cytaty z książek autora "Mikkel Birkegaard"
Gdybym tak mógł usłyszeć, jak przemawiają. Historia w historii o historii.
Dlatego, że pan nie słuchasz, nie słuchasz tak naprawdę. A gdy się już nauczysz słuchać, jesteś zgubiony.
Teksty bez czytelników niczego nie mówią. Potrzebni są czytelnicy, a wtedy książki mówią, oj, mówią. Ba, one wręcz śpiewają, szepczą, krzyczą...
Ale dopóki nie czytam głośno, to chyba nikomu nie przeszkadzam? - Uśmiechnął się uprzejmie.
-A właśnie, że tak pan robisz! - odparł jego sąsiad, stukając palcem w stół. -Czytanie może bardzo przeszkadzać, ba, może nawet być niebezpieczne. -Już miał się napić piwa, ale w połowie podnoszenia butelki zrezygnował. -I to nie tylko dla tego, kto czyta, ale tez dla wszystkich w pobliżu... Bierne czytanie to nie żarty!
W końcu napił się, a Jon, nie mając pojęcia, jaka odpowiedz mogłaby tamtego zadowolić, zrobił to samo.
-Wyobraź pan sobie, że wszyscy dokoła czytają bez ograniczeń -kontynuował mężczyzna, odstawiwszy butelkę na stół. -słowa i zdania fruwałyby w powietrzu jak płatki śniegu w zadymce. -Uniósł ręce na wysokość twarzy i wykonał serię wirujących gestów. -Zmieszałyby się z sobą, posklejały w niezrozumiałe frazy, podzieliłyby się, żeby potem znów łączyć w całkiem nowe akapity i nowe rozdziały. oszalałbyś pan, próbując znaleźć sens w czymś, co żadnego sensu nie ma.
-Nigdy tego nie doświadczyłem -rzekł ostrożnie Jon.
-Ha! -rzucił oschle mężczyzna. -dlatego że pan nie słuchasz, nie słuchasz tak naprawdę.
Mówię o tym po to tylko, żeby podkreślić, jak skomplikowanym procesem jest czytanie, od słowa na papierze, które masz przed sobą, do chwili, gdy dźwięk wydobywa się z ust. Wiele obszarów mózgu uczestniczy w przekładaniu symbolu na dźwięk albo na zrozumienie, jeśli czytasz po cichu. I to właśnie w tym, w tej interakcji, może się wydarzyć coś fantastycznego.
Widzisz? Wiesz, że wygrałeś. I to tak dużo, że zacząłeś się bać, iż to utracisz.
(...) byli bibliotekarzami w starożytnych bibliotekach długo przed narodzeniem Chrystusa. Wtedy praca bibliotekarza wiązała się z prestiżem (...).
Byli to ludzie uważanych za mężów stanu, uczonych, osoby mające wpływ na rozwój społeczeństwa, których zdanie miało duże znaczenie, których radzono się w przeróżnych sprawach.
Teksty bez czytelników nieczego nie mówią. Potrzebni są czytelnicy, a wtedy książki mówią, oj mówią. Ba, one wręcz śpiewają, szepczą, krzyczą...
Dopóki Jon nie podrósł na tyle, by na serio czytać książki, do jego ulubionych zajęć należało szukanie zakładek w świeżo nabytych egzemplarzach. Stało się to jego manią, tak jak u innych kolekcjonowanie znaczków czy monet, a rozmaitość zakładek była niemal tak samo duża jak w wypadku znaczków czy monet. Zdarzały się całkiem zwyczajne zakładki, prostokątne kawałki kartonu z jakimś motywem, który miał związek z książką lub nie. I były też bardziej neutralne - czyste kawałki papieru, sznurki, gumki albo banknoty. Inne znów mówiły pośrednio o zwyczajach lub zainteresowaniach czytelnika: pokwitowania, autobusowe karty rabatowe, bilety do kina i do teatru, listy zakupów, przekazy pocztowe albo wycinki z gazet. Znajdował wreszcie zakładki osobiste, jak: wizytówki, rysunki, listy, kartki pocztowe i fotografie. Być może list albo pocztówkę przysłała ukochana osoba; na odwrocie zdjęć zdarzały się pozdrowienia albo wyjaśnienia; rysunek był może prezentem od dziecka. (...)
Gdy będąc dzieckiem, nie potrafił znaleźć sobie innego zajęcia, wyciągał skrzynkę, rozkładał zakładki na podłodze jak karty do gry i wyobrażał sobie historie, które zakładki te uruchamiały w jego fantazji.