cytaty z książki "Anty-Edyp. Kapitalizm i schizofrenia"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Skolonizowanie może prowadzić do redukcji uczłowieczenia świata, tak że każde poszukiwane rozwiązanie będzie rozwiązaniem w skali jednostkowej lub w obrębie rodziny nuklearnej, a co za tym idzie, wywoła anarchię lub całkowity chaos na poziomie zbiorowym, gdzie ofiarą rozpadu porządku zawsze padają jednostki, z wyjątkiem tych zajmujących kluczową pozycję w danym systemie, czyli w tym przypadku kolonizatorów, którzy w tym czasie, gdy skolonizowani ograniczyli swój świat, dążą do jego poszerzenia.
Cała niedorzeczność i arbitralność praw, cały ból inicjacji, cały ten perwersyjny aparat represji i edukacji, rozgrzane żelazo i straszliwe procedury, nie mają innego celu niż wytresowanie człowieka, naznaczenie jego ciała, uczynienie go zdolnym do aliansu, wykształcenie w nim relacji wierzyciela z dłużnikiem, która okaże się w przypadku każdej ze stron kwestią pamięci (pamięci skierowanej ku przyszłości). Dług nie ma nic wspólnego z pozorem, który przybrał formę wymiany. Dług jest natychmiastowym efektem lub bezpośrednim środkiem terytorialnej lub cielesnej inskrypcji.
Dysonans lub dysfunkcja nigdy nie były zapowiedzią nadchodzącej śmierci maszyny społecznej, która, przeciwnie, swoim zwyczajem karmi się sprzecznościami, jakie wywołuje, kryzysami, jakie wznieca, lękami, jakie wytwarza, czy piekielnymi operacjami, które dodają jej sił: kapitalizm wyciągnął z tego lekcję i przestał wątpić w siebie, tymczasem nawet socjaliści wyrzekli się wiary w to, że kapitalizm może naturalnie umrzeć ze zużycia. Nikt jeszcze nie umarł od sprzeczności. A im bardziej się psuje, im bardziej rozwija się w nim schizofrenia, tym lepiej działa, po amerykańsku.
Kościoły, armie, państwa – który z tych psów chciałby zdechnąć?
Jeszcze więcej perwersji, jeszcze więcej sztuczności! Aż ziemia stanie się tak sztuczna, że ruch deterytorializacji sam z siebie zmuszony będzie stworzyć nową ziemię. Psychoanaliza jest pod tym względem szczególnie zadowalająca: cała jej perwersyjna terapia opiera się na przekształceniu nerwicy rodzinnej w sztuczną nerwicę (przeniesienie), na wyniesieniu kozetki – wysepki z niepodzielnym władcą, psychoanalitykiem – do poziomu autonomicznego terytorializmu i ostatecznej sztuczności.
Jedynym nowoczesnym mitem jest mit o zombie – uśmierconych schizolach, dobrych do pracy, przywróconych do porządku. W tym znaczeniu dzicy i barbarzyńcy, z ich sposobem kodowania śmierci, są jak dzieci w porównaniu z nowoczesnym człowiekiem i jego aksjomatyką. Człowiek nowoczesny o wiele częściej wariuje. Biuro z trzynastoma telefonami jest jego szaleństwem. Rozkazuje światu. Nie szanuje kobiet. Przy tym wykazuje się odwagą. Dekoruje się go przy byle okazji. Instynkt śmierci, milczący instynkt, jest dobrze osadzony, być może obok egoizmu. Zajmuje przedział zero w ruletce. Wygrywa zawsze kasyno. Tak jak śmierć. Po tej stronie jest prawo wielkich liczb.
Czym jest ucieczka? Tak źle dobrane słowo nie może zadowalać. Wszak odwaga jest raczej akceptacją ucieczki niż spokojnym i obłudnym życiem w fałszywym schronieniu. Wartości, obyczaje, ojczyzny, religie i owe prywatne przekonania, którymi szczodrze obdarza nas własna próżność i samozadowolenie, są tak samo oszukańczym zamieszkaniem, co świat urządzony dla tych, którzy myślą, że trwają w wyprostowanej i nieruchomej pozie wśród rzeczy stałych. Nie mają pojęcia o tej bezmiernej ucieczce, gdy, nieświadomi siebie, podążają w jednostajnym szumie swych pospiesznych kroków, bezosobowo przenoszeni w wielkim niezmiennym ruchu. Ucieczką przed ucieczką. Tak jak człowiek, któremu objawiona została tajemnica zbłąkania, nie może już znieść życia w fałszywych pozorach osiadłości. Najpierw stara się przypisać ten ruch samemu sobie. Chciałby się wycofać osobiście. Żyć na uboczu...Ale być może właśnie ten upadek nie może być osobistym przeznaczeniem, lecz losem każdego z nas.
Czego żąda schizoanaliza? Niczego poza odrobiną relacji ze światem zewnętrznym, odrobiną realnej rzeczywistości. Domagamy się prawa do radykalnej niedojrzałości, do radykalnej niekompetencji. Prawa do tego, aby wkroczyć do gabinetu analityka i powiedzieć, że u niego cuchnie. Śmierdzi wielką martwotą i małym „ja”.
Z jednej strony tylko ona potrafi urzeczywistnić naczelny cel kapitalizmu, jakim jest wytwarzanie niedoboru wewnątrz wielkich układów, wprowadzanie braku tam, gdzie wciąż występuje nadmiar, oraz wchłonięcie nadwyżki zasobów. Z drugiej strony tylko ona powiększa kapitał i przepływ wiedzy o kapitał i ekwiwalentny przepływ głupoty, który również wchłania i realizuje, umożliwiając przystosowanie grup i jednostek do systemu. Nie tylko niedobór i brak w ramach nadmiaru, lecz również głupota w obrębie wiedzy i nauki: wkrótce przekonamy się, jak, w szczególności na poziomie państwa i wojska, najbardziej postępowe sektory wiedzy naukowej i technologicznej łączą się z debilnym archaizmem, ciążącym na aktualnych funkcjach.
Ziemia jest martwa, pustynia się rozrasta: stary ojciec, ojciec terytorialny, nie żyje, martwy jest też syn, Edyp despota. Pozostawieni z naszym nieczystym sumieniem, z naszym lękiem, z naszym życie, w którym nic się nie wydarza; nic poza obrazami, które obracają się w nieskończonym przedstawieniu subiektywnym. Ze wszystkich sił staramy się wierzyć w te obrazy, szukamy podstaw dla struktury, która rządzi naszym podejściem do nich, naszymi utożsamieniami, tak jak tyloma efektami symbolicznego znaczącego.