cytaty z książki "Alex"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Mówi się, że umysł jest po to, by umożliwić człowiekowi przetrwanie, usuwa przykre wspomnienia i zachowuje tylko te dobre.
(...) młode sentymentalne dziewczyny i wielokrotne morderczynie to często istoty o wrażliwym sercu.
Pracuje się z ludźmi przez całe lata i w gruncie rzeczy się ich nie zna. Niech tylko zdarzy się jakiś wypadek, tragedia, choroba, śmierć- nagle się okazuje, do jakiego stopnia to wszystko, co się o człowieku wiedziało, opierało się na przypadkowo zasłyszanych informacjach.
Trzeba powiedzieć, że Louis jest bogaty, bardzo bogaty. Z jego majątkiem jest jak z wagą komisarza Le Guena, nikt nie wie ile, ale wszyscy wiedzą, że dużo i na pewno ciągle coraz więcej.
Udawanie, że się rozważa wszystkie za i przeciw, służy tylko temu, by kontrowersyjną decyzję ubrać w pozory racjonalności.
Życie nas zawsze dopadnie, nie ma na to rady, nigdy mu się nie wywiniemy, nigdy.
Choćby się nie wiem jak nad tym głowić, nasi rodzice i to, co ich połączyło, często pozostaje dla nas prawdziwą zagadką.
Sędzia Vidard jest bardzo zadowolony. To samobójstwo jest logicznym dowodem na jego umiejętność analizy, jego pomysłowość i upór. Jak wszyscy próżni ludzie, to, co zawdzięcza szczęściu lub okolicznościom, przypisuje własnemu talentowi.
Mówi się, że pierwsze minuty spotkania zawierają w miniaturze to, czym okaże się cały związek.
Porwanie jest przestępstwem szczególnego rodzaju: odwrotnie niż w przypadku morderstwa, ofiary się nie widzi, trzeba ją sobie wyobrazić.
- To bardzo do pana podobne- mówi Camille. - Nie ma pan dość odwagi, by powiedzieć, co pan myśli, nie ma pan dość otwartości, by myśleć tak, jak pan mówi.
Alex nic prawie nie je, doszczętnie opadła z sił, ale przede wszystkim psychicznie jest z nią coraz gorzej. Siedzenie w tej klatce więzi ciało, lecz duchem przenosi w stratosferę. Godzina spędzona w takiej pozycji- i człowiek płacze. Dzień- i wydaje mu się, że umiera. Dwa dni- i mu odbija. Trzy- i popada w obłęd. A teraz Alex sama już nie wie, od jak dawna siedzi zamknięta i zawieszona w powietrzu.
Zdjęcie oddaje tylko rzeczywistość. Rysunek to rzeczywistość, nasza rzeczywistość wzbogacona o naszą wyobraźnię, fantazję, kulturę, nasze życie.
Camille odbył z panią Prevost długą rozmowę na korytarzu, pragnąc ją przygotować na to, co ją czeka, na ten wstrząs, jakim będzie dla niej widok tylu osobistych przedmiotów należących do jej córki, kiedy była dzieckiem, potem nastolatką i młodą dziewczyną, zwykłych bezwartościowych drobiazgów, których widok w dniu śmierci dziecka sprawia niewyobrażalny ból.
Morderczyni nie żyje. To jak obwieszczenie w średniowieczu o zabiciu wilka, wiadomo, że oblicza świata to nie zmieni, ale sprawia ulgę i rodzi poczucie, że czuwa nad nami wyższa sprawiedliwość.
- Kiedy świadek pyta, czy mamy dowody - mówi Camille - oznacza to, że nie neguje już ustaleń. Stara się tylko zabezpieczyć.
Sprawia wrażenie, że jeśli natychmiast nie wyląduje z nią w łóżku, to wróci do domu i z broni myśliwskiej wystrzela całą rodzinę.
Vasseur to taki facet, który powiedziawszy coś obleśnego, porozumiewawczo zagląda słuchaczowi w oczy. Tego typu zachowania spotyka się często u starych lowelasów, u impotentów, u zboczeńców, po prostu spotyka się często u mężczyzn.
Camille tysiące razy w życiu potrafił wczuć się w emocje ludzi, którzy dopuścili się zbrodni w afekcie. Takich, którzy zamordowali bez premedytacji, pod wpływem gniewu, zaślepienia. Mężczyzn, którzy udusili żonę, żon, które zadźgały męża, synów, którzy wypchnęli ojca przez okno, ludzi, którzy strzelali do swoich przyjaciół, którzy zamordowali syna sąsiada; aresztował takich dziesiątki i teraz szuka w pamięci przypadku inspektora policji, który z broni służbowej oddałby strzał prosto w czoło sędziego.
Na razie dziewczyna jest wyłącznie ofiarą. I nieznalezienie jej, kiedy człowiekowi za to płacą, to więcej niż błąd. W takiej sytuacji twierdzenie, że jest wielokrotną morderczynią, jest niezbyt skuteczną linią obrony.
- A pani co teraz robi? (...)
- Leżę. W łóżku.
Żadnego szarżowania, żadnego niskiego słodkiego głosu, żadnego zbędnego folkloru; tylko tyle, by wywołać niepewność, skrępowanie. Jeśli chodzi o ton, jest to czysta informacja, jeśli chodzi o treść- otchłań znaczeń.
Atmosfera w pokoju przywodzi na myśl schyłek letniego dnia, gdy raptem okazuje się, że nadciąga burza, której zwiastunów nikt nie zauważył, i nagle do człowieka dociera, że wyszedł nieprzygotowany, że niebo zdążyło już pociemnieć, a do domu jeszcze daleko.
- Ta wasza zagrywka jest jak stary skecz- mówi Vasseur. - Golden boy, który przegląda akta, łachmyta, który zadaje pytania, i karzeł, który bawi się w kolorowanki w głębi klasy...
(...) W Camille'u zawrzała krew. (...)
- A jak myślisz, żałosny dupku, dokąd ciebie zaprowadzi twój skecz: "A tak, dymałem ją, jak miała dziesięć lat, i uważam, ze było świetnie".
- Czy Alex wspominała coś o ojcu? To znaczy, czy zadawała jakieś pytania? Chciała się z nim zobaczyć?
- Nie. Wszystko, co trzeba, miała w domu.
- Pana i waszą matkę.
- Miłość i autorytet.
- Jak pan woli.
Sędzia to trzydziestoletni facet (...). Szczupły, oschły, w garniturze w delikatne prążki, w mokasynach i ze złotymi spinkami w mankietach. Takie detale wiele mówią o człowieku. Sędzia wygląda, jakby urodził się już w garniturze i pod krawatem. Choćby maksymalnie popuścić wodze fantazji, nie sposób wyobrazić go sobie na golasa.
Człowiekowi, który wkracza na miejsce zbrodni, towarzyszy rodzaj specyficznego napięcia, czuje to we własnym żołądku i słyszy we własnym głosie.
To było silniejsze od niego i przynajmniej ten raz mu się udało. Pięć uderzeń i ani jednego więcej (...) ale mimo wszystko... żeby o trzeciej nad ranem stukać młotkiem w ścianę... Pierwsze uderzenie zaskakuje, drugie budzi, trzecie zastanawia, czwarte oburza, przy piątym wali się pięścią w ścianę... ale szóstego nie słychać, zapada cisza, Camille może zawiesić autoportret Maud na ścianie salonu.