cytaty z książek autora "Keith Richards"
Jego ego zrobiło się tak wielkie, że nie mieścił się w drzwiach.
Dzień, który miał się nigdy nie skończyć. Przygnębienie i nic na horyzoncie. Nuda jest jak choroba, i na nią nie cierpię, ale tamte chwile były najgorsze. „Chyba stanę na głowie i spróbuję zrecyklingować prochy”.
Jeśli chcesz zostać gitarzystą, to zacznij od akustycznego instrumentu, a dopiero później przejdź na elektryczny. Nie myśl, że z miejsca będziesz Townshendem albo Hendriksem, bo potrafisz robić uui uuui uuaa uuuaa i znasz parę elektronicznych sztuczek. Najpierw musisz ją poznać. Iść z nią do łóżka. Nie masz pod ręką kobiety, to śpij z gitarą. Ma nawet właściwy kształt.
Kiedy trzy tysiące dziewczyn na twoich oczach zdziera majtki i rzuca je na scenę, zdajesz sobie sprawę, że wyzwoliłeś wielką moc.
Ludzie tak naprawdę nie słuchają muzyki, tylko chcą być częścią tej przemądrzałej enklawy.
Nawet teraz, gdy otwieram futerał ze starą drewnianą gitarą, mam ochotę do niego wskoczyć i zamknąć wieko.
Siedzisz z jakimiś facetami, grasz i wzdychasz: „Och, tak!”. To uczucie warte jest więcej niż cokolwiek innego. W pewnym momencie orientujesz się, że na chwilę opuściłeś planetę i nikt nie może cię dotknąć. Unosisz się, ponieważ jesteś z bandą facetów, którzy chcą robić to samo co ty. A kiedy się udaje, skarbie, dostajesz skrzydeł. Wiesz, że byłeś gdzieś, gdzie większość ludzi nigdy nie dotrze, w bardzo szczególnym miejscu. Ciągle chcesz tam wracać i lądować na ziemi, a kiedy lądujesz, dostajesz kopa. Zawsze chcesz tam wracać. Latasz bez licencji.
Ludzie pytają: „Dlaczego nie dasz sobie z tym spokoju?”. Nie mogę iść na emeryturę, zanim kopnę w kalendarz. Nie sądzę, że rozumieją, co mam z grania. Nie robię tego dla kasy ani dla was. Robię to dla siebie.
Nie polega to na tym, że jedna osoba jest fantastyczna, a reszta do dupy, wszyscy są powiązani. Im dalej zaś zagłębisz się w historię muzyki – a blues sięga lat dwudziestych XX wieku – ponieważ słuchasz nagrań, tym częściej myślisz sobie: dzięki Bogu za możliwość nagrywania. To najwspanialsza rzecz, jaka nam się przytrafiła od wynalezienia pisma.
Od pierwszych chwil dobrze czułem się na scenie. Denerwujesz się na myśl o wyjściu przed grupę ludzi, ale dla mnie to było jak wypuszczenie tygrysa z klatki. Może to inna wersja motyli w brzuchu. Możliwe. Zawsze czułem się na scenie komfortowo, nawet jeśli nawalałem. Jak pies: to mój teren, oznaczę go. Póki tu jestem, nic nie może mi się stać. Jedyne, co mogę, to spieprzyć swoją grę. Poza tym bawię się świetnie.
Publiczność machała dmuchanymi palmami. Niech będą błogosławieni. Moja publika jest wspaniała. Trochę złośliwych uśmieszków i dowcip zrozumiały tylko w naszym kręgu. Spadam z drzewa, a oni mi je dają.