemy, tylko to, z czym potrafimy sobie poradzić.
Mimo całego tego gadania o postępie, równości, postseksistowskim pokoleniu kobieta nadal nie może usiąść samotnie w barze, żeby nie zwrócić na siebie uwagi.
Starzejemy się na oczach świata, [...] ale jakoś dowiadujemy się o tym ostatni.
Mężczyzna jest historią, jaką o sobie opowiada, przeważnie kłamliwą. Nigdy nie analizuj jej zbyt dokładnie. Jeśli zdemaskujesz jego kłamstwa, upokorzysz was oboje. Najlepiej przymknąć oko na te bujdy.
Pewnie można być fotografowanym każdego dnia do końca życia, a i tak ukryć prawdę o sobie – swoją esencję – przed wszystkimi, którzy będą jej poszukiwać [...].
Jego zdaniem udawała, że mają wspólne zainteresowania, tylko żeby go „usidlić”. Odwarknęła, że w sidła łapie się tylko stworzenia, które chce się zjeść, a ona straciła na niego apetyt już dawno temu.
Obaj cuchnęli przeterminowanymi marzeniami i zestarzałymi ambicjami. Pewnie dlatego teraz pastwią się nad innymi, pomyślała Rachel.
Bezpieczeństwo to złudzenie, które sprzedajemy dzieciom, żeby dobrze spały.