cytaty z książki "Fakap, czyli moja przygoda ze start-upem"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Steve Jobs zwykł przytaczać zjawisko zwane “bozo explosion”, które przetłumaczyć można jako “efekt płotki”. Fenomen polega na tym, że płotki - przeciętniacy zatrudnieni na początku istnienia firmy - szybko awansują i zaczynają szefować działom. Płotki muszą od teraz zatrudniać innych pracowników, no i oczywiście wolą dawać pracę innym płotkom. Guy Kawasaki, który pracował z Jobsem w Apple’u, ujął to tak: „Gracze drugoligowi zatrudniają graczy z trzeciej ligi, żeby mogli czuć się od nich lepsi, a zawodnicy z trzeciej ligi zatrudniają zawodników czwartoligowych”.
Kłopot z płotkami jest taki, że płotki nie wiedzą, iż są płotkami. Wydaje im się, że są rekinami biznesu, co czyni ich naprawdę upierdliwymi, ale także niewiarygodnie zabawnymi – w zależności od punktu widzenia. Psychologowie określają to efektem Krugera-Dunninga, nazwanym na cześć dwóch uczonych, którzy w badaniach wykazali, że osoby niewykwalifikowane nie dostrzegają swoich braków, znacznie przeceniając umiejętności, a do tego nie potrafią zauważyć talentu u innych, wysoce wykwalifikowanych ludzi.
(...) przytakuje mu bez końca, rzucając na wiatr bełkot i żargon w rodzaju: KPI, DRI, SLA, TOFU, MOFU, SFTC I SMB. Nie mam pojęcia co to znaczy.
Problem polega na tym, ze Czacha nie kłamie. Przeszedł pranie mózgu. Co gorsza, własnoręcznie nastawił pralkę. Na własne życzenie został korposzczurem, tyle że nie wyrobił na zakrętach w kołowrotku.
(bańka finansowa) Ja popieram stanowisko, że "bańka" opisuje okres, kiedy wycena wartości firmy nie wynika z wyników finansowych spółki - a tak się dzisiaj dzieje. Dolina Krzemowa po raz drugi w ciągu dwóch dekad oficjalnie funkcjonuje w oderwaniu od rzeczywistości i nawet najmądrzejsi, najbardziej rozgarnięci inwestorzy zarzucają wszelką nadzieję i przyznają, że nie potrafią odróżnić dobrych pomysłów od kiepskich. Zaczynają więc po prostu topić pieniądze, w czym się da, licząc na łut szczęścia, że przypadkiem obstawią zwycięzcę i wygrają złoty los na loterii.
Na szkoleniu uczymy się, że te miliardy e-maili, którymi zasypujemy świat, to wcale nie spam. Nasze wiadomości to raczej "sympatyczna treść marketingowa".