cytaty z książek autora "Jacek Fedorowicz"
Polacy są wyjątkowo dzielnym narodem. Ale tak jak Achilles miał swój słaby punkt – piętę, tak Polacy mają przeciąg.
Polak nie boi się komunizmu, Hitlera, konspiracji, powstanie raz za razem może wywoływać, ale otworzysz mu okno, natychmiast wrzaśnie: „Jezus Maria, przeciąg!”. I zatroszczy się o innych: „Niech pan tam nie stoi, bo pana zawieje!”. (...)
Co ciekawe, Polak nie boi się wentylatora.
Gdzieś koło roku dwutysięcznego nie pójdziemy do kina, tylko wstąpimy po zaświadczenie dla nas samych, że byliśmy w kinie. Fakt posiadania zaświadczenia, że oglądaliśmy film, całkowicie nam zastąpi jego faktyczne oglądanie i nawet nie będziemy mogli zrozumieć tych, którzy jeszcze dwadzieścia parę lat temu chodzili do kina naprawdę.
Jako człowiek chorobliwie dbający o optymalne wykorzystanie czasu, podróżując, nie korzystam z samochodu, lecz z pociągu. Uważam, że czas spędzony w samochodzie jest czasem straconym całkowicie. Nie wzbogaca kierowcy w żaden sposób, męczy, stresuje, dostarcza wrażeń okrutnie banalnych, szablonowych, wciąż identycznych: o, znowu ten szaleniec wyprzedza na trzeciego; o, znowu koleiny; o, znowu ograniczenie bez powodu, pewnie zaraz będzie radar itd. Co innego pociąg. Człowiek może się zająć myślami w szerszym zakresie, a także pożytecznymi czynnościami. Przy zachowaniu podstawowej czujności (…) może czytać – ileż zaległych lektur załatwiam zawsze w pociągu!
Gatunek chamo sapiens powstał drogą ewolucji. Pochodzi też od małpy, ale trochę bardziej.
(...) naszemu elektrykowi miejscowi elektrycy teatralni nie pozwolili osobiście robić świateł. Mówili, że takie mają przepisy związkowe, a Kajtek Rybkowski nie znał ni w ząb francuskiego i zmuszony został do dyrygowania Belgami, przy czym światła mieliśmy zawsze skomplikowane i precyzyjne. Kajtek wzbogacił język francuski i jakiś lingwista będzie się może kiedyś zastanawiał, dlaczego słowo "ciemność" teatralni elektrycy w Belgii zastępują dziwnym, słowiańsko brzmiącym słowem. Wyjaśniam: Kajtek wznosił rękę i szeptał: "attention... attention...", a potem ryczał: "jebut!!!", i światło gasło.
Kupiłem sobie komputer. Postanowiłem zerwać z przestarzałą maszyną do pisania i jeszcze bardziej przestarzałym piórem maczanym w atramencie, jakiego używałem w szkole. Przy okazji dementuję pogłoski, że jestem taki stary, że w szkole pisałem rysikiem na kamiennych tabliczkach. Nie, i na drugie śniadanie mama dawała mi kanapki z serem, a nie kawałkami mamuta.
Jak byłem bardzo młody, to wierzyłem w skuteczność satyry interwencyjnej, ale bardzo szybko mi przeszło.
Już wiadomo, dlaczego funkcjonariusze CBA pokazują się tylko w kominiarkach. Ze wstydu.