cytaty z książki "Czarny humor czyli o kościele na wesoło"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Spowiadałem raz żonę cukiernika w jednej parafii, w której byłem proboszczem. Oni mi zawsze na imieniny piekli jakieś ciasto, żebym miał na plebanii do poczęstowania. No i kiedy kobieta odchodziła od konfesjonału, ja jeszcze ją zawołałem i szeptem mówię do niej:
– Pani Basiu, dwa śmietanowce. Duży i mały.
Chciałem jeden do szkoły, a drugi na plebanię.
Przywieźli mi to na imieniny, a pani Basia się śmieje.
– Co jest, pani Basiu?
– Proszę księdza, bo tam jeszcze dwie kobiety stały w kolejce do spowiedzi. Usłyszały, co ksiądz do mnie powiedział.
I jedna do drugiej mówi:
– Ty, to ja do niego nie idę, bo piec nie umiem.
Móóódlmy się za panią Waaandzię, która mi przez trzydzieści lat gotowała i nigdy nie przypaliiiła...
Drodzy parafianie. Święty Paweł wrócił już z odrobaczenia. Do odrobaczenia został nam jeszcze Święty Piotr.
-Wasz syn nie zna podstawowych prawd zawartych w Ewangelii, nie wie kiedy umarł Pan Jezus
Proszę księdza prefekta, my mieszkamy pod lasem, do nas żadne wiadomości nie dochodzą. Myśmy nawet nie wiedzieli, że chorował.
Film "Ranczo" ukazał, jak to gospodyni rządzi na plebanii. I faktycznie są takie plebanie, potwierdzam. Była już godzina dwudziesta pierwsza, ale jakaś tam pilna sprawa wypadła do proboszcza.
Dzwonią. Otwiera gospodyni:
- W jakiej sprawie?
- My do księdza proboszcza
- Za późno. My już z proboszczem śpimy.
Biskup Władysław Miziołek zawsze podczas wizytacji kanonicznej spotykał się popołudniami z małymi dziećmi; błogosławił zarówno dzieci, jak i kobiety spodziewające się potomstwa.
No więc na sumie proboszcz mówi:
- A na godzinę szesnastą zapraszamy na spotkanie małe dzieci, matki z małymi dziećmi oraz matki spodziewające się dziecka z biskupem Władysławem Miziołkiem.
Idzie ksiądz proboszcz po kolędzie, późno już, a tam stoi paru takich meneli...
- Latareczka, księżulku wyskakujemy... Pieniążki, zegareczek, portfel...
A drugi go szturcha:
- Jezu, ty... To nasz proboszcz.
- O... Bardzo księdza przepraszamy. - Z powrotem mu to wszystko zakładają i mówią: - Odprowadzimy księdza proboszcza do domu, bo tu się tyle hołoty kręci...
A ze zwiastowaniem było tak: Anioł Gabriel zesed z nieba i mówi: "Dzień dobry, Marysiu, bedzies matkom Syna Bozego". Maryja odpowiedziała: "Nie będę". A on jej na to: "Bedzies, bedzies" i wrócił do nieba.
- Żegnamy cię, Bronku, stojąc tak nad trumną... No żegnamy cię, Bronku, cóż powiedzieć w takiej chwili? Życzymy ci szczęścia na nowej drodze życia...
Biurokracja to zaraza, która wciska się wszędzie, nawet w życie Świętego Kościoła. Kiedyż jeden proboszcz dostał z kurii ankietę do wypełnienia: "Jaka jest odległość między kościołem a cmentarzem?". Napisał: "Taka sama jak w zeszłym roku". A na pytanie, czy na parafii są jakieś zabytki lub dzieła sztuki odpowiedział: "Zabytkiem jestem ja, a mój wikary to jest dzieło sztuki.".
Wyszedłem na ranną mszę, sami starsi ludzie w kościele (jak to się mówi, stary testament).
Kopalnią humoru są intencje pielgrzymkowe. Na pielgrzymkach jest zwyczaj, że intencje pisze się na kartkach i potem, w czasie modlitwy różańcowej, ktoś je odczytuje:
- Panienko Jasnogórska, proszę Cię, żeby główny porządkowy zwrócił wreszcie na mnie uwagę.
Albo inna intencja:
- Panienko Jasnogórska, proszę Cię o szczęśliwe rozwiązanie dla mojej babci... - my w śmiech, a tu słychać szelest karki i kleryk odwraca stronę: -...jej trudnych życiowych spraw.