cytaty z książki "Złowrogi cień Marszałka"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Lech Jęczmyk, gdy mu kiedyś perswadowałem o wyższości Dmowskiego nad Piłsudskim i politycznego rozumu nad "czuciem i wiarą", odparł na moje argumenty krótko: "A słyszałeś kiedyś jakąś piosenkę o Dmowskim? A możesz Dmowskiemu postawić konny pomnik?".
Krócej i trafniej chyba nie można. Dmowski, Witos, Korfanty i inni mogli Polskę zbudować na nowo, wyciągnąć ją z zacofania, pchnąć na tory nowoczesności, uczynić społeczeństwo silnym - ale nie byli w stanie Polsce zaimponować. Zaimponować mógł jej tylko żołnierz. A Piłsudski przez całe swoje życie czuł się żołnierzem - i nie byle jakim żołnierzem, tylko polskim Napoleonem, wodzem. Nawet gdy nie miał jeszcze wojska, czuł się dowódcą, myślał jak dowódca i zachowywał się jak dowódca.
Dzisiaj nie bardzo umiemy zdać sobie sprawę, czym w tamtych czasach, przed wynalezieniem telewizji, była poezja. Otóż była mniej więcej tym samym: najskuteczniejszym narzędziem propagandowym, oddziałującym bezpośrednio na emocje, "programującym", za pomocą mechanizmów dopiero po latach zbadanych przez neurolingwistykę, sposób myślenia, reagowania, angażowania emocji. Rytm i rym narzucały reakcję uczuciową równie skutecznie, jak dziś robią to odpowiednio zmontowane obrazy, przenośnie i metafory trafiały prosto do serca i burzyły krew. Dlatego każdy chciał i i musiał mieć na swoje usługi poetów ...
Są kraje (...) w której politykę wypracowali kupcy, są takie, w których stworzyli ją przedsiębiorcy. Tam, gdzie politykę tworzyli kupcy, celem polityki jest, żeby się opłaciło. Tam gdzie tworzyli ją przedsiębiorcy - żeby coś stworzyła, dała konkretny pożytek. Polską politykę stworzyli inteligenci, formacja zmutowana ze szlachty, gardząca i kupiectwem i przedsiębiorczością, i jak najdalsza od myślenia w kategoriach praktycznych. Żywiołem inteligenta jest szukanie słuszności, decydowanie o słuszności i służba temu, co słuszne. Wynikło z tego w naszych dziejach wiele pięknych rzeczy, ale także nasza trwająca do dziś niemożność zbudowania normalnego demokratycznego państwa w typie zachodnim.
Mówiąc krótko - bo co tu się rozgadywać, gdy wystarczy spojrzeć na ulicę - sięgnięcie po legitymizację moralną nieuchronnie prowadzić musi (zwłaszcza, że skutecznie nakłada na nie się inne, zadawnione i głębokie podziały, od tego na "fraczkowych" i "kontuszowych" począwszy) do rozerwanie narodu na polityczne plemiona, nienawidzące się jak Hutu i Tutsi i niezdolne do żadnego porozumienia. Politykę polską zaś sprowadza do zajadłej wojny domowej, nieznającej granic zacietrzewienia, zwłaszcza po tej stornie, która akurat przegrywa. Stary Fryc i Jekaterina II, patrząc na to ze swoich kotłów w piekle muszą zacierać ręce.