cytaty z książki "Komornik III. Kant"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Ja to bym chciał, żeby Archanioł Michał upadł i sobie głupi ryj rozwalił.
Człowiek, któremu odebrać nadzieję, potrafi być naprawdę przerażający. Tej prostej prawdy Góra nigdy nie rozumiała, a my, Komornicy, znaliśmy ją aż nadto dobrze. Nie wolno, nigdy nie wolno odebrać Dłużnikowi ostatniej drogi ucieczki - bo wtedy, przyparty do muru, nie walczy już o swoje życie.
Walczy, żeby zrobić ci na złość.
Umówmy się: punkt widzenia zawsze zależy od punktu siedzenia, a moralność Kalego dotyczy każdego z nas. Różnica między zbrodnią a patriotyzmem sprowadza się do tego, kto akurat kogo.
- Z raz obranej dro-ogi nie zawracaj w tył, nie opuszczaj wia-ary, tralalalala….
Szedłem coraz głębiej w Rewers, nucąc pod nosem urywki popowych piosenek z czasów Przed. Ściana deszczu i bagna zostały już za mną, teraz wszystko wokół spowijał bezlitosną szadzią mróz.
- Odrodzony dla świata! – ryknąłem, aż echo poniosło się po pustych skorupach budynków.
Zatrzymałem się, rozłożyłem szeroko ręce. Potoczyłem wzrokiem po spowijającej wszystko ciemności, gęstniejącej w mroku wyziębionych mieszkań.
- No chodźcie!! Chodźcie tutaj, pokażcie się tylko! Ja, Ezekiel Siódmy, były Komornik na usługach tych skurwysynów z Góry, wyzywam was!
Głos odbił się od ściany bloku, ścichł i zamarł. Pozostała tylko dzwoniąca w uszach cisza, bicie mojego serca i ciężki oddech. Nie było demonów, nie było zjaw ani potworów. Był tylko pusty, martwy świat, przez który parłem naprzód. Niczym kometa złożona z płynnej nienawiści i palącego gniewu na niesprawiedliwość Bożą.
- Była jeszcze dziewczyna.
Święty pokiwał głową, wreszcie wyciągnął ze sterty właściwy kamień.
- Ach. No cóż, to dużo tłumaczy. Od nich zawsze zaczynają się kłopoty, prawda? Wszystko jest ułożone i uporządkowane, dopóki któraś się nie pojawi.
Jeśli pisane nam było obciągnąć sromotny wpierdol, to nie ma co niepotrzebnie mnożyć bytów i bezimiennych grobów.
A jeśli jakimś cudem wygramy i damy radę, cóż- im nas mniej będzie, tym więcej chwały przypadnie na twarz.
Ostateczne rozwiązanie kwestii ludzkiej jest tylko funkcją czasu...
Pieprzone życie niewykorzystanych szans i niespełnionego potencjału. Zamiast się cieszyć tym , co miałem, ciągle biegłem nie wiadomo dokąd. Uciekałem stojąc w miejscu.
Od tej pory moje istnienie to już nie "tak było", a wyłącznie "tak chciałem".
Nasze dni i tak są policzone, nie? No więc lubię myśleć, że to ja trzymam liczydło. Chociaż jednym palcem. Że jeśli mam zginąć, to przynajmniej walcząc.
Uruchomiono więc starą jak świat procedurę: jeśli czegoś nie rozumiemy, to najprościej jest to zniszczyć.