cytaty z książki "Ciemno, prawie noc"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Ona... nie zamierza umrzeć, tylko zaczytać się na śmierć.
Czasem skręca się w jakąś stronę tylko dlatego, że trzeba iść do przodu, choć wszystkie drogi wydają się równie beznadziejne
Każdy ma taki moment, od którego wszystko się zaczyna. Życie ma sens albo przynajmniej kierunek dopiero wtedy, gdy się ten moment rozpozna i zrozumie.
nauczona długim doświadczeniem wiem, co robić, gdy opuszcza mnie kolejna osoba, a źle sobie radzę, gdy ktoś chce ze mną zostać albo próbuje mnie zatrzymać
Poruszałam się po śladach zostawionych przed laty, zdziwiona, że moje stopy ciągle do nich pasują.
Nigdy nie nauczyłam się strachu przed tym, kto może przyjść, i gdy ktoś puka do drzwi, po prostu otwieram, bo złe i tak wejdzie bez pukania.
Uśmiechnęła się do mnie tym uśmiechem, który
chciałabym schować do kieszeni i nosić zawsze przy sobie.
Przyzwyczaiłam się do tego, że jestem sama, czy raczej pojedyncza, niezwiązana i niezobowiązana do pamiętania o kimkolwiek (...)
Jakie znaczenie ma to, skąd pochodzimy, czyja komórka jajowa i plemnik były na początku? Liczy się to, co robimy teraz.
[...] bo umarli to tylko obrazy w naszej pamięci i razem z nią umrą kiedyś po raz drugi.
Nie uzależniałam swojego szczęścia od kogokolwiek, bo szybko nauczyłam się, że nikt nikogo nie jest w stanie uszczęśliwić. Można jedynie uczynić swoje życie bardziej znośnym.
- Świt może być równie dobrą porą na kolację, jak zmierzch, bo przez moment są bardzo podobne. [...]
- Istnienie zmierzchu i świtu nie wyklucza jednak różnic między dniem i nocą.
- Ona już nie wychodzi z domu i mówi, że nie zamierza umrzeć, tylko zaczytać się na śmierć.
- To piękny sposób na odejście - przyznałam.
Otworzyła we mnie klapkę i wypuściła coś na wolność. Każdy ma taki moment, od którego wszystko się zaczyna. Życie ma sens albo przynajmniej kierunke dopiero wtedy, gdy się ten moment rozpozna i zrozumie. (...) Nie wierzę w przeznaczenie. To , co robi się potem, zależy od nas, od naszej woli, ODWAGI. Gdybym był wtedy silniejszy, nie pozwoliłbym, by ta historia tak się skończyła. (...) Kości zostały rzucone, ale to był dopiero początek.
Pragnęłam tego mężczyzny, którego poznałam nocą w ogrodzie, takie były kłopotliwe fakty. Nie lubiłam, gdy coś gmatwało moje plany, a byłam już zbyt dojrzała, by się łudzić, że ja i Marcin możemy po prostu, jak ludzie mawiają, spędzić ze sobą parę miłych chwil, czy, co za pomysł, żyć razem długo i szczęśliwie.
Z tysiąca złotych to, za przeproszeniem, nawet Pan Bóg by niewiele stworzył. Może ze dwie mrówki i pokrzywę.
Moim zdaniem na tym problem w Polsce polega, że nie ci mają dzieci co trzeba. Inteligencja jedno, góra dwoje, a chamy tuzin.
Bieda brzmi wszędzie tak samo, a jeden z jej dźwięków to wysysanie resztek z dziurawych zębów, spod byle jak zrobionych koronek, zasysanie i cmok, cmok.
Zakochani bez pamięci, oszaleli ludzie wydawali mi się zawsze interesujący wprawdzie, ale obcy jak inny gatunek stworzeń. Nie uzależniłam swojego szczęścia od kogokolwiek, bo szybko nauczyłam się,że nikt nie jest w stanie uszczęśliwić. Można jedynie uczynić życie bardziej znośnym.
Według Ewy listopad był szczeliną w czasie, pęknięcie między jesienią i długą polską zimą, gdy żyło się na krawędzi, w zawieszeniu, i czekało, aż czas zabliźni się, gdy przyjdą grudniowe mrozy. "W listopadzie, Wielbłądko, można wyjść po zapałki i nie wrócić, w listopadzie, jak dobrze się przyjrzysz, to zobaczysz, że w każdej kałuży widać schody, które prowadzą pod ziemię".
W sieci nie zapada noc. Słowa, które kiedyś wsiąkłyby w błoto, tu przybierają kształt trwały jak folia i trwają uwiecznione w martwym blasku. Od dawna zastanawiam się, czy i w jakich okolicznościach to nieopierzone zło słów mogłoby przekształcić się w realną przemoc. Który z internautów ukrytych pod idiotycznymi pseudonimami pierwszy rzuciłby kamieniem? Który z nich zrobiłby to własnymi rękoma, własnym ciałem innemu ciału? W ten sposób ćwiczę się w rozumieniu.
Świat jest pełen złych pytań i jeszcze gorszych odpowiedzi.
- Znał pan pani panią Małgorzatę Felis?- zapytałam zbita z tropu fizjonomią gnoma kontratenora i jego nadal niemożliwą do odgadnięcia płcią. Może był hobbitem transwestytą, jakiego nie wymyśliłby Tolkien.
- Pan czy pani - prychnął gnom - co to za różnica.
- Niewielka - zgodziłam się - ale niektórzy wyolbrzymiają.
Jest taki rodzaj przyjaźni, że robi się razem tylko dwie, trzy rzeczy i żadna strona nie chce więcej ani mniej, bo wiadomo, że można na siebie liczyć w razie potrzeby.
nauczona długim doświadczeniem wiem, co robić, gdy opuszcza mnie kolejna osoba, a źle sobie radzę, gdy ktoś chce ze mną zostać lub próbuje mnie zatrzymać.
Matematyka jest jak bieg. Prowadzi zawsze skądś dokądś.
Historia jest jak reportaż. Im większej liczbie ludzi udzieli się głosu, tym pełniejsza będzie opowieść, a tylko tak można dotrzeć do prawdy o tym, co się stało.
Dotarła do mnie oczywista prawda, że za tym pejzażem tęskniłam we wszystkich miejscach świata, tym rodzajem tęsknoty, jakiego nie ukoi powrót, bo dotyczy ona rzeczy bezpowrotnie utraconych.