cytaty z książek autora "Natałka Babina"
Ludzie rodzą się nie po to, żeby im było dobrze. W najlepszym wypadku przychodzą na ten świat po to, żeby dobrze było komu innemu.
Krew nie woda, ale wodą się zmywa.
Śmierci nie trzeba się bać. Ona wszystkich przyjmuje – Śmierć matka, słodki sen umęczonych, pokarm nienajedzonych, objęcia zakochanych.
Czy jestestwo człowieka zmienia się w zależności od tego, jak inni nas nazywają albo jak sami siebie nazywamy? Czym ono jest? Na czym polega?
Bóg jest zawsze jeden i ten sam.(...) Bóg jest jeden i potężny, ale modlimy się do Niego inaczej niż wcześniej. Można by rzec – w nowych czasach nowoczesne modlitwy.
Gdzie się chowasz, tajemnico tajemnic, tajemnico miłości? W cieple ciała ukochanego mężczyzny leżącego obok? W gorącej namiętności, która przyciąga nas do siebie, jak nieodparcie ciągnie chmurę burzową z zachodu na wschód? W czystej wodzie deszczu, który rzęsiście pada na las? W tym, że dzięki drugiemu człowiekowi można nabrać sił – jak ja teraz nabieram dzięki tobie, a może i ty dzięki mnie.
(...) w historii często się zdarzało, że Bóg dawał siłę bezsilnym, a szczepionkę przeciwko chorobom robiono z zarazków.
Cóż to za kara, cóż to za straszna kara: nie być winnym i czuć się winnym.
Nie ciskaj kamieniami, Boże.
- Nikt nie rozumiał. Chodzi mi o to, że minęły już czasy, kiedy mogliśmy liczyć na jakieś rozkazy, rady czy po prostu kierować się logiką. Nie wiem, co robić. Trzeba się pokręcić tu i tam. Wsłuchiwać w wewnętrzny głos, czy co...
Przestańmy się kłócić(...) Wszyscy chcemy żyć.
Przyczyną nieszczęścia jest to, że wszystko nazwane straciło swoje nazwy, wszystko pamiętane zostało zapomniane.
Strach, rozpacz i przygnębienie uderzyły we mnie jak ciemna bezlitosna fala, która znosi wszystko na swojej drodze. Jak zwierz, który chce ciebie pożreć. Jak tortury na Madejowym łożu.
Przeciągnąć się, pełną piersią zaczerpnąć czystego chłodnego powietrza, poczuć swoje zdrowe ciało i bezgraniczny Wszechświat, wypełniony ptasimi głosami, polami magnetycznymi, atomami i masą innych ciekawych rzeczy... To właśnie jest szczęście.
Niedopowiedzenia dają pole do interpretacji.
Nie potrafię - cóż za gorzka myśl - poruszyć serc przyszłych czytelników.
Tak czy inaczej, kiedy ten potężny strumień - czymkolwiek by był - niósł mnie w swoim wnętrzu, a potem opadł, osiadł, wysechł i szum w uszach ucichł, odnalazłam siebie - niczego nie rozumiem, niczego nie pojmuję, stoję jak głupia, sama nie wiem gdzie. I nie wiem, kim jestem!
Czy jestestwo człowieka zmienia się w zależności od tego, jak inni nas nazywają albo jak sami siebie nazywamy? Czym ono jest? Na czym polega? Czy Halc utracił swoje jestestwo, bo gdzieś daleko za sobą zostawił imię i nazwisko? Gdzie się to jestestwo ukrywa? W głowie? W sercu? Na pewno nie w rękach, bo bez rąk można żyć - pomyślałam sobie...
Po co ludzie żyją? Nie, naprawdę. Cóż to za pustka, czym wypełniona pustka spaja każdą głowę, każde dwie nogi w spodniach lub w jedwabnych spódnicach, każde serce, każdą dusze? Co to takiego człowiek: mięśnie, wnętrzności, mózg z przeważnie głupimi lub nieistotnymi myślami? Dusza. Krew. Cała ta seksualność. Cała ta miłość. Gdzie się ukrywają? Po co? Może to małe ciepłe światełko w środku, które czasami się zapala i chutko gaśnie, jest właśnie tą szczególną cechą człowieka? A co z kotami?...