cytaty z książki "Tu się nie zabija"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
[…] – Masz nową w zespole.
Budryś opadł z powrotem na krzesło, patrząc na przełożonego z niedowierzaniem.
– Nową co? Drukarkę? Bo chyba nie osobę.
Teofil zerknął na dokumenty leżące przed nim – to było silniejsze od niego. Zaraz też zrobiło mu się najpierw słabo, a potem niespodziewanie dla samego siebie odczuł ulgę, że wszystko wyszło na jaw. Może to i dno, ale przynajmniej poczuł je pod nogami.
Podniósł wzrok na Budrysia, który opierał brodę na zwiniętych pięściach i milczał z nieprzeniknioną miną.
– Co… khm! – odchrząknął Teofil, bo jakoś zaschło mu w gardle. – Co teraz?
Budryś wyprostował się, sięgnął do kieszeni kurtki i wyjął z niej paczkę papierosów. Wytrząsnął jednego i zapalił.
– Teraz, panie Kwaśny – powiedział, zaciągając się – to pan nam wszystko ładnie opowie o tym waszym przekręcie.
Teofil łypnął na niego okiem.
– Tu się nie pali – rzucił.
Budryś w odpowiedzi dmuchnął na niego dymem.
– Tu się też nie zabija, a jednak mamy trupa.
Może to i dno, ale przynajmniej
poczuł je pod nogami.
Pan Edzio był miłośnikiem wszystkiego, co wyspiarskie. Teoretycznie przyjmował od ludzi odzież wierzchnią i wydawał na nią numerki, dzierżył także wszystkie klucze do sal, jednak kiedy zanurzał się w swój anglosaski świat, można było spokojnie wynieść z portierni wszystko, łącznie z panem Edziem i jego laptopem.
Weekendowy program Jureczka był, jak zwykle, bardzo napięty. Święto Niepodległości należało w końcu uczcić polskimi wyrobami tradycyjnymi. Świętować zaczęli już w piątek, skończyli w niedzielę i prawdę mówiąc, trochę się te dni zlewały Jureczkowi w jedno.