cytaty z książek autora "Witold Szabłowski"
Czesi opowiadają czasem tę historię i mówią: "Ten Żyd oszukiwał". A ja im wtedy odpowiadam: "Nie ma znaczenia, czy ktoś jest Czechem, Żydem, Ukraińcem albo Niemcem. Są ludzie. I to człowiek może ukraść albo oszukać. Albo zabić".
Niech się pani nie martwi, pani Szuro. Nas w naszej historii tylko mordowali, nie ma miejsca na takich, co próbowali ratować, ani na takich, którzy się modlą i którzy nam wieszają ruczniki i poprawiają, jak ktoś zerwie.
Nie dajemy swoim sprawiedliwym medali, nie sadzimy drzewek. Nie dajemy im też telewizorów. szczerze mówiąc, to w ogóle o nich nie pamiętamy.
Może pani spać spokojnie.
Jak to się dzieje, że gdy jeden człowiek sam chwyta za motykę, widły, nóż i idzie zabijać, drugi ryzykuje wszystko, by ratować obcych sobie ludzi. Jeden idzie i zabiera po tych zabitych kołdry, widelce, talerze, szafy, ba, nawet zboże z pola. A drugi szuka w snopkach, czy ktoś nie przeżył; przynosi wodę, ubranie, coś do jedzenia… Jakie mechanizmy nami rządzą?
Rosja jest zaś godną następczynią ZSRR, więc wciąż karmi ludzi propagandą, tak jak robiła to przed laty.
...ojciec nauczył mnie jednej rzeczy: nic nie słyszałeś - patrz, obserwuj, co się dzieje, wyciągaj wnioski, ale miej zatkane uszy...
W PRL-u zawsze, na koloniach, w barze mlecznym, w stołówce, słodzili bez pytania. Bo przecież każdy powinien lubić słodkie. Tak zapamiętałem Polskę Ludową: system, który wie lepiej od ciebie, co lubisz.
Kto mówi prawdę? Wszyscy. Tylko że każdy swoją.
Każdy ma tu swoją pamięć. Każdy ma swoją historię.
Przyprawy dla dania to jak makijaż dla kobiety; potrafią wydobyć smaki, których istnienia nawet byś nie podejrzewał.
Najedzony lew zapomina jak się poluje
I tak to się będzie ciągnąć, proszę pana. Będziemy liczyć ofiary i każdemu wyjdzie co innego. Wy będziecie na nas patrzeć z góry. My was będziemy za to nienawidzić.
Jeśli jednak Polacy są mistrzami narzekania, to mistrzami nad mistrze są taksówkarze (...)Zadowolony taksówkarz to oksymoron,taki sam jak bystry żołnierz,uczciwy lekarz czy seksowny informatyk.
- To wyście nas wymordowali! I wszystko nasze żeście rozkradli! [...]
Wtedy, nagle, odzywa się jedna z Ukrainek:
-Tak, wszystko to prawda. Nasi waszych zabili. I co z tego? [...]
- Zobaczcie, jak wy dzisiaj wyglądacie, a jak my. My dalej w kufajkach. A wy wszyscy wyglądacie jak dziedziczka Konczewska przed wojną [...]
I dalej mówi coś, czego chyba wtedy nikt się nie spodziewał:
- Co było, to było, tego nie zmienimy. Ale wy tu przemarzliście. Chodźcie na herbatę. [...]
Momentalnie i w jednych, i w drugich coś pękło.
To kolejny dowód, że nie morduje nacja ani religia. Mordować może człowiek, i to człowieka należy winić.
Plotka pojawia się nagle. Może ją wywołać zwykłe spojrzenie albo uśmiech, kiedy drogą przechodzi mężczyzna. Ale czasem nie trzeba powodu. Wystarczy, że ktoś powie słowo, a ktoś inny dołoży drugie.
Plotka jest najpierw jak sokół: krąży wysoko nad głowami. Z tej wysokości nie można zaszkodzić. Czasem odlatuje i niebezpieczeństwo mija.
Ale czasem zniża lot. Idzie do ludzi, żywi się ich żółcią, żalem, biedą i zazdrością. Źli ludzie karmią ją, aż nabierze sił, by wejść do wioski.
Wchodzi jak łowca. Ofiara jeszcze nic nie wie, ale wyrok już zapadł. Plotka, klątwa, sztylet. Zabójca naostrzył nóż.
Nieważne, czy jest prawdziwa. Kto by miał głowę, żeby to sprawdzić. Ważne, że kala honor.
Plotka jest dużo ważniejsza niż prawda. Prawda nie wyzwala. Ważne jest tylko co mówią.
Kiedy tu przyjechałem, sytuacja polityczna była bardzo niestabilna. Polacy z pomocą Niemców zaczęli wojować z Czechosłowacją. Zajęli Zaolzie i pomagali Hitlerowi w jego pierwszej wojnie. Jak oni wymyślili, żeby się sprzymierzyć z Niemcami?
Ratują nie tylko Ukraińcy, ale i Czesi, których na Wołyniu było niewielu, a którym życie zawdzięcza kilka tysięcy polaków. A wcześniej, w 1942 roku, dobrzy Ukraińcy, wespół z Polakami i tymiż Czechami, próbowali ocalić swoich wołyńskich sąsiadów - Żydów.
Według badań dziennika "Hürriyet", co trzeci Turek zaczyna życie płciowe z prostytutką. Tylko dla jednej czwartej pierwszą kobietą jest własna żona.
Mahmud czyta z kartki: "Ja, Mahmud X., były tłumacz wojsk amerykańskich, mam do zachodniej Europy wielką prośbę. Przyślijcie tu oddział wojska i wykastrujcie nas wszystkich. I tak nie mamy z czego wyżywić naszych dzieci. A kiedy chcemy przyjechać do was i uczciwie pracować- strzelacie do nas i wyganiacie.
Wykastrujcie nas. Ulżycie i nam, i sobie".
Ale krajem takim jak Irak można rządzić tylko twardą ręka. Inaczej wszystko się rozpieprzy. Jak teraz.
Hibernacja niedźwiedzi to fenomen natury, którego nie umiemy do końca wytłumaczyć. Po pierwsze, zazwyczaj hibernującym zwierzętom temperatura ciała spada, i to znacząco. Ale nie niedźwiedziom. Im spada zaledwie o jeden stopień - z 36 na 35. W każdej chwili łatwo mogą się obudzić, ich uszy pracują, są czujne i jeśli ktoś podejdzie zbyt blisko, niedźwiedź wstanie.
Po drugie, niedźwiedzie nie załatwiają się przez cały czas trwania hibernacji. Śpią trzy, cztery miesiące bez oddawania moczu i stolca. Nie wiadomo, jak to możliwe.
Po trzecie wreszcie, leżą kilka miesięcy w tej samej pozycji, często nie zmieniając jej nawet o centymetr. Nie drętwieją, nie dostają odleżyn. A potem wstają jak gdyby nigdy nic i idą szukać jedzenia.
Miłość Amina do wszystkiego, co brytyjskie, była legendarna. Do rosnącej z roku na rok listy swoich tytułów ( formułkę "Jego Ekscelencja Dożywotni Prezydent Ugandy, Marszałek Polny, Władca Wszystkich Stworzeń na Ziemi i Ryb w Morzu, Kawaler Krzyża Wiktorii, Medalu za Wybitną Służbę i Krzyża Wojennego" recytowano w radiu za każdym razem przed wypowiedzeniem nazwiska Amina) dodał tytuł ostatniego króla Szkocji i zdobywcy Imperium Brytyjskiego.
(...) zza szyb kawiarni wdzięczą się do mnie bladobrązowe, utytłane w bitej śmietanie kawy latte. Espresso i cappuccino na dobre zadomowiły się na wielkomiejskich deptakach i w biurach korporacji. Oto, co zniewieściała kultura Zachodu uczyniła z naszej gęstej kawy, która stawia na nogi po pierwszym łyku – powiedziałby o nich pogardliwie Turek. Ale, jak się okazuje, wtórowałoby mu wielu mieszkańców polskich miast i wsi.
(...) Stoi tylko przy oknie, patrzy w dół, popatrzy dłuższą chwilę i mówi: - Idą.
Albo mówi: - Pali się.
I ucieka.
Długo ją potem trzeba uspokajać.
Kto idzie? Partyzanci? Niemcy? Sowieci? Nie wiem. Ale że jak mówi "pali się", to o stodołę chodzi, to jestem pewna. Mama głowę ma już w takim stanie, że tylko najważniejsze sprawy pamięta. I dla niej widać najważniejsze w życiu były te krowy. Ci, co idą. I ten pożar, który czuła jako dziecko.
Ten pożar, który został i w niej, i w was, Polakach, i w nas, Ukraińcach, i nawet we mnie i w panu wciąż latają iskry z tego pożaru.
Sam powiedz, co może być lepszą nagrodą niż świetne jedzenie podane przez pięknie ubranego kucharza, w dobrych butach i garniturze?
[..] potem siadam w fotelu, o tu, zamykam na chwilę oczy i wtedy mogę przestać myśleć o różnych rzeczach, bo ja mam w głowie bardzo dużo różnych myśli i czasami czuję, jakby te myśli chciały z mojej głowy wybiec, a ja nie wiem, co wtedy robić, po prostu siedzę i próbuję to opanować, a czasami już nie próbuję, i raz uda mi się na jednej skupić, a drugi raz nie.