cytaty z książek autora "Deborah Harkness"
Król zwyczajnie tkwi w miejscu, poruszając się przy każdym ruchu o jedno pole. A królowa może poruszać się tak swobodnie. Myślę, że wolałbym raczej przegrać niż pozbawić ją tej wolności.
strasznie było by umrzeć, nie wiedząc, co to prawdziwa miłość
-Mogę ci powiedzieć jako naukowiec, Diano, że nie ma czegoś takiego jak normalność. - Jego głos,zaczynał tracić ostrożną łagodność. - Normalność to bajeczka na dobranoc dla dzieci,jedna z baśni, jakie ludzie opowiadają sobie, żeby czuć się lepiej,gdy stają wobec obezwładniającej oczywistości, że to, co dzieje się naokoło, w żadnym razie nie jest " normalne ".
Dziwnie było nie widzieć jego nóg. Przyzwyczaiłam się do tego, że były na widoku.
- Wydaje mi się, że to sprawiedliwa zmiana - stwierdził Matthew. - Ja twoich nóg nie widziałem od dawna, jeśli nie liczyć czasu spędzanego w sypialni.
- Omni fine initium novum - powiedział, rozglądając się po posiadłości swojego ojca, jakby wreszcie przybył do domu. - W każdym końcu kryje się nowy początek.
Pamięć była krótka, a historia nieżyczliwa. Tak to już jest na tym łez padole.
Zaczyna się od nieobecności i pragnienia. Zaczyna się od krwi i strachu. Zaczyna się od księgi czarownic.
- A jeśli spróbujesz się wykręcić, twierdząc, "że nie do ciebie należy ta opowieść", rozprawię się z tobą.
- Czyli czujesz się doskonale. - Wargi Matthew zadrżały. Pocałował mnie w czoło. - Kocham cię, ma lionne.
- Proponuję, byś te miłosne wyznania zostawił na później i dał ciotuni czas, żeby doszła do siebie.
- Czemu wszyscy doradzają mi, jak mam się zajmować własną żoną? - wrzasnął Matthew
- Chodźmy do domu - dokuczało mi ciągle rwanie w kolanie i czułam, że zaraz padnę ze zmęczenia. Po kilku niepewnych krokach Matthew wziął mnie jak dziecko na plecy i poniósł w zapadającym mroku. - Dziękuję jeszcze raz za to, że mnie znalazłeś - szepnęłam na widok domu, obejmując go za szyję. Wiedział, że tym razem nie mówię o La Pierre.
- Przestałem szukać już dawno temu. Ale zobaczyłem cię nagle w Bibliotece Bodlejańskiej w święto Mabon. Historyczka. I do tego czarownica. - Pokręcił z niedowierzaniem głową.
Wolałabym te chwile z tobą – nawet tylko jedną noc – niż stulecia z kimś innym.
(...) kochanie kogoś nie zawsze wystarczy, żeby uchronić go przed krzywdą.
Daj mi poznać mój kres i miarę moich dni, żebym mógł uświadomić sobie moją kruchość. Moje życie nie jest dłuższe niż szerokość mojej dłoni. To tylko chwila, w porównaniu z twoim".
Szukałem cię od urodzenia...(...) A odkąd cię znalazłem, przez cały czas czułem cię w ramionach, słyszałem wspólne bicie naszych serc. Strasznie byłoby umrzeć, nie wiedząc, co znaczy naprawdę kochać...
- Właśnie zabiłam człowieka! To nie najlepszy moment na dyskusję o ślubie. - Bzdura. Śluby i rozlew krwi to rodzinna tradycja de Clermontów - odparł szybko Philippe. - Wygląda na to, że bierzemy sobie na pary tylko te stworzenia, których pragną inni. Trudne to.
- Mówiłem już, żebyś przestała mnie idealizować - odparł krótko.
Oderwał ode mnie wzrok, ale zdążyłam dostrzec w nim rozpacz.
- A więc to także ze względu na mnie? Wciąż chcesz dowieść, że nie zasługujesz na miłość?
Opuścił ręce i zacisnął je w pięści. Rozwarłam je, a potem położyłam na moim brzuchu.
- Dotknij naszego dziecka, spójrz mi w oczy i powiedz, że nie ma szans na inne zakończenie tej historii.
Matthew uśmiechał się z miną kogoś, kto znalazł się w domu wariatów, ale jest zbyt grzeczny, żeby o tym wspomnieć.
Słysząc to Matthew pokręcił głową i skorzystał z okazji (ponieważ wszyscy byli akurat czymś zajęci), żeby przydybać mnie za drzwiami lodówki. Miałam przekrzywioną spódnicę i zmierzwione włosy, gdy do środka wszedł z naręczem drew nasz syn.
- Zgubiłeś coś za lodówką, Matthew? - spytał Marcus z najzupełniej niewinną miną.
- Nie - mruknął Matthew i ukrył twarz w moich włosach, żeby chłonąć zapach mojego podniecenia. Pacnęłam go lekko po ramionach, ale on przycisnął mnie jeszcze mocniej.
(...) jeśli kogoś naprawdę kochasz, będziesz kochał również to, czego ten ktoś w sobie najbardziej nienawidzi.
- Tym, co najbardziej wyróżnia ludzi, jest ich umiejętność przekręcania faktów i zaprzeczania. Ja mam moją siłę i długowieczność, ty masz magiczne zdolności, demony wyróżniają się niesamowitymi twórczymi talentami. A ludzie potrafią tylko wmawiać sobie, że wszystko jest na opak, a czarne jest białe. To ich specjalność.
Moje serce już nie wie, gdzie ja się kończę, a gdzie ty zaczynasz.
- Na pewno ksiądz nie pozwoli Philippe'owi na coś nazbyt pogańskiego. Sama ceremonia musi być katolicka. - Rodzina nigdy nie używa słów „na pewno" i „Philippe" w jednym zdaniu. To się zawsze źle kończy.
Ci, którzy potrafią odpędzić strach, doświadczą wybaczenia i zrozumienia.
Każdego dnia tęsknię za Philippe'em. Słońce wstaje, a moje serce woła do niego. Czekam w napięciu na jego głos, ale jest tylko cisza. Łaknę jego dotyku. Gdy słońce zachodzi, kładę się ze świadomością, że mojego ukochanego nie ma już na tym świecie i nigdy nie ujrzę jego twarzy.
,,Normalność” to bajka na dobranoc, którą ludzie opowiadają sobie, żeby lepiej się poczuć w obliczu przytłaczających dowodów, że większość tego, co dzieje się wokół nich, wcale nie jest normalna.