cytaty z książek autora "Julie Kagawa"
Można zginąć na tyle ciekawych sposobów: zostać nadzianym na szklany miecz, zaciągniętym pod wodę i zjedzonym przez kelpię, zamienionym w pająka albo krzak róży na wieki wieków...- spojrzał na mnie.- To co, idziesz?
- Zamknij się! - Łzy zalały mi oczy. Mrugałam, aby się ich pozbyć. - Nie możesz mnie zmusić do podejmowania takich decyzji. Ty też jesteś dla mnie ważny, do cholery. Nie zostawię cię tutaj, więc się po prostu zamknij.
- No i co z tego? [...] Mówisz mi, że nie zdradzę przyjaciół i rodziny. Jeśli to słabość, to chcę taką mieć.
Zacisnął palce na mojej dłoni i pociągnął mnie za sobą. Zaskoczona, zachwiałam się, spojrzałam na niego, a potem mnie pocałował.
- Puk, nie! - Złapałam go za rękaw. - Nie walcz z nim. Ktoś może zginąć.
- Pojedynki na śmierć i życie zwykle kończą się w ten sposób.
Miał na sobie proste ciemne spodnie i białą koszulę, a u pasa miecz. Nadal niebezpieczny. Nadal nieludzki i zabójczy. Nadal był najpiękniejszą istotą, jaką kiedykolwiek widziałam. Jego srebrzyste oczy odnalazły mnie i skłonił głowę.
- Ależ jestem pokręcona – wyszeptałam, padając na łóżko. Pęknięcia w suficie uśmiechnęły się do mnie szyderczo. – Co ja mam zrobić? – jęknęłam.
- Najlepiej rozpaczać w ciszy, żebym mógł zasnąć.”
A ja uśmiechnęłam się, widząc ich emocje tak wyraźnie, jakby były pięknym obrazem - niebieski smutek, szmaragdową nadzieję, szkarłatną miłość. Byliśmy połączeni, wszyscy. Nikt, elfy, bogowie ani nieśmiertelni nie mogli tego zmienić.
Och, to nagle jesteśmy mili? - Puk nie ruszył się z miejsca. - A może najpierw wypijemy herbatkę? Podam w kubeczku "pocałuj mnie w tyłek".
- One wszystkie widzą tylko zewnętrzną skorupę, a nie to, kim naprawdę jestem, w głębi. A ty tak. Przejrzałaś moje uroki i iluzje, nawet te, które okazuję swojej rodzinie, tę farsę, którą gram, by przetrwać. Ty dostrzegłaś, kim naprawdę jestem, a mimo to wciąż tu jesteś. - Przesunął kciukiem po mojej skórze, pozostawiając pasmo lodowatego żaru. - Jesteś tu, a jedyny taniec, jakiego pragnę, to ten.
Tylko przyjaciele" nie całują się w pustej sypialni.
"Tylko przyjaciel" nie przyprawialby mnie o dziwną lekkość za kazdym razem, gdy staje w dzwiach. Czy ta tajemnicza, dziwna mieszanka emocji oznaczała miłość?
Nikomu nie wolno jej tknąć - odezwał się lodowatym tonem Ash. - Dotknijcie jej, a zamrożę i zawekuję wam jaja. Jasne?
-C...czego chcesz? [..]
-Człowieku - powiedział, a jeśli koty potrafią mówić protekcjonalnym tonem, to temu udało się doskonale -zastanów się nad niedorzecznością swojego pytania. Siedzę na swoim drzewie, nikomu nie wadzę i namyślam się, czy powinienem dziś zapolować, gdy nagle pojawiasz się jak wystrzelony z katapulty pocisk i płoszysz wszystkie ptaki w promieniu kilku kilometrów. A potem masz czelność pytać mnie, czego ja chcę.
Cóż za kłamstwo. Nawet jak skończę dziewięćdziesiątkę, zapadnę na starczą demencję i zapomnę wszystko, to wspomnienie zimowego księcia będzie jak świecąca latarnia morska, która nigdy nie gaśnie.
Wróg, którego się zna, jest zawsze lepszy od takiego, którego nie widzisz.
Przez chwilę, Mroczny książę wyglądał na rozdartego, balansując między uczuciami a obowiązkiem, jego oczy prosiły o wybaczenie.
-To będzie bardzo niebezpieczne?
-Pewnie, okropnie niebezpieczne[...] właśnie dlatego to takie zabawne. Można zginąć na tyle ciekawych sposobów.
Śmiertelnicy tracą wiarę we wszystko poza nauką. Nawet ludzkie dzieci są pochłonięte podstępem. Śmieją się ze starych opowieści, a przyciągają je najnowsze gadżety, komputery, gry wideo. Nie wieżą już w potwory i magię. Wraz z powiększaniem się miast technologia przejmuje świat, wiara i wyobraźnia znikają, a my wraz z nią.
Rozmowa Grimalkina z Meghan na stronie 184-185,
,,Żelazny król" - Julie Kagawa.
Twoja lojalność to twój słaby punkt, a twoi wrogowie na pewno ją przeciw tobie wykorzystają.
Myślałem, że los spłatał mi okrutnego figla. Że dziewczyna, która mogłaby być lustrzanym odbiciem Arielli, dotrzymywała towarzystwa mojemu zaprzysięgłemu wrogowi... Tego było za wiele. Chciałem zabić was oboje.
- Ale potem spotkałem cię na Elizjum i... - Zamknął oczy. - I wszystko, co uznałem za stracone na zawsze, zaczęło powracać. To było nie do wytrzymania. Podczas Elizjum kilka razy rozważałem, czy cię nie zabić, po to tylko, by powstrzymać to, co będzie moim upadkiem. Nie chciałem tego, nie chciałem nic czuć, zwłaszcza do dziewczyny, półczłowieka, i to córki Letniego Króla. - Westchnął smutno. - Od kiedy wkroczyłaś do krainy Nigdynigdy, stałaś się moją zgubą. Nie powinienem był przyjmować tamtej umowy.
- Poszłaś za mną - wyszeptał, a w jego głosie słyszałam podziw, niedowierzanie i ulgę.
Podeszłam do niego, uśmiechając się przez łzy.
- Chyba nie sądziłeś, że puszczę cię tak samego, co?
- Mogłem mieć tylko nadzieję. - Ash podszedł i przytulił mnie, przyciągając do siebie z rozpaczliwą ulgą.
- Nie odchodź - wyszeptałam, obejmując go mocniej. - Nigdy więcej mnie nie opuszczaj. Zostań ze mną. Na zawsze.
Zimowy książę uśmiechnął się delikatnie i zbliżył swoje usta do moich.
- Przysięgam.
Ale ta melodia, tajemnicza i zarazem tak niesamowicie mi znajoma, łapała mnie za serce i wypełniała smutkiem oraz poczuciem straty.
- Ash! - wrzasnęłam i ruszyłam chodnikiem. - Ash!
- Jeśli dalej będziesz tak krzyczeć, obudzisz całą okolicę.
- Nie ma mowy, ty konserwo - prychnął Puk, gdy zaczęliśmy się cofać w stronę granic wioski. - Mam lepszy pomysł. Zostań tu, a my skoczymy po Oberona, który rozedrze cię na strzępy i zakopie je tak daleko od siebie, że już nikt nigdy nie złoży cię z powrotem do kupy.
Tamto polowanie było całe dni temu. Bardzo prawdopodobne, że już o tobie zapomniał
Chciałam zasnąć. Chciałam się położyć i zapomnieć o wszystkim, a potem obudzić się w świecie, gdzie nie strzelano do najlepszych przyjaciół i nie porywano młodszych braciszków. Chciałam, żeby to wszystko się skończyło i żeby moje życie wróciło do normalności.