cytaty z książki "Pył Ziemi"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
W skali wszechświata jesteśmy jak robale, które żyją jeden dzień tylko po to, by przedłużyć gatunek. Większość z nas jedynie konsumuje, wydala, płodzi i umiera. Absolutnie nic nie ma sensu. Nawet miłość jest tylko chemicznym procesem zaprojektowanym przez ewolucję żeby wrobić nas w rozmnażanie. Ale czasem… bardzo rzadko, pojawiają się przebłyski światła, gdy wszystko przestaje być ważne, gdy możesz po prostu zatracić się w tym bez reszty i wreszcie przestać się bać.
Wygra silniejszy. Zawsze tak było. Jeśli żyjesz, to znaczy, że twoi przodkowie byli naprawdę skuteczni w kruszeniu czaszek swoich wrogów. Oto nasze krwawe dziedzictwo, którego nie odkupi nawet cztery tysiące lat chujowej poezji ku chwale rozumu.
Gdy zapominamy, że nasz czas biegnie od teraz do zera, zaczynamy za dużo myśleć o tym, co było, być mogło i będzie zamiast patrzeć pod nogi. Łatwo się wtedy potknąć.
-Wiesz, jaki jest problem z demokracją, Jack? Większość ludzi to pierdoleni idioci - stwierdza królowa Aurory. -Dlatego nieustannie trzeba im podpowiadać, co mają myśleć, nie odbierając możliwości dokonywania wyboru. Każdy chce mieć kontrolę nad własnym losem, ale lubi gdzieś przynależeć, bo wtedy odpowiedzialność za decyzje się rozmywa. Banda niewyedukowanych hipokrytów. Myślą, że wolność i pokój to synonimy. Gdyby dać im prawdziwą wolność, pozabijaliby się nawzajem w pięć minut.
-Przestrzeń kosmiczna ma w sobie tę magiczną właściwość uświadamiania człowiekowi jego nieważności - podejmuje po dłuższej chwili. -W skali wszechświata jesteśmy jak robale, które żyją jeden dzień tylko po to, by przedłużyć gatunek. Większość z nas jedynie konsumuje, wydala, płodzi i umiera. Absolutnie nic nie ma sensu. Nawet miłość jest tylko procesem chemicznym zaprojektowanym przez ewolucję, żeby wrobić nas w rozmnażanie. Ale czasem... bardzo rzadko, pojawiają się przebłyski światła, gdy wszystko przestaje być ważne, gdy możesz po prostu zatracić się w tym bez reszty i wreszcie przestać się bać.
-Miłość... i inne narkotyki - dodaję.
-Każdy z nich zabije cię równie skutecznie.
-Ale tylko gdy kochasz, nie jesteś sam.
Cierpliwy, nieskończony czas pokona miłość, ciebie, mnie, Ziemię i wszechświat, zgasi każde uczucie, wyleczy każdy ból i przykryje wszystko grubą warstwą ciszy. W przeciwieństwie do nas, będzie tu od początku do końca.
Czekanie na cud i całego tego strachu i samotności przysypanych grubymi warstwami tandetnych przedmiotów, wyuczonych gestów i pustych uśmiechów, które w noce takie jak ta wyłażą z zepsutego wnętrza niczym robale zwabione zapachem alkoholu.
Wszyscy udajemy -przyznaje. -Pan, ja, to miasto, cały świat nie jest tym, za kogo się podaje. Ale bez tego zostalibyśmy jedynie z prawdą, a tej czasem lepiej nie znać.
Cała koncepcja czasu wyznawana przez współczesnego człowieka jest zbudowana na błędnym założeniu. Przyzwyczailiśmy się go sumować. Po trzeciej przychodzi czwarta. minuty stają się godzinami, z godzin powstają dni, miesiące i lata. Gdy zmieniamy datę, zawsze dodajmy do niej jedynkę. Minęło już trzy tysiące czterdzieści dziewięć dwunastomiesięcznych cykli nowożytnej historii, a my dalej żyjemy iluzją nieskończoności, której nasza liczba nigdy nie dogoni. Lecz prawdą jest, że wszystko na tym świecie ma datę ważności. Czas przecieka przez wąskie gardło klepsydry i opasa na stertę zapomnienia, z której nie ma powrotu. Dodawanie może i poprawia humor, ale przede wszystkim usypia czujność. bo gdy zapominamy, że nasz czas biegnie od teraz do zera, zaczynamy za dużo myśleć o tym, co było i będzie, zamiast patrzeć pod nogi. Łatwo się wtedy potknąć.
Odwróciłem się i natychmiast ruszyłem w deszczu w samotną drogę powrotną, myśląc o tym, że istnieje na tym świecie coś dużo gorszego od braku pieniędzy. To ubóstwo mentalne, ta okropna słabość myśli i woli, ułomność wyobraźni, która sama powstrzymuje nas przed wielkością i każe sądzić, że na nią nie zasługujemy.
Natura nigdy nie miała z nami szans. Być może zawiniły tysiące lat interpretowania niewytłumaczalnych praw rządzących wszechświatem tak zwanych sil wyższych, bo każdy z nas do samego końca głęboko wierzył, że tam na górze, na niebie czy w parlamencie, jest ktoś, kto nie pozwoli, by wszystko umarło, rozpadło się, spękało pod naszymi stopami i skruszyło się w pył. Ktoś, kto w ostatniej chwili naciśnie magiczny przycisk i odwoła się od wyroku. Ale byliśmy tylko my. Miliardy osób, które uważały, że nie są w stanie nic zmienić, bo ich głos nie ma żadnego znaczenia. Zgodnym milczeniem zabiliśmy naszą planetę.
Tak sobie pomyślałem, że człowiek powinien wykorzystywać sprzyjające okoliczności, jakie podrzuca mu przewrotny los, prawda? Każdy z nas kiedyś dotrze do momentu, kiedy będzie mógł spojrzeć jedynie wstecz, i wiem, że wszyscy będziemy wtedy żałować tylko tych rzeczy, których nie udało nam się zrobić. Niewykorzystane sytuacje napawają mnie autentycznym przerażeniem. One i niekompletne uzębienie. Już nawet samo wyrażenie jest straszne.
-Skąd ta pewność, że chciałbym się dowiedzieć, co siedzi w twojej głowie?
-Boisz się, że jestem tak różna od niej? I od ciebie? Jeśli nie ma tarcia, nie powstają iskry, prawda? Każda powierzchnia tnąca wreszcie się stępi, ale my mamy przed sobą jeszcze trochę czasu. Ty i ja, Rez. Wbrew temu, co sądzisz, mogłoby być nam dobrze.
(...) demokracja jest najbardziej niebezpiecznym, ale także jedynym słusznym ustrojem, o ile uda nam się przezwyciężyć apatię wyborczą wynikającą z niewiary w zmianę oraz zadba o wystarczający poziom świadomości społecznej.
Ustalmy jedno: muzyka popularna została stworzona dla idiotów, którzy nie lubią muzyki. Nie wywołuje emocji, jest przewidywalna, powtarzalna i dlatego uwielbiana. To bezpieczne miejsce, do którego wracamy, by poczuć komfort po kontakcie z nieokiełznaną i niezrozumiałą rzeczywistością. Tam zawsze czekają na nas ciepłe kapcie, wygodny fotel i kubek pełen gównianych refrenów. Problem muzyki to problem człowieka. Jego służalczej, strachliwej natury, która nie lubi być wystawiana na próbę, która pragnie spokoju, przewidywalności i repetycji. Ale sztuka (...) ma nas złapać za uszy i wytarmosić, ma bić po twarzy, kopać i krzyczeć: "Co ty, kurwa, robisz?! Kim ty, kurwa, jesteś?! Dlaczego tu jesteśmy?! Jaki jest sens tego wszystkiego?!"(...). Ale tak nie jest, bo ktoś wziął tę sztukę, to dzikie zwierzę, i zamiast pozwolić mu się pożreć wyrwał mu wszystkie zęby, obciął pazury i oswoił. Paraliżujący strach przed poznaniem to prawdziwa tragedia człowieka. Rozumiecie to wreszcie?
(...) ciało staje się zbędnym balastem. Z braku paliwa odcina sektory, którymi nie jest w stanie zarządzać, wycofuje się w górę układu nerwowego i zamyka na cztery spusty w mózgu, po czym robi to, co każdy umierający organizm: wyciąga popcorn, rozsiada się wygodnie w fotelu i odpala składankę najlepszych wspomnień.
Ze wszystkich terminów określających najbardziej przerażające zjawiska we wszechświecie zestawienie słów "impreza" i "rodzinna" z pewnością jest jednym z najgorszych (...).
Gdy Yggdrasil opuszczał Ziemię w dwudziestym czwartym wieku, nawet najbardziej optymistyczne scenariusze zakładały katastrofę ekologiczną, która zmiecie z powierzchni większość żywych organizmów. Żaden nie przewidział tego, że ludzkość zmądrzeje.
Tam, na dole, osiemdziesiąt pięć milionów ludzi zlepionych w jedną masę żyje nieświadomie w rzeczywistości stworzonej przez królową-matkę-boga. Nakarmieni iluzją wyboru demokratycznie ustalają temperaturę otoczenia i kolor nieba, nie ingerując w sprawy, które w realny sposób nadają kształt ich życiu. To wygodne, nie musieć dźwigać tego ciężaru. Nie pamiętać o nim. Zastanawiam się, w którym momencie człowiekowi przestało zależeć, by wnikać głębiej w naturę rzeczy, i zadowolił się byciem zadowolonym. Podobno w kosmosie nikt nie usłyszy twojego krzyku. Na Ziemi też już nie.